Uczkiewicza pamiętają nieco starsi wrocławianie. Doktor inżynier (oba tytuły zdobyte na Politechnice Wrocławskiej) był dobrze zapowiadającym się, młodym działaczem PZPR, a później związał się z lewicą i w 1993 roku został wrocławskim posłem na Sejm. W połowie kadencji zrezygnował z parlamentu, aby objąć stanowisko zastępcy Prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Potem był Generalnym Inspektorem Informacji Finansowej w Ministerstwie Finansów i w końcu trafił do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Po 17 latach, jak sam mówi tułaczki po Warszawie i Luksemburgu, wrócił do Wrocławia. I dodaje, że choć mógł się zająć przyjemnymi sprawami, takimi jak wędkowanie czy fotografowanie, zdecydował się kandydować na prezydenta miasta.
Choćby dlatego, że Wrocław ma fatalną administrację. - Kiedy załatwiałem sprawy służbowe z Luksemburgu, każde urzędowe pismo zawierało między wierszami taki komunikat:"jesteśmy po to, by załatwić państwa sprawę i ułatwiać państwu życie" - mówił Uczkiewicz. - I taka powinna być wrocławska administracja.
Zapowiedział również, że we wrześniu przedstawi listę potrzeb Wrocławia i wrocławian oraz sposób, w jaki można je zaspokoić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?