Po co istnieje taki cichy, niepolityczny dzień? W założeniu ma on dać ludziom czas na zastanowienie, by mogli dokonać świadomego wyboru. Argument kompletnie nietrafiony. Nie rozumiem, dlaczego po cichej sobocie świadomy wybór jest a priori przypisany do decyzji o wrzuceniu głosu. Tak samo przecież świadomi jesteśmy w czwartek czy piątek przed niedzielą. Państwo traktuje obywateli niepoważnie, jeśli myśli, że do mądrego głosowania wyborcy potrzebna jest herbatka z melisy na kilkanaście godzin przed zbliżeniem się do urny. Zauważyłem, że niektórzy publicyści krytykujący istnienie ciszy dopuszczają jednak zakaz publikowania sondaży. Oczywiście, że sondaże mogą wpływać na decyzję wyborcy, ale przecież tak samo na tę decyzję wpływają działania sztabów kandydatów.
Logicznie rzecz biorąc, jest to taki sam oręż w walce politycznej i ja nie robiłbym tutaj wyjątków.
Zamiast tej przesadnej troski państwa o nasz spokój, wnosiłbym raczej o zaufanie wyborcom, że w każdej chwili wiedzą, co robią. Mają swój rozum i niezależnie od jazgotu kampanii podejmują decyzję.
Trzeba też widzieć postęp technologiczny. W dobie internetu, esemesów i Twittera uchwycenie tego, co jest, a co nie jest namawianiem do głosowania i zakłóceniem ciszy wyborczej, jest niezwykle trudne.
Tych wszystkich dyskusji nie muszą prowadzić w Niemczech, Wlk. Brytanii czy USA, gdzie ciszy w takiej, jak w Polsce formie nie ma. A przecież demokracja jest tam nie gorzej rozwinięta. Może dobrze byłoby zatem rozpocząć dyskusję o tych dziwnych, sennych sobotach? Nie jest to oczywiście problem najważniejszy, ale dość irytujący dla tych, którzy wierzą w mądrość wyborcy. A w końcu na tym logicznym założeniu opiera się cała demokracja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?