W pierwszej instancji Tomasz K. został skazany na półtora roku więzienia, a Jarosław J. na rok. Bez zawieszenia. Obaj twierdzą, że zostali wrobieni. Ich obrońcy odwołali się od tych wyroków.
W sądzie apelacyjnym wyroki, w zdecydowanej większości, zapadają podczas pierwszej rozprawy. Tym razem nie zapowiada się na szybkie zakończenie sprawy. Już na początku przewodniczący składu sędziowskiego Lech Mużyło ze zdziwieniem stwierdził, że jeden z trzech obrońców Tomasza K. ani razu nie stawił się na rozprawę w sądzie pierwszej instancji. Dlaczego? - Nie zastanawiałem się nad tym. Miałem pełne zaufanie do sądu - tłumaczył Tomasz K.
Jego inny obrońca, Sławomir Waliduda, próbował tę sytuację tłumaczyć, ale zirytowany sędzia Mużyło zarządził przerwę. Czy nieobecność jednego z obrońców podczas procesu ma znaczenie? Oficjalnie nikt nie chciał się na ten temat wypowiedzieć. Ale jak wytłumaczył nam jeden z adwokatów, ze względów formalnych proces Tomasza K. powinien wrócić do ponownego rozpatrzenia. Brak obrońcy mógłby zostać potraktowany jako uchybienie procesowe.
Wyrok skazujący to dla nas śmierć cywilna - mówią poilcjanci
Sędzia Lech Mużyło odroczył proces. Zgodził się na dopuszczenie nowych dowodów i nowego świadka. Tomasz K. i Jarosław J. przychodzą do sądu z rodzinami. Towarzyszą im koledzy policjanci, którzy są przekonani o ich niewinności. Obaj mają wiele do stracenia. - Wyrok skazujący to dla nas śmierć cywilna - mówią.
Ich proces w pierwszej instancji, tak jak i akt oskarżenia, był w znacznej części utajniony. Tomasz K. przepracował w policji 15 lat. Teraz jest zawieszony i pobiera połowę pensji. W grudniu 2008 r. przed pościgiem policyjnym uciekli dwaj złodzieje wycinający szyny na nieczynnym torowisku. Porzucili starego poloneza. Jeden ze złodziei był także policyjnym informatorem. To on przyszedł do Tomasza K. z prośbą o pomoc. Według oskarżenia, policjant przyjął propozycję umorzenia sprawy za 6 tys. zł. Stanęło na połowie tej kwoty. Policjant twierdzi, że ten przestępca był jego informatorem, o czym wiedzieli przełożeni oskarżonego. Według wersji Tomasza K., przestępca, bojąc się więzienia za inne przewinienia, poszedł na współpracę z ABW i obciążył policjanta.
Drugi z policjantów Jarosław J. przepracował w policji 20 lat. W latach 90. zwalczał przestępczość nieletnich. Wraz z kilkoma kolegami został pomówiony o bicie nieletniego złodzieja. Był też zawieszony, ale ostatecznie został oczyszczony z zarzutów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?