Sejm pracował we wtorek nad zmianą kodeksu wykroczeń i wykreśleniem z niego zakazu deptania trawników.
- Karanie za korzystanie z zieleni miejskiej to martwy przepis sprzed 40 lat. Zdecydowanie zbyt rygorystyczny i daleko posunięty - mówi poseł Stanisław Pięta, który wczoraj w Sejmie zdawał sprawozdanie z prac nad zmianami w prawie.
Projekt powstał w komisji "Przyjazne państwo". Jej szef - Janusz Palikot - w uzasadnieniu podkreślał, że chodzi o nieskrępowane korzystanie z terenów rekreacyjnych, podobne do tego, jakie od dawna obowiązuje w krajach Europy Zachodniej. Tam nagminnie odpoczywa się na miejskich trawnikach lub zieleńcach, np. w czasie przerw w pracy oraz w weekendy.
- We Wrocławiu wciąż stawiamy tabliczki "Nie deptać zieleni". Ale robimy to raczej na skwerach, np. na placu Kościuszki, na terenie ogrodu Ossolineum lub w Ogrodzie Japońskim - przyznaje Mieczysław Popławski, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. - Jednak w parkach czy na Wyspie Słodowej wręcz doradzamy, by wrocławianie korzystali z możliwości rozłożenia koca. - mówi Popławski.
Należy pamiętać, że nowelizacja nie oznacza zgody na niszczenie zieleni
"Uwolnienie" trawników ma nas zbliżyć na przykład do Stanów Zjednoczonych, gdzie bieganie, gra w piłkę czy nawet wylegiwanie się na trawniku są dozwolone i powszechnie przyjęte. Podobnie jest choćby w centrum Londynu, gdzie na trawniku na Trafalgar Square w każdy bezdeszczowy dzień aż roi się od odpoczywających tam ludzi. Tam też tradycyjnie odbywają się wielkie zgromadzenia z okazji np. sylwestrowych zabaw.
- Należy pamiętać, że nowelizacja nie oznacza zgody na niszczenie zieleni. Z trawników trzeba korzystać w sposób cywilizowany. Dewastacja roślinności będzie nadal karana - podkreśla poseł Pięta.
Z nowych przepisów cieszą się wrocławscy strażnicy miejscy. - Zapis w kodeksie wykroczeń o grzywnie za deptanie trawników jest moim zdaniem przestarzały - przyznaje Sławomir Chełchowski, rzecznik straży. - W ostatnich latach nie podejmowaliśmy interwencji, jeśli ktoś deptał trawnik, np. leżąc na kocu lub uprawiając jakiś sport. Trawniki to przecież tereny rekreacyjne i są one dla ludzi. Co innego, gdy ktoś celowo niszczył zieleń.
Chełchowski dodaje, że straż kierowała też do sądu sprawy, gdy kierowcy rozjeżdżali trawniki. - Bywało jednak, że sprawy były umarzane, bo sąd uznawał, że rozjeżdżanie to nie deptanie.
Współpraca Jarosław Garbacz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?