Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk: Zagrażają nam osuwiska?

Sylwia Królikowska/PG, WEN, WIK
Fot. Dariusz Gdesz
Dom pani Teresy Krupińskiej z Wałbrzycha, nie dość, że zbudowany na stromej skarpie, to jeszcze narażony jest na szkody górnicze.

Wałbrzyszanka przyznaje, że po ostatniej tragedii w Małopolsce zaczęła żywić obawy o swój dom. - Mam nadzieję, że obfite deszcze już nie będą padać i nie będzie u nas tak jak w Małopolsce - mówi kobieta. - W 1987 roku drogą dosłownie płynęła rzeka i dom wytrzymał. Chociaż tam ludzie też pewnie byli przekonani, że nic im nie grozi - zastanawia się.

Dodaje, że jej dom jest wyjątkowo narażony, bo leży pod poziomem drogi, którą jeżdżą ciężarowe samochody. Skarpa, na której stoi budynek, jest obmurowywana, żeby się nie obsuwała.
Obawy mieszkańców rozwiewa Zygmunt Pala ze sztabu kryzysowego w powiecie wałbrzyskim. - Na naszym terenie takie sytuacje się nie zdarzały, bo mamy inną strukturę gleby i skał niż na terenie Małopolski - mówi.

Podkreśla to również Kazimierz Szkudlarek, burmistrz Lądka-Zdroju. W powiecie kłodzkim bowiem w wielu gminach domy są budowane na stromych zboczach.
Mieszkańcy również zaczęli się zastanawiać, czy budowa domu w takim miejscu to był dobry pomysł. Burmistrz uspokaja. - Nie możemy porównywać tego terenu do Beskidów, ze względu na różnice goeologiczne - podkreśla. - U nas rzeczywiście jest stromo, jednak podłoże terenu jest twarde, porośnięte gęsto drzewami. Nie ma żadnych sygnałów, by po ostatnich deszczach działo się coś niepokojącego.

Takiej tragedii jak w Małopolsce nie obawiają się w regionie jeleniogórskim. Jednak większość właścicieli domków na stromych zboczach nieruchomości ubezpieczyła. Tak, jak Daniela Raban z Karpacza. Przyznaje, że teraz śpi spokojnie. - Dom jest ubezpieczony od losowych zdarzeń - zaznacza pani Daniela.
Jak dodaje, mieszka tu od 40 lat i nie pamięta, aby działo się coś złego. - Przez tyle lat nic się nie stało, więc raczej obaw nie mamy - dodaje Alina Siemaszko, sąsiadka pani Danieli.

Na stromym zboczu domu nie budujmy

Dlaczego doszło do osuwania się ziemi w Małopolsce?
Wynika to z budowy geologicznej tego regionu. Beskidy zbudowane są z formacji skalnej o nazwie flisz. To taki przekładaniec piaskowca i łupków ilastych. Woda ma wpływ na łupki ilaste. Skały te nasiąkają jak gąbka i pod wpływem wody robią się bardzo plastyczne, więc przy dużych opadach mogą tworzyć się osuwiska.

Czy podobne tragedie grożą nam na Dolnym Śląsku?
Sudety mają zupełnie inną budowę geologiczną i osuwiska o takich rozmiarach raczej nam nie grożą. Podłoże ziemi jest twarde, mniej przepuszcza wodę. Choć trzeba powiedzieć, że w minionych latach dochodziło do osuwania się ziemi z powodu intensywnych opadów deszczu. Podczas wielkiej powodzi w 1997 i 1998 roku, między Zieleńcem a Dusznikami-Zdrojem, z powodu osunięcia się ziemi zniszczona została droga wzdłuż rzeki Bystrzycy Dusznickiej. Wszystko zależy od tego, w jakim tempie woda dostaje się do powierzchni ziemi. Ważne jest też to, że w wielu przypadkach drogi czy domy są budowane są na zasadzie wcięcia w zbocze. Wtedy osuwiska mogą się zdarzyć. Dlatego tak ważne jest, by nie budować przy stromych zboczach.

Czy można się zabezpieczyć przed osunięciem się ziemi?
W wielu przypadkach dobry system odwodnienia ziemi czy drenaży może zadziałać. Natomiast przy niesprzyjającej budowie geologicznej, jak to ma miejsce w wielu miejscach w Beskidach, żadne zabezpieczenia nie pomogą. Dlatego tak ważne jest rozpoznanie terenu i wyznaczenie stref zagrożonych, zanim się podejmie decyzje inwestycyjne.

Z prof. Piotrem Migoniem z Instytutu Geografii i Rozwoju Regionalnego Uniwersytetu Wrocławskiego rozmawiała Natalia Wellmann

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska