Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przestępcy oszukują nas, bo im pozwalamy

Edyta Golisz
Ludzie dają zaliczki na samochody obcym osobom. Oszuści tylko na to czekają
Ludzie dają zaliczki na samochody obcym osobom. Oszuści tylko na to czekają Piotr Krzyżanowski
Uważajmy na oszustów samochodowych. Biorą zaliczki na kupno auta, a potem znikają.

Chcesz kupić auto z zagranicy?
- Kup, jak najbardziej. Ale zrób to z głową - apeluje za naszym pośrednictwem Włodzimierz Zientarski, znany dziennikarz motoryzacyjny. Bo o rozsądku przy kupowaniu aut ludzie, niestety, zapominają.
Prokuratura Rejonowa w Lubinie skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia przeciw samochodowemu oszustowi, który razem ze wspólnikami naciągnął prawie 50 osób z całego kraju. Brali zaliczki i znikali z pieniędzmi. Podobnych spraw, tylko w ciągu ostatnich tygodni, lubińska prokuratura wysłała do sądu trzy: pokrzywdzonych w nich zostało grubo ponad 100 osób.
- Tych spraw jest ostatnio naprawdę dużo - przyznaje prokurator Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Trzeba w każdy sposób przestrzegać ludzi przed samochodowymi oszustami.

Scenariusz przestępstw jest zwykle podobny: oszuści znajdują kogoś, kto jest tzw. słupem. To on podpisuje wszystkie umowy, firmuje swoim nazwiskiem dokumenty, które są potrzebne do rzekomych transakcji. To najczęściej człowiek ze społecznego marginesu, który za pieniądze na alkohol godzi się na wszystko.
Tak jak Stanisław M., 50-letni, bezrobotny, karany wcześniej mężczyzna z Lubina. Jak zeznał w śledztwie, spotkał znajomych, którzy namówili go, by im pomógł. Nie za darmo - zleceniodawcy wynajęli mu mieszkanie we Wrocławiu, płacili miesięcznie ok. 1500 zł. Sami dawali ogłoszenia, że sprowadzają z zagranicy samochody. Ludziom, którzy dzwonili, przedstawiali się jako Stanisław M. Ustalali z klientami wartość zaliczki. Potem sporządzali umowy, które Stanisław M. podpisywał.

Wysyłali te dokumenty do klientów w całej Polsce, a ludzie przelewali im pieniądze na konto. Niektóre z zaliczek wynosiły nawet 15 tys. zł! W sumie wyłudzili ponad 200 tys. Żadnych aut nie sprowadzili. Ale przed sądem stanie tylko Stanisław M., który sam zgłosił się na policję. Grozi mu 8 lat więzienia. Po jego zleceniodawcach słuch zaginął.
- Sam jeżdżę tylko używanymi autami. Ale kupuję je w pewnych miejscach - mówi Włodzimierz Zientarski. - Odradzam podejrzane ogłoszenia i giełdy. Tam można najwyżej pójść, aby pooglądać samochody.
Jak dodaje, używane, pewne auta można kupić w Polsce np. u dilerów czy w salonach samochodowych.
- Są sprawdzone, bez ukrytych wad , bo diler bierze przecież za nie odpowiedzialność. A jeśli chcemy dać zaliczkę, to tylko komuś, kogo znamy - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska