Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Damian Piotrowski: Świetna atmosfera ciągnie wyniki

Michał Sałkowski
Piotr Krzyżanowski
Z Damianem Piotrowskim, skrzydłowym Górnika Polkowice, rozmawia Michał Sałkowski

Do II-ligowego Górnika jest Pan wypożyczony na pół roku z Zagłębia Lubin. Awans na I-ligowy szczebel macie na wyciągnięcie ręki. Z Pana bardziej pierwszoligowiec, zadaniowy drugoligowiec czy odradzający się ekstraklasowiec?
Dostałem w Polkowicach zadanie: pomóc w awansie. I na tym się skupiam. Jesteśmy na dobrej drodze. Drugie miejsce, czteropunktowa przewaga nad trzecim Zawiszą. Trzy mecze do końca. Najważniejszy już w środę z GKS-em Tychy. Trzeba wygrać. Ja już słyszę, że niektórzy obserwatorzy chcieliby szampany otwierać. A ja mówię: spokojnie, panowie. Najpierw zróbmy, co trzeba. Potem będziemy świętować. Jeszcze w I lidze nie jesteśmy.

Ale perspektywa powrotu do Zagłębia nie kusi? Ekstraklasa to nie jest dla Pana żadna nowość.
Grałem w Zagłębiu 7 lat. Mam sentyment do Lubina. Ale najpierw, chcę zrobić to, co sobie założyłem w Polkowicach. Później zdecyduję, co dalej.

Rozmawiał Pan już z trenerem Markiem Bajorem o swojej przyszłości. Widzi Pana w Zagłębiu w następnym sezonie?
Nie rozmawialiśmy jeszcze z trenerem, ale pewnie niedługo do tego dojdzie. Wiem natomiast, że obserwował parę razy mnie i Daniela Chyłę (także wypożyczony z Zagłębia - red.) na meczach w Polkowicach. I to też jest ważne. Jeździ, obserwuje nas, analizuje, absolutnie nie ma nas gdzieś. Jeśli zdecyduje, że jestem potrzebny w Zagłębiu i da szansę gry - w porządku, zrobię wszystko, by ją wykorzystać. Jeśli powie, że to jeszcze nie ta pora - zrozumiem i poproszę o zgodę na transfer, bo najważniejsza dla mnie jest regularna gra.

Wśród ludzi, którzy obserwują zmagania w II lidze, regularnie pojawiają się głosy, że Piotrowski w II lidze się marnuje. Ewidentnie wychodzi ponad ten poziom. Gole strzela (4 wiosną - red.), asystuje, z rywali robi wiatraki i ich wykartkowuje...
Miło słyszeć takie rzeczy o sobie od osób z zewnątrz. Ale na moją dobrą grę składa się praca całego zespołu. Cała drużyna haruje na wynik. Jak popatrzymy na ostatnie mecze, to nawet ci, którzy wchodzili z ławki, wnosili bardzo wiele dobrego do gry. Mimo faktu, że wcześniej na przykład dwóch, trzech spotkań nie grali wcale. Tu się nikt nie obraża. Pracuje i gra jak umie najlepiej. I atmosfera jest świetna. A jak atmosfera jest, to wiadomo, że o dobre wyniki łatwiej. No i jest inna rzecz. Grają tu piłkarze mający za sobą kilkaset spotkań w ekstraklasie - taki Zbyszek Grzybowski czy Tomek Salamoński. Z nimi na boisku jest łatwiej. Widać doświadczenie.

Drużyna Zagłębia rodem z Młodej Ekstraklasy zapewniła sobie zwycięstwo w lidze. Tym samym Panu też udało się po tytuł mistrzowski sięgnąć...
Ponad pół roku grałem z chłopakami w ME, nim jesienią zostałem wypożyczony do Górnika. Do młodej drużyny zostałem odesłany, ale nie chcę rozmawiać o okolicznościach. Powiem tylko jedno: należało się chłopakom jak nikomu innemu. Cieszę się, że takim akcentem kończą. Bo wraz z trenerem Adamem Buczkiem wykonują kawał dobrej roboty od lat. Najpierw mistrzostwo Polski juniorów starszych, teraz zwycięstwo w ME. I to właśnie nazywa się dobra robota.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska