Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie

Wojciech Koerber
Fot. Piotr Krzyżanowski
Różne mają sportowcy dewizy. Jedna z nich brzmi tak - "Po pierwsze, będę najlepszy. Po drugie, będę pierwszy".

Nie jest to motto Tomasza Golloba, lecz takie właśnie przesłanie prześladuje go od blisko 20 lat. Młodsi Pedersen i Crump są już spokojniejsi, obaj mają po trzy tytuły IMŚ na koncie. A Gollob, w wieku 39 lat, zawzięcie, z zaciśniętymi wargami, ściga swój pierwszy. Dlaczego? Bo nikt nie zdążył mu zorganizować jednodniowego finału IMŚ w Bydgoszczy. Gdyby obecny cykl Grand Prix urodził się kilka, kilkanaście sezonów później, nie w 1995 roku, bez wątpienia miałby dziś Szczakiel kolegę. Pod tym wszakże warunkiem - że organizację finałów regularnie przekazywałaby Polska Bydgoszczy.

Golloba nie można już ot tak oszukiwać, jak przed laty.

Nie chcę, Boże broń, powiedzieć, że swojego marzenia Gollob już nie doścignie. Wręcz przeciwnie. Trzymam zań kciuki co rok i wierzę, że zrobi to najbliższej jesieni. Bo kiedy, jak nie teraz, przy słabszej dyspozycji Crumpa i Pedersena? Miałby mu ukraść złoto ten maleńki Bjerre na jawce? Tak od razu, za pierwszym podejściem, miałby oszukać starego lisa? Nie, to już byłaby gruba niesprawiedliwość. Veto!

Golloba nie można już ot tak oszukiwać, jak przed laty. Teraz dla niego kręci się fortuna, a to dobry znak. Wiecie, ile startów wygrał sobotniej nocy w Pradze? Jeden. Jeden na siedem. Ale za to jaki! Finałowy. Fakt, że przy pomocy Hampela, który źle przeczytał warunki torowe (brak znającego fach menedżera w boksie?), zapraszając wręcz starszego kolegę do zajęcia drugiego, najkorzystniejszego w końcowej fazie zawodów pola. Nawet polski sędzia Wojciech Grodzki nie próbował być tym razem bardziej sprawiedliwy od Pana Boga i z półfinału - po starciu z Gollobem - słusznie wyrzucił Jonssona, nie rodaka. Choć decyzja w drugą stronę też mogła być odebrana jako... słuszna. Ale w Szwecji.
Czemu wciąż wygrywa Gollob z młodszymi o 10 i 20 lat? Bo dba o siebie przez okrągły rok. Nikt nigdy nie widział go ani zapuszczonego, ani pijanego. Co najwyżej nieogolonego. W lutym 20. edycję plebiscytu branżowego "Tygodnika Żużlowego" na najlepszego jeźdźca kraju wygrał po raz 18. - Ja to w ogóle chcę dożyć setki, a w wieku lat 80 cieszyć się jeszcze urokami tego świata - zwierzał się wówczas towarzystwu stolikowemu, sącząc soczek. Alkohol w jego religii się nie mieści, inne używki również, zatem 39 lat na karku nie ciąży przy planowaniu ataku na pierwszy w karierze tytuł IMŚ.
Nie raz jeszcze nas pewnie ten Gollob zirytuje. Skacząc chociażby z motocykla na motocykl przed każdym niemal biegiem. Taki ma styl. I tyle silników. Opowiadał o tym swego czasu Marek Cieślak. Otworzył mu Tomek klapę busa, a tam silniki. Podniósł siedzenie, silniki. "I powiedz mi, Tomek, że cokolwiek o każdym z nich wiesz" - dworował sobie Cieślak. "Wwwszystko" - padła odpowiedź.
No więc mówię Wam, że będzie jeszcze Gollob złoty. Bo łysy już i siwy, lecz w środku wciąż się pali ogień. Ten bohater jest już niby stary, ale nie jest jeszcze zmęczony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska