Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk: Z każdym rokiem jest mniej ministrantów

Małgorzata Moczulska
W diecezji świdnickiej organizowane są dla ministrantów zawody w piłkę nożną
W diecezji świdnickiej organizowane są dla ministrantów zawody w piłkę nożną ks. Krzysztof Ora
Na Dolnym Śląsku służy dziś 20 tysięcy ministrantów. To dużo mniej niż jeszcze 10 czy 20 lat temu.

Księża przyznają, że muszą się starać bardziej niż kiedyś, by przyciągnąć chłopców do ołtarza. Są parafie, gdzie brakuje chętnych do służby liturgicznej i takie, gdzie garnie się wielu chłopców.

- Na pewno trudniej jest tam, gdzie jeden ksiądz musi się troszczyć o całą parafię - mówi ks. Przemysław Durkalec, diecezjalny duszpasterz służby liturgicznej w diecezji legnickiej. - Gdy kilku księży dzieli się obowiązkami, jeden może więcej uwagi poświęcić ministrantom.

Dlatego coraz więcej księży w diecezji organizuje zajęcia w hali sportowej i wyjazdy, zwłaszcza wakacyjne. Ks. Durkalec ma też inne ciekawe pomysły. Tych, którzy bardziej sumiennie służą, nagradza. To drobne upominki, jak kubki czy książki.

W diecezji świdnickiej problemu z ministrantami nie ma.

- Od lat próbujemy pokazać, że stereotyp ministranta jako osoby nieporadnej, fajtłapy, która służy przy ołtarzu, jest nieprawdziwy. Że to fajny sposób na życie - tłumaczy ks. Krzysztof Ora, opiekun diecezjalnych ministrantów. - Dlatego organizujemy naszą małą ligę mistrzów w piłce nożnej, turnieje tenisa stołowego, wyjazdy w góry czy internetowe dyskusje. Musimy iść z duchem czasu i zaoferować im coś więcej - mówi ks. Ora.

Od lat próbujemy pokazać, że stereotyp ministranta jako osoby nieporadnej, fajtłapy, jest nieprawdziwy

I oferują. Kalendarze turniejów, zawodów i koleżeńskich spotkań ministrantów jest zapełniony. Choć, jak przyznają sami zainteresowani, najważniejsza jest liga mistrzów, która trwa kilka miesięcy. Najpierw są eliminacje w parafiach, potem w dekanatach, aż do wielkiego finału. W tegorocznych rozgrywkach wzięło udział kilkaset osób.

Ks. Łukasz Ziemski z parafii pod Wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego w Wałbrzychu dodaje, że najtrudniejsze jest zatrzymanie 10- czy 11-letnich ministrantów przy kościele przez kolejne lata. - Dlatego robimy wszystko, by utworzyły się wśród nich grupy koleżeńskie, by lubili ze sobą spędzać czas - mówi ks. Ziemski. I dodaje, że od zawsze księża próbowali to robić, ale nigdy na taką skalę.

Ksiądz Ora tłumaczy, że wiele osób chce zostać ministrantami z potrzeby serca, ale wielu przychodzi do kościoła właśnie dla tych rozrywek, a potrzeba przychodzi potem.

Tak było z 12-letnim Tomkiem ze Świdnicy. Przyznaje, że początkowo śmiał się z dwóch kolegów z klasy, którzy byli ministrantami. On wolał jeździć na rolkach albo grać na komputerze. Ale kiedy koledzy zaczęli na przerwach opowiadać o turniejach sportowych, a jeden został królem strzelców w parafialnych eliminacjach ligi, zaimponowali mu. - Spytałem, czy nie mógłbym z nimi chodzić na spotkania parafialne - mówi.
Ks. Mirosław Dziegiński, duszpasterz ministrantów w archidiecezji wrocławskiej, zwraca uwagę na rodzinne tradycje. Często ministrantami są chłopcy, których ojcowie służyli do mszy. Duchowny podkreśla, że dziś, gdy młodzież ma dostęp do wielu rozrywek, nie wystarczy wywiesić ogłoszenie w kościele.

- Trzeba chłopców indywidualnie pytać, rozmawiać z nimi w szkole czy w czasie kolędy - mówi ks. Dziegiński. - Z tych rozmów nieraz wynika, że wielu z nich ma pragnienie, by być ministrantami, ale ostatecznie nie znajdują czasu, bo wcześniej podjęli inne zobowiązania, uczą się obcego języka czy trenują jakiś sport.

Właśnie w sporcie Kościołowi najłatwiej rywalizować, organizując turnieje piłkarskie, szachowe czy tenisa stołowego.

Współpraca AAG

Dziś Kościół musi się starać, by przypodobać się młodym
Z socjologiem, dr Pawłem Załęckim z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, rozmawia Małgorzata Moczulska

Trzeba chłopców indywidualnie pytać, rozmawiać z nimi w szkole czy w czasie kolędy

Dlaczego młodych ludzi trzeba dziś zachęcać, by zostali ministrantami?
Bo takie są czasy, a Kościół nie ma już takiej pozycji jak kiedyś. W latach powojennych bycie ministrantem było zaszczytem, nobilitacją, trzeba było się wręcz o to starać. W latach dziewięćdziesiątych Kościół wiązany był z opozycją antykomunistyczną, był symbolem wolności. Dziś tak nie jest. Kościół jest źle oceniany przez wielu Polaków, a sama instytucja ma młodzieży niewiele do zaoferowania.

Czy w takim razie oferta zajęć sportowych, turystyki, komputery zachęcą młodzież do posługi przy ołtarzu?
Tak. Badania socjologiczne pokazały, że w tych parafiach, w których jest takie pozareligijne życie - organizowane są festyny, spotkania, turnieje sportowe - nie brakuje ministrantów. Tam nie spada też liczba wiernych chodzących na niedzielne msze.

Bycie ministrantem nie jest w jakimś sensie rodzajem powołania?
Jest, ale dla niewielkiej części młodzieży. Innych trzeba do tego zachęcać. I Kościół musi to robić, bo za kilka lat przy ołtarzu nie spotkamy młodych, lecz tylko dorosłych. Tak już dziś się dzieje w wielu krajach starej Unii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dolny Śląsk: Z każdym rokiem jest mniej ministrantów - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska