W lecie mieszkańcy większych miast częściej niż zwykle dzwonią do gabinetów weterynaryjnych. Nie po to, by wyleczyć swojego psa czy kota. Dyskretnie sondują, czy uda im się uśpić zwierzę. Dlatego lekarz musi być czujny. Dzwoniący chce wyjechać na wakacje, więc szuka osoby, która przeprowadzi eutanazję zwierzęcia.
- Odbieram takie "sondujące" telefony - opowiada Michał Molenda, wrocławski lekarz weterynarii. - Zdenerwowana pani opowiada, że dziecko ma alergię na kota. Pyta, co można zrobić. Ale kiedy zaczynam odpowiadać, odkłada słuchawkę. Pewnie się orientuje, że nie usypiam zdrowych zwierząt bez powodu.
Michał Molenda po trzasku widełek orientuje się, w czym rzecz. Rzadko ktoś przyznaje, że po prostu jedzie na urlop i nie ma co zrobić z kotem.
Ale wielu właścicieli zwierzaków chce je uśpić również dlatego, że wybierają się do pracy za granicę. Oszczędzają na kupnie paszportu dla zwierzaka albo nie zdążyli z załatwieniem wszystkich formalności związanych z jego wywozem.
W największej wałbrzyskiej lecznicy weterynaryjnej przy ul. Wysockiego, wizyty osób, które chcą uśpić zwierzę bez powodu, to całoroczny problem.
- Wiele osób wyjeżdżających do pracy w Anglii chce się ich w ten sposób pozbyć - mówi weterynarz Jolanta Ciświcka. - Takich zwierząt nie usypiamy. Jeśli pies czy kot nie był wcześniej leczony, nie ma mowy, żebyśmy go uśmiercili - zapewnia.
Ale zdarza się, że ludzie mówią wprost, o co im chodzi.
- Przyprowadzają do lecznicy psy albo koty i mówią: "Proszę go uśpić, bo wyjeżdżam" - opowiada Danuta Pawłowska, lekarz weterynarii z Legnicy. - I nawet nie chcą słuchać, kiedy odmawiam. Mówią: jak go pani nie uśpi, to i tak go wyrzucimy z samochodu.
Lekarka mówi, że zawsze odmawia. Wyjaśnia cierpliwie, że zwierzę można oddać na jakiś czas do hotelu, zawieźć do schroniska albo znaleźć mu nowy dom.
- Ale niektórych to nie interesuje. Jak mężczyznę, który chciał uśpić kilkunastoletniego spaniela, bo dostał z dnia na dzień ofertę pracy za granicą. I wykrzykiwał, że on nie będzie sobie głowy zaprzątał wożeniem gdzieś psa, bo chce się szybko pozbyć problemu - opowiada lekarka.
Do wrocławskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt rocznie trafia mnóstwo psów. - Przyjmujemy około 2,5 tysiąca psów rocznie, 250 z nich to ofiary zarobkowych wyjazdów - podsumowuje Zofia Białoszewska, szefowa schroniska.
"Urlopowe" porzucone zwierzaki kończą żywot pod samochodem, przebiegając ulicę w poszukiwaniu swego pana, lub przywiązane do drzewa w lesie. Jeśli mają nieco szczęścia, bezmyślny właściciel podrzuca je do schroniska.
Bezpieczne miejsce dla naszego zwierzaka
Prawie we wszystkich pensjonatach, ośrodkach wypoczynkowych w Polsce przyjmowane są zwierzęta. W wielu z nich nawet nie płaci się dodatkowo "za łóżko". Jednak o towarzyszu trzeba zawiadomić właścicieli przed przyjazdem. Tak jest m.in. w Apartamentach Kasprowicza w Zakopanem, w agroturystyce Wrzos w Połupinie w Lubuskiem, w ośrodku "U Zosi" w Świnoujściu, czy w hostelu "Trzy Kafki" w Krakowie.
Psa, kota, papużkę, chomika czy rybki można oddać do hotelu dla zwierząt. Wcześniej trzeba zarezerwować miejsce i pamiętać, że zwierzę musi być zaszczepione, odrobaczone i odpchlone. Kotem, który zostaje w domu, bo nie znosi przenosin i podróży, na pewno chętnie zaopiekuje się znajomy. Do opieki można też wynająć zawodową nianię.
Współpraca: Edyta Golisz i Paweł Gołębiowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?