Nie z powodu nadzwyczajnej oferty, bo w takie i tak nie wierzę; z powodu akcentu pani po drugiej stronie. Nie akcentuje się -ę- na końcu wyrazu, bo to nie ma nic wspólnego z poprawnością, jest po prostu pretensjonalne.
- Czy rozmawiam z panem Aleksandrem Malak?
Jest coraz gorzej. Zanosi się, że będzie bardzo źle...
- Tylko w połowie.
- Nie rozumiĘ?
Brr. Już jest fatalnie...
- Z Aleksandrem - tak. Z Malak - nie!
- To może mogĘ porozmawiać z właścicielem komórki?
- Chyba -z właściciel-?
- Po raz drugi nie rozumiĘ.
- Więc może po raz pierwszy pani wytłumaczę. Moje nazwisko odmienia się podobnie, jak moje imię. Jak zresztą wszystkie polskie nazwiska...
- ProszĘ wybaczyć, ale pan się myli. Nie wszystkie siĘ odmieniają. Mój mąż ma polskie nazwisko bezwzględnie, nazywa się Rosół i siĘ nie odmienia.
Nie zdzierżyłem i poleciałem po bandzie...
Dlaczego wszyscy oni mają na ustach patriotyzm, a język ojczysty w...
- Proszę pani, wszystkie nazwiska, a polskie szczególnie, podlegają polskim regułom gramatycznym. Te nakazują odmianę. Desygnat w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia
- I znowu pana nie rozumiĘ. A tak na marginesie, skoro pan taki drobiazgowy, bardziej elegancko i poprawniej byłoby, gdyby zechciał pan mówić -proszę panią-.
- A o co miałbym panią prosić? Już chyba proszę wystarczająco?
- Och, nie spierajmy się tak uroczo. Lepiej przejdźmy od razu do -meritu-, bo rozumiĘ, że rozmawiam z panem Malak...
- Otóż nie, łaskawa pani...
I nacisnąłem czerwony przycisk.
Kilka razy w miesiącu odbywam takie rozmowy i jak dotąd żadnej pani z drugiej strony komórki czy słuchawki nie udało się przedstawić mi nadzwyczajnej oferty. I dopóki nie usłyszę poprawnie odmienionego mojego nazwiska, nie uda się.
Cały czas się zastanawiam, jak to się dzieje, że tyle lat po likwidacji analfabetyzmu, po 12 latach obowiązkowej nauki w trzech typach szkół (zakładam naiwnie, że pani z drugiej strony ma co najmniej maturę) ciągle słyszę -nie rozumiĘ-, ciągle w uszach mam -proszę panią-, ciągle to drażniące, podniosłe -ę- na końcu wyrazu i ciągle najzwyklejsze nazwisko w jednym tylko przypadku.
Wiem, że szkoły niczego dobrego nie uczą, jeno przygotowują wychowanków do bezmyślnych testów. Wiem, że telewizje (one przede wszystkim) zatrudniają potem absolwentów takich szkół i kaleczenie języka ojczystego rozwija się w postępie geometrycznym. Wiem, że niektórzy z absolwentów są codziennymi gości niedouczonych żurnalistów i również -w tym zakresie nie mają wiedzy-. Za to często na ich wargach -niech dziś to warga ma wyzna, jawi się krwią przepojony, najdroższy wyraz ojczyzna-.
Dlaczego wszyscy oni na ustach mają patriotyzm, a język ojczysty w...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?