Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie szczęście można znaleźć w Sudetach

Małgorzata Matuszewska
Film zakończy się happy endem czy też to sen głównej bohaterki? Na zdjęciu Ilona Ostrowska i Przemek Sadowski
Film zakończy się happy endem czy też to sen głównej bohaterki? Na zdjęciu Ilona Ostrowska i Przemek Sadowski Materiały prasowe producenta filmu "Droga do raju"
O pięknie naszych gór i magii miłości opowiadają aktorzy Ilona Ostrowska i Przemysław Sadowski, którzy zagrali w kręconym we Wleniu na Dolnym Śląsku filmie "Droga do raju". Rozmawia Małgorzata Matuszewska

Pani urodziła się w Szczecinie, dzieciństwo spędziła w Kołobrzegu, do liceum chodziła w Zamościu, szkołę teatralną skończyła we Wrocławiu. Pan wychował się, uczył i pracował z dala od Dolnego Śląska. Byliście wcześniej w Sudetach i we Wleniu, gdzie kręcono "Drogę do raju"?
Ilona Ostrowska: Moja rodzina wiodła koczowniczy tryb życia, ojciec był marynarzem. Mieszkając we Wrocławiu odwiedziłam co prawda Sudety, ale na krótko. Dopiero grając Elę świadomie przyglądałam się temu pięknemu miejscu. Odkryłam przepiękną część Polski!

Przemysław Sadowski: Urodziłem się w Hajnówce, ale rodzice wyprowadzili się stamtąd, kiedy byłem dzieckiem. W Białymstoku chodziłem do ogniska muzycznego, studiowałem na Wydziale Aktorskim łódzkiej Filmówki. Dawno temu byłem w Sudetach na wakacjach z rodzicami, ale słabo pamiętam tę wycieczkę.

Co najbardziej spodobało się Państwu w Sudetach?
Ilona Ostrowska: Dzikie, kolorowe (zdjęcia były kręcone jesienią) krajobrazy zachwycały nas wszystkich. Myślę, że Jeremi Prokopowicz, autor zdjęć, uchwycił to wszystko. Najlepiej wspominam spotkania z ludźmi, ich życzliwość i spokój. Mieszkaliśmy w gospodarstwie agroturystycznym, zachowałam wizytówkę gospodarzy i polecam znajomym to miejsce.

Dzikie, kolorowe sudeckie krajobrazy zachwycały nas wszystkich

Przemysław Sadowski: Krajobrazy są przepiękne, Wleń i okolice to miejsca warte odwiedzenia. Goszczący nas ludzie byli bardzo mili i serdeczni, robili dużo więcej, niż wymagała funkcja gospodarzy.

Ela z "Drogi do raju" ciężko pracuje, sama wychowuje syna, ale sprawia wrażenie, że otaczający ją ludzie są dla niej najważniejsi. Nie zważając na trudności, Ela postanawia adoptować córkę zmarłej przyjaciółki. W życiu też ma Pani podobne priorytety?
Ilona Ostrowska: Ludzie są w życiu bardzo ważni, pieniądze też są ważne, ale nie najważniejsze. Bo człowiek przecież funkcjonuje dzięki innym ludziom.

Dla Mirka najważniejsi są ludzie, nie kariera, nawet decyduje się wychować z żoną jej syna i adoptowaną dziewczynkę. Ludzie liczą się dla Pana szczególnie?
Przemysław Sadowski: Oczywiście, bo zawsze ludzie są najważniejsi, dorośli i dzieci. Sam jestem ojcem i dobrze wiem, ile miejsca w życiu człowieka zajmuje mały człowiek. Poza szczęściem przynosi obowiązki, do niego dostosowuje się harmonogram dnia i przestawia priorytety. Dziecko otwiera oczy na wiele spraw, uwrażliwia, ubogaca emocjonalnie. Jestem bardzo szczęśliwym ojcem.
Mieszkacie i pracujecie w Warszawie. "Droga do raju" to swoista apoteoza prowincji, na której też można znaleźć swoje miejsce i szczęście. Czy w dzisiejszych czasach można rzeczywiście znaleźć coś dobrego w prowincjonalnej Polsce poza Warszawą?
Ilona Ostrowska: W moim przypadku wyjazd do Warszawy to zbieg okoliczności. Ale z tego, co widzę wokół mnie, do Warszawy przyjeżdża się za chlebem, bo przecież tutaj "rozdaje się karty". Ale w każdym mieście jest potencjał. Wspominam z nostalgią Kołobrzeg: morze, latarnię morską, Zamość i Roztocze - prawdziwe płuca Polski. W mniejszych miastach żyje się wolniej, inaczej "krew płynie w żyłach", ale też można znaleźć w nich miłość i swoje miejsce. Bo szczęście jest często na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba się na nie otworzyć. Brzmi to jak banał, ale przecież sprawy najistotniejsze w życiu są najprostsze, prawie banalne.
Przemysław Sadowski: Wszędzie można znaleźć wielką miłość. To przecież zależy od ludzi, nie od miejsca. Krajobrazy Wlenia, pokazane w filmie, tylko podkreślają to, co się zdarzyło między dwojgiem ludzi.

W filmie wspólna podróż Eli, Mirka i dzieci nad morze jest spełnieniem jednego z marzeń. Z czym się Pani kojarzy morze?
Ilona Ostrowska: Wychowałam się nad morzem, jestem więc przyzwyczajona do nadmorskich klimatów. Zawsze, kiedy widzę morze, zwyczajnie milczę, patrzę i myślę, jak jest piękne.

Zawsze, kiedy widzę morze, zwyczajnie milczę, patrzę i myślę, jak jest piękne

W "Drodze do raju" gra wielu dolnośląskich aktorów. Cieszyła się Pani ze spotkania z nimi?
Ilona Ostrowska: Matkę Mirka zagrała Teresa Sawicka, w szkole teatralnej była moją profesorką od scen klasycznych. Przed panią profesor trudno grać, to nawet rodzaj wyzwania. Bardzo dużo jej zawdzięczam, więc to spotkanie na planie było naprawdę bardzo miłe. Jedną z ról zagrała Halinka Rasiakówna, razem pracowałyśmy w Teatrze Polskim. Fajnie było się znów spotkać.

Nad czym Pani teraz pracuje?
Ilona Ostrowska: Wkrótce jadę do Zakopanego, ale na razie nie zdradzę, po co - ta podróż jest oczywiście zawodowa. Jesienią wystąpię w nowym filmie. "Ranczo" przyniosło mi popularność, dzięki serialowi i filmowi "Ranczo Wilkowyje" robię inne rzeczy.

Co słychać u Lucy Wilskiej z "Rancza"?
Przygotowując się do roli Lucy, uczyłam się odpowiedniego akcentu. Poznałam nawet dziewczynę o podobnej historii do dziejów mojej bohaterki. Uważni widzowie serialu już wiedzą, że zostanę wójtową i będę rządzić (śmiech). Kolejne odcinki nieźle się zapowiadają. Całuję Wrocław!

Co słychać u Kacpra, prezesa zarządu spółki - właściciela "Samego Życia"?
Przemysław Sadowski: W serialu i u Kacpra będzie się bardzo dużo działo. Kacper przeżywa trudności w związku, ma kochankę. Mnie też zaskakuje scenariusz, więc czekam na kolejne odcinki. Dużo pracuję w teatrze. Przygotowuję się do spektaklu Tadeusza Słobodzianka w Laboratorium Dramatu, premiera będzie w październiku. Teraz gram w Teatrze Muzycznym Roma (Marka Hłaskę w "Zabawkach Pana Boga") i w Teatrze Komedia, w przedstawieniu "Podwójna rezerwacja". To dużo pracy i trudno znaleźć wolne terminy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska