18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bobby McFerrin: więcej niż głos

Marta Wróbel
Bobby McFerrin - wykonawca najbardziej optymistycznej piosenki na świecie
Bobby McFerrin - wykonawca najbardziej optymistycznej piosenki na świecie Materiały prasowe
Jeśli komuś nazwisko Bobby'ego McFerrina kojarzy się wyłącznie z piosenką "Don't Worry, Be Happy", niech żałuje. A jeśli komuś się wydaje, że czarnoskóry wokalista to zabawiacz, wydający z siebie niekontrolowane dźwięki, ma sporo do nadrobienia.

Sześćdziesięcioletni McFerrin, który wystąpi w czwartek (13 maja) o godz. 20 na dziedzińcu Akademii Rycerskiej w Legnicy w ramach 41. Ogólnopolskiego Turnieju Chórów "Legnica Cantat" w towarzystwie zespołu ProForma, wykona nie tylko kompozycje z własnego repertuaru, ale także standardy jazzowe i utwory Bacha, Gounoda i Chopina. Wszystkie zaaranżowane specjalnie na legnicką imprezę.

Amerykanin przez dwadzieścia osiem lat solowej kariery nie stronił właściwie od żadnego gatunku muzycznego. Nic dziwnego, wychowany na Manhattanie syn śpiewaka operowego Roberta McFerrina (pierwszego Afroamerykanina, który zaśpiewał w słynnej nowojorskiej Metropolitan Opera) i wokalistki Sary Cooper jako dziecko słyszał w domu zarówno klasykę, jak i funk czy jazz. A potem dla siebie odkrył także reggae i hip-hop. I tę fuzję dźwięków słychać na jego płytach.

Od momentu wydania debiutanckiej płyty, zatytułowanej po prostu "Bobby McFerrin" (dwa lata wcześniej po raz pierwszy oficjalnie jego głos pojawił się na albumie saksofonisty jazzowego Pharoaha Sandersa "Journey To The One"), sprzedał ponad dwadzieścia milionów płyt na świecie, zdobył dziesięć nagród Grammy i zaśpiewał na ponad czterdziestu krążkach własnych i nagranych z innymi wykonawcami.

Ale fenomen Bobby'ego McFerrina to wszechstronność, możliwości głosowe i umiejętność ich wykorzystania

Ci "inni wykonawcy" to nie byle kto - od wybitnego wiolonczelisty Yo-Yo My, po superpro-ducenta Quincy'ego Jonesa i soulową żeńską grupę En Vogue.

Ale fenomen Bobby'ego McFerrina to nie liczba sprzedanych płyt czy znanych muzyków, z którymi współpracował. To wszechstronność samego artysty, możliwości głosowe i umiejętność ich wykorzystania.

Wokalista, który zyskał sobie przydomek "głos" (od "The Voice" - wydanej w 1984 r. płyty - pierwszego w historii muzyki jazzowego krążka nagranego bez użycia instrumentów), śpiewa falsetem, nie stroni od scatu, beat boxu, potrafi też w tym samym czasie prowadzić głosem linię melodyczną i akompaniować sobie, udając różne instrumenty perkusyjne.

I choć jego koncerty to zwykle "one man show", wydaje się jednak, jakby podczas nich grała cała orkiestra. Tym bardziej że artysta ma niesamowitą zdolność improwizacji, o czym można się przekonać, słuchając jego ostatniego krążka "Vocabularies", zainspirowanego słowami zapożyczonymi z różnych języków świata. W Legnicy nie obejdzie się też bez improwizacji z udziałem publiczności, co jest normą podczas występów Amerykanina. Bo mimo napiętego grafiku (McFerrin podróżuje też z warsztatami wokalnymi, komponuje muzykę do filmów, seriali, dla orkiestr i chórów oraz m.in. podkłada głos do reklam), jego największą pasją pozostają koncerty. Na dzisiejszy, legnicki, bilety wyprzedano dwa miesiące temu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska