Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Sądne dni Tarasiewicza?

Mariusz Wiśniewski
Paweł Relikowski
Piłkarze Śląska pokonując na wyjeździe Odrę 4:2 zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie. Wyniki i sytuacja w tabeli tak się ułożyły, że wrocławianie, wygrywając ostatni mecz na własnym stadionie z Arką Gdynia, mogą skończyć sezon nawet na wysokim szóstym miejscu.

A jeszcze we wtorek przed pojedynkiem z Odrą Śląsk był wymieniany jako jeden z głównych kandydatów do spadku. Nawet jednak jeżeli tak się stanie i Śląsk będzie szósty, dyskusje o przyszłości zespołu nie ucichną.

Zwłaszcza że coraz głośniej właściciele klubu mówią o swoim niezadowoleniu wynikającym z rezultatów zespołu. Przesądzone jest, że po sezonie czterech, a nawet pięciu piłkarzy pożegna się ze Śląskiem. Czy na tym rewolucja się skończy? Niewykluczone, że tak, ale możliwe, że pochłonie inne ofiary. W tym trenera Ryszarda Tarasiewicza.

Może rzeczywiście potrzebna jest nowa myśl szkoleniowa? Może jednak pozwolić trenerowi kontynuować rozpoczętą pracę?

Tarasiewicz musi odejść

Śląsk w ciągu ostatniego roku nie tylko nie zrobił kroku naprzód, ale się cofnął. Z drużyny, która była powiewem świeżości w ekstraklasie w poprzednim sezonie, niewiele zostało. Dzisiaj Śląsk ogląda się ciężko. Wydaje się, że pewien pomysł na zespół się wyczerpał lub nie ma odpowiednich wykonawców.

Tu dochodzimy do transferów, których Śląsk praktycznie nie przeprowadza. Nic dziwnego skoro trener Tarasiewicz starał się sprowadzić do Wrocławia na przykład Diogo, Alexa Teixiera czy Samudio Miguel, którzy kosztują duże miliony i już na starcie było wiadomo, że do Śląska nie trafią. To dobrze, że trener Ryszard Tarasiewicz chce sprowadzić zawodników lepszych od tych, których ma, ale powinien chyba bardziej realnie stąpać po ziemi.

Następny aspekt, to kolejna już słaba wiosna w wykonaniu jego zespołu. Jest to niepokojące, bowiem dzieje się tak od momentu, kiedy zaczął pracę w Polsce. Nawet wówczas, kiedy awansował ze Śląskiem do drugiej ligi, a później do ekstraklasy, runda rewanżowa była w wykonaniu jego drużyny gorsza. Wcześniej tłumaczył to nie najlepszymi warunkami do pracy czy informacjami o fuzji. Ale teraz? Był spokój, brak presji i wyszło 11 meczów bez wygranej.

Wydaje się jednak, że najbardziej przeciwko trenerowi Ryszardowi Tarasiewiczowi przemawia brak jakiejkolwiek samokrytyki. Wszyscy są winni, tylko nie on - a to sędziowie, a to nad-zwyczaj dobrze dysponowany rywal, ale nie Tarasiewicz. Czasami szkoleniowiec przyzna się do jakiegoś błędu, ale jest to przeważnie nic wielkiego. A przecież tych błędów i to niemałych chyba jednak trochę było.
I jeszcze jedno - zupełnie nie zrozumiały jest brak próbowania młodych zawodników. A właściwie tłumaczenie, że taki gracz się "spali" w meczu, gdzie wynik się waży do końca. Młodzi dostaną szansę, ale musi być przynajmniej już z 3:0 dla Śląska. Czyli wychodzi na to, że z dwa razy w sezonie. I to jak dobrze pójdzie.

Może więc trzeba rzeczywiście się zastanowić, czy z tym trenerem Śląsk ma szanse osiągać wielkie sukcesy?

Tarasiewicz musi zostać

Jest też druga strona medalu. Realia są takie, że bez wielkich pieniędzy nie ma dobrych transferów, a bez dobrych transferów nie da się zbudować silnej drużyny. Śląsk został poważnie wzmocniony zaraz po awansie do ekstraklasy, ale od tamtej pory zespół jest co najwyżej uzupełniany. Sprowadzani są gracze, na pozycje gdzie jest dziura.

Włodarze Śląska uparcie jednak twierdzą, że duże pieniądze będą, kiedy powstanie mityczna już galeria. Skoro więc nie ma funduszy na sprowadzenie nowych dobrych piłkarzy, to nie można oczekiwać, że Śląsk będzie grał lepiej. Kupowanie natomiast dla samego kupowania, aby tylko ktoś nowy się pojawił, nie ma najmniejszego sensu i tu trzeba się z trenerem Tarasiewiczem zgodzić.

Wspomniana mityczna galeria i rok 2012, który ma być przełomowy sprawiły, że zespół znalazł się w próżni. Włodarze niczego nie oczekują od piłkarzy i nie stawiają przed nimi żadnych celów. Nie jest tajemnicą, że latem przed rozgrywkami padła nawet taka sugestia, iż byłoby lepiej, gdyby Śląsk w tym sezonie nie zakwalifikował się do europejskich pucharów. Czy to jest zdrowe dla drużyny?

I na koniec ostatni argument przemawiający za trenerem Tarasiewiczem. Właściciele Śląska powtarzają, że zespół jest w trakcie budowy i na wyniki trzeba jeszcze poczekać. W takim wypadku, czy można rozliczać trenera z czegoś, co jeszcze nie zostało zakończone. Jeżeli mamy czekać, to czekajmy spokojnie. Albo dajmy narzędzia do pracy, czyli takich piłkarzy, jakich chce trener i go rozliczajmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska