Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Synagoga znów jest piękna

HAN
Jerzy Kichler
Jerzy Kichler Janusz Wójtowicz
Bohaterowie tygodnia: Józef Kożuch i Jerzy Kichler z wrocławskiego oddziału Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich Rzeczypospolitej polskiej opowiadają o synagodze Pod Białym Bocianem

Kiedy powstała synagoga Pod Białym Bocianem?
Jerzy Kichler: Jej budowa zakończyła się w 1829 r., chociaż projekt - Karla Ferdinanda Langhansa - zamówiony przez liberalną część gminy żydowskiej, był gotowy już w 1808 roku. Ortodoksyjna część ówczesnej wrocławskiej gminy żydowskiej nie zgodziła się na pokrycie części kosztów budowy świątyni i ostatecznie zbudowano ją jako synagogę prywatną - Emila Silbersteina, członka tak zwanego Gesellschaft der Freunde, czyli liberalnego Bractwa Żydowskiego. Tak było do roku 1854, kiedy gmina pojednała się i połączyła. Od tego czasu działały w niej dwie komisje - liberalna i konserwatywna. Liberałowie przekazali synagogę gminie.

Skąd się wzięła jej nazwa?
Jerzy Kichler: Według prof. Ziątkowskiego, który badał etymologię tej nazwy, w tym miejscu był wcześniej mały stawek, a nad nim gospoda Pod Białym Bocianem. Na miejscu gospody postawiono synagogę, która odziedziczyła nazwę po poprzedniczce. Jednak jeden z naszych gości - Eric Bowes - opowiadał, że wśród sponsorów synagogi był jego dziadek - Storch (po polsku nazwisko to oznacza bocian), a "weisse" (biały) wzięło się stąd, że miała ona białą elewację.

Przychodzimy po raz pierwszy do synagogi. Co jest w niej najciekawsze?
Jerzy Kichler: Dla mnie najbardziej interesujące jest to, czego nie widać. Synagoga ma niezwykłą konstrukcję więźby dachowej, którą zachowaliśmy dla potomności. Płaski dach kryje bardzo dużą powierzchnię, a z niego pionowo wystaje kopułka - dominujący element dachu. W 1996 roku, kiedy rozpoczął się remont, podstawowy kłopot polegał na tym, jak zachować tę konstrukcję tak, by dach nie zawalił się pod swoim ciężarem. Ostatecznie mamy nową, betonową opaskę dookoła murów i stalowych kratownic opartych na tej betonowej koronie, które utrzymują dach. Mam nadzieję, że ta konstrukcja wytrzyma następne sto lat.

dokument służb PRL mówi, że Żydzi nie chcą oddać kluczy i grożą, iż podadzą sprawę do Wolnej Europy

Po wojnie synagoga należała do Towarzystawa Społeczno-Kulturalnego Żydów.
Jerzy Kichler: Z naszych dokumentów wynika, że nigdy nie należała do TSKŻ. Dekret z 1945 roku o tak zwanych zrzeszeniach religijnych (potem przemianowanych na kongregacje wyznania mojżeszowego) pozwalał Żydom modlić się w określonych budynkach, ale nie dawał im tytułu ich własności. Klucze od Białego Bociana formalnie odebrano gminie żydowskiej dopiero w 1974 roku. Zarząd dość długo opierał się z ich oddaniem. Mamy nawet dokument tajnych służb PRL, który mówi, że Żydzi nie chcą oddać kluczy i grożą, iż podadzą sprawę do Wolnej Europy. Moim zdaniem było to wyrazem dużej odwagi. W 1974 roku do synagogi weszły w końcu polskie służby. Rozebrano do końca pokrycie dachowe i rozpoczęto tworzenie dokumentacji, która miała ją przekształcić w bibliotekę Uniwersytetu Wrocławskiego. Ta dokumentacja zresztą zachowała się do dzisiaj. Na pierwszym piętrze miała być czytelnia, a na balkonach kawiarnia. Jednak, żeby postawić strop pierwszego piętra, trzeba było zniszczyć oryginalną, drewnianą podłogę. Wywieziono ją przez dziurę wybitą w miejscu, gdzie dzisiaj jest Aron HaKodesz, czyli święta skrzynia, w której przechowywano zwoje Tory.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z WYREMONTOWANEJ SYNAGOGI
Jak synagoga trafiła w prywatne ręce?
Jerzy Kichler: W 1989 r. synagoga została przekazana Akademii Muzycznej, która miała tam urządzić salę koncertową. W tym samym czasie Akademia dostała także bursę i władze uczelni postanowiły wszelkie pieniądze przeznaczyć na jej remont. Jako zapłatę za prace przy remoncie przekazano budynek synagogi prywatnej firmie budowlanej.

Jakim cudem udało się gminie odzyskać synagogę?
Jerzy Kichler: A to już był prawdziwy cud. W połowie lat 90. miałem zaszczyt znać księdza biskupa Ryszarda Bogusza z pracy w radzie Fundacji Krzyżowa. Jesienią 1995 roku przemawiał rabin Michael Schudrich, akurat zaczął padać deszcz i rabin powiedział: "Synagoga płacze i my płaczemy i w końcu na pewno wypłaczemy jej remont". Po nabożeństwie biskup Bogusz zaproponował mi, żebyśmy poszli do kardynała Henryka Gulbinowicza, co też uczyniliśmy. Kardynał po dość krótkiej rozmowie stwierdził, że świątynia powinna wrócić do Żydów. I faktycznie w ciągu pół roku wróciła. Jaką rekompensatę otrzymali właściciele firmy? Tego nie wiem. Wie to tylko ówczesny wojewoda - Janusz Zaleski.

Synagoga płacze i my płaczemy i w końcu na pewno wypłaczemy jej remont

Radość była wielka?
Jerzy Kichler: Raczej obowiązek. Przed nami stał problem wyremontowania synagogi, przygotowania takiego projektu, by potrafiła się ona utrzymać z przychodów gminy żydowskiej. Bo budynek ma właściwie tylko jedną nawę, w której można urządzić tylko jedną imprezę - np. żydowskie święto lub żydowski koncert. Projekt przygotowała firma Archicom, która zaprojektowała i synagogę, i łącznik z budynkiem zarządu naszej gminy. Miała tam być także przychodnia dla starszych osób, remont miał obejmować również łaźnię rytualną. Z tego projektu zostało zrobione wszystko oprócz remontu mykwy.

Józef Kożuch: Jestem zadowolony z zakończenia remontu synagogi. Rozpoczął go Jurek Kichler i prace toczyły się w miarę naszych możliwości finansowych. Remont przyspieszył, kiedy do Wrocławia przyjechała Bente Kahan, założyliśmy - jako Związek Wyznaniowy Gmin Żydowskich - konsorcjum finansowe wspólnie z Fundacją Bente Kahan i miastem.

Kiedy Pan po raz pierwszy zobaczył synagogę?
Jerzy Kichler: Po przyjeździe do Wrocławia w 1985 roku.

Józef Kożuch: Ja do tej synagogi przychodziłem jako dziecko modlić się z ojcem. To były lata 50.-60. Pamiętam, że jak chodziłem do Białego Bociana, to moje miejsce było koło filaru, pierwszego z prawej strony. W tamtych czasach synagoga była pełna ludzi. Zdewastowano ją po 1968 roku. Pomału, pomału i zostały z niej same ściany. Dzisiaj jest pięknym obiektem, z czego się cieszę.

Chciałby Pan, żeby znowu była pełna?
Józef Kożuch: Ciężko będzie. Mamy 327 członków. We Wrocławiu mieszka jeszcze 500-600 Żydów, którzy się nie ujawniają. Ale powoli zaczynają przychodzić...

ZOBACZ ZDJĘCIA Z WYREMONTOWANEJ SYNAGOGI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska