Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczyna się sezon na winniczki

Piotr Kanikowski
Piotr Strzelecki prowadzi punkt skupu ślimaków w Legnicy. Na brak pracy nie narzeka
Piotr Strzelecki prowadzi punkt skupu ślimaków w Legnicy. Na brak pracy nie narzeka fot. piotr krzyżanowski
Za kilogram ślimaków winniczków punkt skupu w Legnicy płaci nie więcej niż 80 groszy. Co najmniej o połowę mniej niż w zeszłym roku. - Na cenę w każdym sezonie ma wpływ między innymi zapotrzebowanie na winniczki i pogoda.

Ciepłe, deszczowe noce sprawiają, że łatwiej o ślimaki, więc stawki dla zbieraczy znacznie spadły - wyjaśnia Piotr Strzelecki, który prowadzi skup dla firmy ze Złotoryi.

Zbieracze narzekają, ale cóż robić - na ślimakach można sobie dorobić tylko w maju, więc nie ma co czekać, aż pogoda się załamie i cena pójdzie w górę. Od rana do wieczora legniczanie zwożą winniczki do Piotra Strzeleckiego całymi workami.

Krystyna Gwóźdź z Legnicy wybrała się na ślimaki o siódmej rano. Do dziesiątej uzbierała 40 kg. Twierdzi, że rekordziści potrafią dostarczyć dziennie nawet 100-200 kg.
Gwóźdź radzi wybrać się na łowy wcześnie rano, kiedy ślimaki są najaktywniejsze. Winniczków szuka w pobliżu działek. Obfitują w nie także gruzowiska i rejony wysypisk śmieci. Pan Kazimierz jeździ rowerem aż za obwodnicę, kilka kilometrów od ul. II Armii Wojska Polskiego, gdzie mieści się skup. Daleko, ale ma za to pewność, że nie wróci z pustym workiem.

- W zeszłym roku w ciągu trzech tygodni skupiłem 8 ton winniczków. W tym po 4 dniach mam już 5 ton - obrazuje aktywność zbieraczy Piotr Strzelecki.

Ślimaki na bieżąco ładuje się na tira i wiezie do chłodni, gdzie są myte, patroszone i przygotowywane do podróży za granicę. Polskie winniczki wśród koneserów uchodzą za najlepsze na świecie. Można je spotkać głownie na francuskich, hiszpańskich, belgijskich, niemieckich i włoskich stołach.
Polscy zbieracze na ogół nie znają smaku winniczka. Nieliczni mieli kiedykolwiek mięso ślimaka w ustach. Bywają i tacy, którzy się wręcz winniczkami brzydzą.

Ślimaki na bieżąco ładuje się na tira i wiezie do chłodni, gdzie są myte, patroszone i przygotowywane do podróży za granicę.

Debiutantka Kasia Marchlewska wprawdzie wybrała się z koleżanką na ślimaki, ale nie chce nawet patrzeć, jak Piotr Strzelecki segreguje je w skrzynce i odrzuca te, które mają skorupkę mniejszą niż trzy centymetry. Normę spełniają osobniki trzyletnie.

- Błe - wykrzywia się Kasia, deklarując, że ani sama, ani z koleżanką na zbieranie winniczków już się raczej nigdy więcej nie da namówić.
W całej Polsce sezon na winniczki zakończy się 30 maja. Potem winniczki będą już pod prawną ochroną.

Maj przynosi też inne sposoby na dorobienie sobie do emerytury lub kieszonkowego.
- Niebawem będzie można zbierać zioła. Od poniedziałku ruszy skup podbiału i czarnego bzu. Potem zacznie się dziurawiec - planuje pan Andrzej, bezdomny, dobrze znany w różnych punktach skupu.
Za kilogram czarnego bzu w zeszłym roku można było dostać średnio 14-15 zł. W tym roku ceny powinny być podobne.

Czy 80 groszy za kilogram ślimaków to wystarczająca zachęta? Podyskutuj na naszym forum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska