Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Obertaniec - człowiek Solidarności

Grzegorz Chmielowski
Stanisław Obertaniec przed siedzibą Solidarności...
Stanisław Obertaniec przed siedzibą Solidarności... Fot. archiwum prywatne Stanisława Obertańca
W Legnicy, gdzie było pełno wojsk radzieckich, nie było łatwo działać w opozycji. Furtką dla młodego Stanisława Obertańca stało się Duszpasterstwo Akademickie przy kościele św. Jana - pisze Grzegorz Chmielowski

Byłem Szerpą moich przyjaciół szykujących się do zdobycia szczytów. To oni, walcząc w pierwszej linii z komuną, płacili utratą zdrowia, latami więzienia. Ja przewoziłem bibułę, organizowałem spotkania, wykonywałem szarą robotę - mówi Stanisław Obertaniec o swoich początkach w opozycji. Po latach związkowiec, senator Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, wybrał media. Jest założycielem Radia El (dziś Radio Plus Legnica).
- Jesteśmy w sieci Plus, ale wywalczyliśmy sobie dużą autonomię. Radio płynie na własnej łódce - uśmiecha się w swoim gabinecie na III piętrze kamienicy przy ul. Zielonej, gdzie mieści się redakcja stacji.

W małej, otoczonej przez wojska radzieckie Legnicy, nie było łatwo organizować działania opozycyjne. Furtką dla młodego licealisty stało się Duszpasterstwo Akademickie przy kościele św. Jana. Tutaj w 1966 r. spotkał miejscowych opozycjonistów - malarza Henryka Bacę i filozofa Zygmunta Urbana, a także Romualda Szeremietiewa, późniejszego ministra obrony narodowej. Dyskutowali o historii, czytali zakazane książki. - Prawda i wolność. Tego nam brakowało w życiu i tego szukaliśmy w Dusz- pasterstwie - wspomina Obertaniec.

Pierwsza akcja. Rok 1970, dworzec Berlin Wschodni. Szeremietiew wiezie pociągiem z Londynu nielegalne książki. W Berlinie wyrzuca je na peron, a Obertaniec z Urbanem pakują książki do plecaków i innym pociągiem, udając podpitych, zmęczonych handlarzy, przewożą do Poznania i oddają ludziom z tamtejszego podziemia.

Sierpień 1980 zastaje Stanisława Obertańca w przychodni przy ul. Mickiewicza. Gdy lekarze się zastanawiają, co robić, on, technik dentystyczny, organizuje komisję zakładową, potem miejską, wreszcie zostaje szefem Solidarności Służby Zdrowia w całym województwie legnickim.

Zrezygnowałem z szerszej działalności w podziemiu

- Wtedy już wiedziałem, że chcę walczyć nie tylko o pod-wyżki płac. Zorganizowałem sesje naukowe w sprawie niepodległości Polski i w obronie nienarodzonych. Rozpocząłem też akcję, w wyniku której komitet miejski PZPR oddał swój budynek przy ul. Senatorskiej służbie zdrowia - wspomina lata 1980-81. Efekt - internowanie w głogowskim więzieniu.

Po miesiącach za kratami Obertaniec wraca do przychodni: - Zrezygnowałem z szerszej działalności w podziemiu, bo to oznaczało ciągłe wyjazdy, a ja już nie chciałem zostawiać na całe dni żony i dzieci. Działałem jednak w mojej komisji zakładowej i włączyłem się w kolportaż nielegalnych wydawnictw. Współpracowałem wtedy m.in. z Adamem Lipińskim, który działał we Wrocławiu.
Końcówka lat 80. Legnicka władza w szoku. Po serii strajków mówiono już w Warszawie o potrzebie porozumienia z opozycją.
- Wtedy nasza podziemna Komisja Zdrowia Solidarności w Legnicy jako pierwsza na Dolnym Śląsku ujawniła się, podając nazwiska 12 osób jej kierownictwa - opowiada Obertaniec o zdarzeniu z jesieni 1988 roku. Władze nie wiedziały, co robić, i na wszelki wypadek zbojkotowały oficjalną, ale nielegalną przecież strukturę związkową. - A my działaliśmy dalej metodą faktów dokonanych. Przy pomocy Zofii Kuratowskiej, wówczas szefowej Społecznej Fundacji Solidarności, uzyskaliśmy od Amerykanów sprzęt medyczny za 60 tys. dolarów dla legnickiego szpitala chirurgicznego i pogotowia. Bojkot się skończył, a SB nawet chroniła konwój z darami, który zmierzał z Wrocławia do Legnicy - wspomina Obertaniec.

Drugi fakt to inicjatywa doktor Doroty Czudowskiej: organizowanie Ośrodka Diagnostyki Onkologicznej Fundacji Społecznej Solidarność. Ponieważ w łonie samej fundacji nie było zgody co do wydania kilkuset tysięcy dolarów na sprzęt dla placówki w dalekiej Legnicy, odległej od szpitali klinicznych, Zofia Kuratowska załatwiła 400 tys. dolarów w USA u Barbary Piaseckiej-Johnson. Od tej pory Solidarność w Legnicy kojarzy się tysiącom kobiet z nowoczesnymi badaniami.

Należałem do PC z Jarosławem Kaczyńskim.

Rok 1989. Stanisław Ober-taniec organizuje legnicki Komitet Obywatelski Solidarność. Zostaje senatorem. Po zakończeniu kadencji wraca do swojego pomysłu utworzenia radia. Przydaje się nadajnik przywieziony w 1989 roku przez Jacka Madziarskiego spod Warszawy. Przydają się pieniądze zarobione w 1988 r. na saksach w Norwegii. Decydująca okazuje się pomoc kardynała Henryka Gulbinowicza, który zezwala na czasowe wykorzystanie kościelnej częstotliwości. W 1992 roku Radio eL Legnica już nadaje.
Gabinet Stanisława Ober-tańca (lat 62). Parę lat temu ukończył wydział komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim, ojciec czwórki dorosłych dzieci. Za oknami rozkręca się kampania prezydencka. - Należałem do PC z Jarosławem Kaczyńskim. Z Bronisławem Komorowskim byłem w Stronnictwie Konserwatywno-Ludowym - mówi szef legnickiego radia. Na szafce wciąż stoi fotografia prezydenckiej pary, przewiązana żałobną wstążką. CH

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska