Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław/Gdańsk: Wrocławskie tramwaje niczym pisanki

Ewelina Oleksy
Wrocławskie tramwaje i autobusy są ładne z zewnątrz, ale wewnątrz - zniszczone przez grafficiarzy
Wrocławskie tramwaje i autobusy są ładne z zewnątrz, ale wewnątrz - zniszczone przez grafficiarzy Michał Pawlik
Mimo że Wielkanoc już dawno minęła, wrocławskie autobusy i tramwaje ciągle wyglądają jak... pisanki. Z dwóch powodów.

Po pierwsze dlatego, że ciężko trafić na takie, które nie są obklejone kolorowymi reklamami. I to się akurat chwali, bo przynajmniej jest na czym oko zawiesić. O tym, że tramwaj to najlepsza i bardzo mobilna powierzchnia reklamowa, wiedzą tu wszyscy. Począwszy od galerii handlowych, które wagony zaklejają zdjęciami skąpo ubranych pań, aż po urzędników, którzy promują w ten sposób miejskie imprezy, aquapark czy zoo.

Ale gdy wchodzi się do środka, czar pryska, bo pojazdy przestają być reprezentacyjne. Powód? Mało udana twórczość korzystających z komunikacji publicznej. Farbami i markerami grafficiarze zamazują tu wszystko, co się da. Brudne są więc krzesełka, ściany, a nawet podłogi, sufity i szyby. Może miałam pecha, ale w każdym tramwaju, którym jechałam, o dojrzeniu przez okno czegokolwiek poza bazgrołami, mogłam zapomnieć.

- To prawdziwa plaga. Robimy, co możemy, żeby z tym walczyć, ale nie zawsze udaje się to wszystko wyczyścić - przyznaje Janusz Krzeszowski, rzecznik MPK we Wrocławiu. - Tym bardziej że grafficiarze mają nowy sposób i malują szyby substancją nie do usunięcia: kwasem, który wżera się w szkło. Polerujemy to, szlifujemy, nic nie pomaga - ubolewa.

Gdańska komunikacja ma się pod tym kątem lepiej, co nie znaczy, że wandali u nas nie ma. Są, ale bardziej niż w tramwajach, widać to na budynkach.

Miejska tęsknota po dziurkaczach
Z czym kojarzy się dziurkacz? - Z kasowaniem biletów - odpowiadają zgodnie wrocławianie.
I trudno im się dziwić, bo to miasto dopiero niedawno pożegnało się z kasownikami starego typu, robiącemu w bilecie dziurki w różnych wzorach.

Urządzenia, mimo że archaiczne i brzydkie, wspominają z łezką w oku zwłaszcza amatorzy jazdy bez biletu. Gdy gapowicz wchodził do tramwaju z dziurkaczami, problem miał z głowy. Wystarczyło dobrze się rozejrzeć i bilet z odzysku miało się w garści, bo wrocławianie biletów nie wyrzucają, tylko zostawiają dla innych.

Robimy, co możemy, żeby z tym walczyć, ale nie zawsze udaje się to wszystko wyczyścić

We Wrocławiu wszędzie już są nowe kasowniki, ale na dziurkacze można jeszcze trafić w starszych autobusach. Tęsknotę za starym sposobem kasowania biletów ciągle widać. Dowód? Kupujemy w kiosku bilet tygodniowy - sprzedawczyni wyciąga zieloną kartę i... dziurkacz, którym zaznacza datę ważności.

Autobus jedzie po torowisku
Coraz więcej wrocławskich torowisk jest przystosowanych także do jazdy autobusów. Normą stają się zarówno pasy tramwajowo-autobusowe na dłuższych dystansach, jak i ułatwienia dla autobusów skręcających na skrzyżowaniach w lewo. Przed skrzyżowaniem autobus wjeżdża na tory, staje na przystanku, po czym, dzięki lewoskrętowi tylko dla autobusów, jedzie dalej. Oszczędza dzięki temu w sumie 2-3 min. W Gdańsku aż się prosi o takie rozwiązanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska