Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Zabawa w komunizm na rynku

Marcin Rybak
Jedno z zadań: młodzi "konspiratorzy" podczas antykomunistycznej demonstracji
Jedno z zadań: młodzi "konspiratorzy" podczas antykomunistycznej demonstracji Tomasz Hołod
Młodzież z siedemnastu wrocławskich szkół bawiła się wczoraj w swoich kolegów z lat 80. walczących z komunistycznym reżimem.

W miejskiej grze historycznej - zorganizowanej przez Ośrodek Pamięć i Przyszłość - wcielili się w role działaczy Międzyszkolnego Komitetu Oporu, organizacji założonej w połowie lat 80. we wrocławskich szkołach średnich.

Drukowali podziemną gazetkę, musieli nakleić plakat z antykomunistycznym hasłem, wziąć udział w manifestacji, podsłuchiwać przez radiostację milicjantów. I nie dać się złapać przez Służbę Bezpieczeństwa.

Wszystko jak wtedy. Chociaż łącznicy jakoś za bardzo rzucający się w oczy. Tam samo jak młodzi konspiratorzy, którzy wcale się nie konspirowali. Funkcjonariusze SB (w tej roli prawdziwi działacze MKO) tak samo ofiarni jak tamci. Ale niegroźni.

No i kapitan milicjant - czyli Juliusz Woźny, rzecznik Ośrodka Pamięć i Przyszłość - bardziej przypominający "wujka dobra rada" niż autentycznych, bezwzględnych i brutalnych funkcjonariuszy z tamtych lat.

Atmosfera zaimprowizowanej na Rynku polowej komendy milicji ciepła i przyjazna. Nie tak jak wtedy. Kiedy nastolatek zatrzymany z ulotkami był bity pałkami po stopach - czego doświadczył Sławomir Kowalik, dziś jeden z "esbeków".

- Ustrój wam się nie podoba, taaak? - mówił wczoraj kapitan milicji Juliusz Woźny do "konspiratorek" z Liceum Sióstr Urszulanek, wymachując - niby to groźnie - gumową pałką.

Wszystko jak wtedy. Chociaż łącznicy jakoś za bardzo rzucający się w oczy

- Matury nie zdacie. Wasi rodzice pracę stracą - wołał, choć żadną miarą nie dało się jego słów naprawdę przestraszyć. Choć uczennice ze szkoły urszulanek straciły czas i dostały karne punkty. Bo punkty były za każde złapanie przez SB.

- No dobra. Darujemy wam ten jeden raz - zarządził dobrodusznie kapitan (ech, żeby wtedy to szło tak łatwo) i puścił dziewczęta. Chwilę później były już przy łączniczce, od której dostały kolejne zadanie. Należało przemknąć się do klasztoru Ojców Dominikanów przy pl. Dominikańskim.

Tam było "podziemne kino". Młodzież oglądała krótki reportaż o Jarosławie Hyku, uczestniku demonstracji z 31 sierpnia 1982 roku. Zdjęcia, jak na pl. 1 Maja przejeżdża go milicyjna ciężarówka, obiegły cały świat. Hyk cudem przeżył. Na filmie opowiadał o tym.

Później należało dotrzeć do kolejnego punktu, gdzie konspiratorzy wykonywali plakat. Należało nakleić go na specjalną "ścianę" ustawioną na Rynku.

W międzyczasie kolejne zadanie - udział w demonstracji antykomunistycznej. O wyznaczonej przez organizatorów gry godzinie na hasło. Trzeba było wyjść na środek ulicy i demonstrować dwie minuty. Każda drużyna miała przyjść na grę z gotowym transparentem.

Była też podziemna drukarnia - w piwnicach kamienicy przy Oławskiej. Zawodnicy dostali przygotowaną ramkę z makietą jednego z numerów "Szkoły" - pisemka MKO.

- Fajna zabawa. I można się dużo dowiedzieć o tamtych czasach. Znacznie więcej niż na zwykłej lekcji - mówi Michał Reichardt, szef drużyny z V LO. Zajęli czwarte miejsce. Wygrał zespół z XIII LO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław: Zabawa w komunizm na rynku - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska