Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W każdym człowieku może zbudzić się zło

Katarzyna Kaczorowska
Opera Wrocławska wystawiła "Borysa Godunowa" trzy lata temu. Realizacja w Hali Ludowej wzbudziła różne reakcje: od zachwytu po krytykę. Jaka będzie ta przygotowana przez Waldemara Zawodzińskiego?
Opera Wrocławska wystawiła "Borysa Godunowa" trzy lata temu. Realizacja w Hali Ludowej wzbudziła różne reakcje: od zachwytu po krytykę. Jaka będzie ta przygotowana przez Waldemara Zawodzińskiego? Tomasz Hołod
Opera Wrocławska w ten weekend wystawia premierę opery rosyjskiego kompozytora Modesta Musorgskiego. "Borys Godunow" to wielki dramat rozgrywający się w jednym z najbardziej dramatycznych okresów w dziejach Rosji, ale i dzieło uniwersalne, opowiadające o demonach, jakie budzi w ludziach żądza władzy. O realizacji Waldemara Zawodzińskiego pisze Katarzyna Kaczorowska

Borys Godunow przywiódł do siebie wróżów i zapytał ich, co go czeka w przyszłości. Pochlebcy odpowiedzieli, że czeka go korona, lecz zatrwożeni dodali, że będzie on panował tylko siedem lat. Wielkorządca miał z najwyższą radością uściskać wróżów i zawołać - choćby siedem dni, byle tylko panować!

Tyle mówi legenda. Ale przełom XVI i XVII wieku w Rosji to czas wyjątkowo burzliwy - morderstwa, donosy, walka o wpływy, bezlitosne manipulowanie niewiele rozumiejącym z zakulisowych działań tłumem, rozgrywanie wewnętrznych konfliktów przez obcych możnowładców. Trudno się dziwić, że postać Borysa Godunowa zafascynowała Aleksandra Puszkina, a kilkadziesiąt lat później stała się inspiracją dla kompozytora Modesta Musorgskiego.

Ojcze patriarcho, wy, wszyscy bojarzy!
Przed wami stoję z duszą obnażoną!
Widzieliście, że wielką władzę tę
Przyjmuję i ze strachem, i z pokorą.
O, jakże ciężkie podejmuję brzemię!

Legenda wymyślona przez mnichów z klasztoru w Kostromie głosiła, że założycielem rodu Godunowych był tatarski książę Gudenof. W rzeczywistości Godunowowie od dawna służyli przy moskiewskim dworze, z którego rozmaitymi intrygami zostali zepchnięci do roli drobnych ziemian.
Borys urodził się w 1552 roku. Nie musiał znać szczegółów konfliktu Iwana IV Groźnego z bojarami, ale dzięki temu, że nie był związany z największymi nazwiskami w państwie, trafił w szeregi opryczninowców i wraz z siostrą Iriną przeprowadził się do Moskwy, na dwór cara. Karierę zaczynał od funkcji postielniczego - dbał o garderobę władcy, ale i o jego bezpieczeństwo. W narastającej atmosferze wzajemnych podejrzeń, to Borys jako dowódca wewnętrznej straży na dworze, kładł się spać w komnacie cara, kiedy ten udawał się na spoczynek. Powoli stawał się cieniem Iwana, jego lustrem, jego najbardziej wpływowym doradcą. Dość powiedzieć, że o względy Borysa zabiegał stojący na czele wszechwładnej opryczniny, czyli swoistej tajnej policji cara, Maluta Skuratow. A kiedy car zdecydował, że ożeni swojego niezbyt rozgarniętego syna Fiodora z siostrą Borysa, Iriną, nikt nie miał już wątpliwości, że na dworze zaczyna się era Godunowa.

Choroba władzy w tym dramacie dotyka prawie wszystkie postaci, jest jak zaraza, przed którą nie można uciec

9 listopada 1581 roku car, nie darmo nazywany Groźnym, w porywie gniewu w czasie kłótni z synem Iwanem, uderzył go w skroń okutą laską. Kilka dni później następca tronu zmarł, a sam władca, Iwan IV, najprawdopodobniej przyspieszył swoją śmierć, która nastąpiła trzy lata później. Borys został jednym z regentów. Miał 32 lata i koronę carów Rosji w zasięgu ręki. Na razie jednak tron objął Fiodor, było nie było, szwagier Borysa.

Władzę posiadłem najwyższą;
Już szósty rok panuję w spokojności,
Lecz szczęścia brak mej duszy. (...)
I wszystko mierzi, w głowie aż się mąci,
I krwawe widma migotają w oczach...
I uciec rad bym... dokądże?... Okropność!
Tak, nędzny, kto ma sumienie nieczyste.
Lud był przekonany, że to właśnie Godunow, żądny władzy niepodzielnej, zabił przyrodniego brata cara Fiodora, Dymitra, zesłanego do Uglicza. Według oficjalnej wersji siedmioletni chłopczyk miał w ataku epilepsji upaść na ostrze noża, ale jakoś nikt w tę oficjalną wersję nie chciał uwierzyć - przecież Godunow nie był niewiniątkiem i miał krew na rękach. Ale lud nie wiedział nic o staraniach podejmowanych przez Borysa, by jego siostra Irina urodziła Fiodorowi syna. Brat sprowadzał do niej lekarzy z całej Europy biegłych w leczeniu kobiecych niedomagań. Nadaremno. Irina syna nie urodziła.

Po śmierci siedmioletniego Dymitra, a później cara Fiodora, w kraju wyniszczonym wojnami, głodem, w którym chłopi burzyli się przeciwko pańszczyźnie, a z Polski dochodziły wieści, że tamtejszy król zamierza wykorzystać wewnętrzne problemy Rosji, władca był potrzebny. Sobór Ziemski oddał więc władzę w ręce Borysa, ale niezależnie od jego talentów politycznych, siedmioletnie rządy nowego cara to czas intryg, głodu i zarazy.

I jakby mało było tych nieszczęść, nagle objawił się cudownie ocalony Dymitr, carewicz, syn Iwana IV. Lud nie miał wątpliwości, że to prawdziwy dziedzic. W rzeczywistości uzurpator, były mnich Grzegorz Otrepiew, pojawił się w Krakowie na dworze Zygmunta III Wazy w 1604 roku. I przedstawił polskiemu królowi plan inwazji na Moskwę i przejęcia władzy na Kremlu.

Doradcy króla podzielili się. Część uważała, że to karkołomna i skazana na klęskę wyprawa. Dla części jednak poszerzenie wpływów, a więc i majętności okazało się bardzo kuszące. Tak do gry weszła familia Mniszchów i zaczęła się wojna z Rosją. Borys Polaków na Kremlu i Wielkiej Smuty nie zobaczył - umarł nagle w 1605 roku.

Zaczekaj. Prawda, że to wieść
Zabawna? Czy słyszałeś kiedykolwiek,
Aby umarli wychodzili z grobu,
By badać carów, carów prawowitych,
Wybranych, wyznaczonych przez lud cały,
Wieńczonych przez wielkiego patryjarchę?
Co? Śmieszne? Hę? Więc czemu się nie śmiejesz?

Z portretu Ilii Riepina patrzy na nas oczami pełnymi wewnętrznego ognia zmęczony, chory człowiek. Wygląda jakby miał co najmniej 60 lat. Spuchnięta twarz, przekrwiony nos. Portret powstał na kilka dni przed śmiercią kompozytora, który miał wtedy zaledwie 42 lata. Niewiele ponad 20 lat wcześniej, zachwycał moskiewskie salony swoją grą na fortepianie, nienagannymi manierami, smukłą figurą podkreślaną przez mundur Prieobrażeńskiego Pułku Gwardii.

Musorgski rzeczywiście był alkoholikiem, choć czerwony nos na portrecie to dowód odmrożenia, a nie pijaństwa.

Przeciętny zjadacz chleba wie, że Modest Musorgski skomponował "Obrazki z wystawy", był alkoholikiem, nieukiem, a jego twórczość doceniono dopiero po śmierci. Ci lepiej zorientowani wiedzą, że skomponował też operę "Borys Godunow", jedno z najciekawszych dzieł operowych, właściwie dramat muzyczny, do którego był też autorem libretta opartego na utworze Aleksandra Puszkina.

Musorgski rzeczywiście był alkoholikiem, choć czerwony nos na portrecie to dowód odmrożenia, a nie pijaństwa. Nie był jednak nieukiem. Czytał, choć w szkole oficerskiej, której był adeptem, było to zajęcie niemile widziane. Był wrażliwy, dyskretny - biografowie niewiele wiedzą o jego miłościach, bo nie gromadził listów, liścików, nie prowadził pamiętnika. I miał wyjątkowego pecha do przyjaciół, z których większość przez całe życie traktowała go jako kogoś gorszego od siebie.
"Żyłem 'Borysem', w 'Borysie', i w mózgu moim czas w 'Borysie' przeżyty znaczy się drogimi, niezatartymi śladami" - pisał w liście do jednego z nich. To miało być wielkie dzieło. Rosja drugiej połowy XIX wieku może nie przeżywała takich dramatów jak ponad trzysta lat wcześniej, ale łatwo nie było. Carski ukaz znoszący pańszczyznę pozbawił część szlachty majętności (w tym i Musorgskiego). Ale danie chłopom wolności bez nadania im ziemi sprawiło, że gwałtownie rosła rzesza bezrobotnych nędzarzy zasilających szeregi wielkomiejskiego proletariatu.

Och, ciężko!... Niechaj trochę choć odetchnę!
Czułem, jak cała krew mi się do twarzy
Rzuciła i jak ciężko opadała...
Więc oto czemu przez trzynaście lat
Dzień w dzień zabite dziecię mi się śniło!
Tak, tak - to właśnie! Teraz zrozumiałem,
Lecz kimże jest ów groźny mój przeciwnik?

"Borys Godunow" wyrastający z głębokiej fascynacji Modesta i historią własnego kraju, i twórczością... Szekspira, miał być dziełem nowatorskim, zrywającym z utartymi schematami, czerpiącym z tradycji rosyjskiej muzyki ludowej. Tylko, że klimat w Rosji był mało nowatorski, a muzyczny ster dzierżyli ludzie, o których dzisiaj już nikt nie pamięta, ale których wyroki decydowały o klęsce lub powodzeniu. I co najważniejsze - sięganie po "chłopskie" nastroje było czymś wysoce niestosownym.

Musorgski chciał wystawić swoją operę w Teatrze Maryjskim w Petersburgu. W październiku 1870 roku przedstawił partyturę do oceny komisji, która miała ją przekazać dyrekcji teatru. Cztery miesiące później dostał odpowiedź. Negatywną.

"Zdecydowano jednomyślnie przeprowadzić głosowanie wśród siedmiu osób. Rzucono sześć gałek czarnych I jedną białą. Mam honor zwrócić załączoną partyturę Waszej Ekscelencji" - list brzmiał jak wyrok.

Opera Musorgskiego przerastała swój czas i przerastała sposób pojmowania muzyki przez tych, którzy decydowali o tym, co może, a co nie może być wystawiane w petersburskich teatrach. Kompozytor, pod wpływem sugestii przyjaciół, przerobił partyturę i rozszerzył operę.

5 lutego 1872 roku zaprezentowano fragmenty dzieła. Część publiczności zareagowała entuzjastycznie, część ciepło, obojętnie niewielu. Ale i tak komisja oceniająca dzieło Musorgskiego odrzuciła je ponownie. Do wystawienia całej opery doprowadziła w końcu solistka Teatru Maryjskiego Julia Fiodorowna Płatonowa i to wbrew dyrektorowi, który i bał się utraty posady, i szczerze nie cierpiał nowej muzyki rosyjskiej.

"Borys Godunow" wyrastający z głębokiej fascynacji Modesta i historią własnego kraju, i twórczością... Szekspira, miał być dziełem nowatorskim

Ale dla kompozytora, który umarł w nędzy, nie zaczął się okres prosperity. Bardzo dotknęły go krytyki jego dawnych przyjaciół, którzy czy to z zawiści, czy z racji własnych ograniczeń nie chcieli i nie potrafili zrozumieć tego, że mają do czynienia z dziełem wyjątkowym.

"Słusznie twierdzi Pani o Musorgskim, że jest 'skończony'. (…) Jest to również dość zacofana natura, rozmiłowana w tym, co prostackie, nieokrzesane i brzydkie. Musorgski kokietuje swoim niedouczeniem; zdaje się być dumny ze swojej niewiedzy i pisze, co mu się żywnie podoba, ślepo wierząc w nieomylność swego geniuszu" - pisał w jednym z listów do znajomej nie kto inny jak wybitny rosyjski kompozytor Piotr Czajkowski.
Triumfalny pochód "Borysa Godunowa" przez światowe sceny operowe rozpoczął się dopiero w XX wieku.

Niekiedy koń wyrzuca jeźdźca z siodła,
Nie wiecznie ojciec posłuch ma u syna.
Surowość tylko może nieustanna
Utrzymać lud. Tak sądził kiedyś Iwan,
Burz uśmierzyciel, mądry samodzierżca,
tak sądził także jego wnuk okrutny.
Nie miłosierdzia nie odczuwa lud:
czyń dobrze - nikt nie powie ci dziękuję;
Rabuj i trać - nie będzie ci z tym gorzej.

- W każdym z nas jest i dobro, i zło. Ale wystarczy, że przekroczymy granicę, której przekraczać nie wolno, a budzimy w sobie demony, nad którymi nie umiemy później zapanować - mówi Waldemar Zawodziński, reżyser najnowszej premiery Opery Wrocławskiej.

Dla Zawodzińskiego "Borys Godunow" to opowieść o żądzy władzy, wszechpotężnej, wszechobecnej, która wyzwala w ludziach to, co najgorsze i prowadzi ich do nieuchronnego upadku.

- To niezwykłe dzieło. Musorgskiemu muzyką i librettem udało się pokazać napięcie, jakie wytwarza się między ludźmi w sytuacjach granicznych. W operach nierzadko bywa, że jest piękna muzyka i słabe libretto. Bywa, że wiele postaci jest papierowych. Ale u Musorgskiego wszystko jest żywe, mocne, wyraziste - reżyser nie kryje swojego zachwytu dziełem rosyjskiego kompozytora, które dla każdego, kto podejmuje się jego realizacji, jest wielkim wyzwaniem.

Wystarczy, że przekroczymy granicę, której przekraczać nie wolno, a budzimy w sobie demony

Gdzie Zawodziński szukał inspiracji do swojego "Borysa Godunowa"? W Dostojewskim wprowadzającym nas w najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy, u Szekspira, którego Ryszard III, ogarnięty żądzą władzy, krzyczał: "Konia! Królestwo za konia!", wreszcie w "Iwanie Groźnym" - genialnym filmie Siergieja Eisensteina, apoteozie rodzącego się stalinizmu.

- Nie wiem, czy czasy Borysa były najokrutniejszymi z możliwych. Sądzę, że były jednym z wielu momentów w historii, w których jednostka, dostając się w tryby maszyny politycznej, mogła tylko płynąć z nurtem, co i tak nie dawało jej gwarancji przeżycia. A choroba władzy w tym dramacie dotyka prawie wszystkie postaci, jest jak zaraza, przed którą nie można uciec - tłumaczy Zawodziński.

Skończone wszystko - w oczach mi ciemnieje,
Grobowy już odczuwam chłód...

Cytaty z "Borysa Godunowa" Aleksandra Puszkina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska