- O czyje interesy dbają urzędnicy, bo na pewno nie o dzieci? - pyta pani Anna, matka chłopca, który w tym roku miał zacząć naukę w legnickiej Szkole Podstawowej nr 10.
Ale dziecko prawdopodobnie pójdzie jednak do innej placówki niż chcą rodzice. Legniccy urzędnicy po raz kolejny zamierzają zmniejszyć liczbę klas w SP 10. Podobna próba rok temu zakończyła się gwałtownym protestem rodziców, nauczycieli i interwencją miejskich radnych z komisji oświaty.
Dopiero wtedy urzędnicy wycofali się z redukcji naboru i obok dwóch zaplanowanych klas utworzyli w drodze wyjątku trzecią. Szkoła Podstawowa nr 10 cieszy się bowiem popularnością wśród rodziców. Wielu ma w pobliżu miejsca pracy, a inni cenią poziom nauki w placówce.
Pani Anna jest jednym z 45 rodziców spoza rejonu szkoły, którzy zapisali tu swoje dziecko. W rejonie jest blisko 60 dzieci, czyli akurat na dwie klasy.
- Nie chcę zapisywać dziecka do szkoły, która pracuje na dwie zmiany, więc panuje tam ścisk i ciasnota - dodaje matka.
Mowa o Szkole Podstawowej nr 9, która jest jedną z dwóch w mieście, gdzie nadal funkcjonują cztery klasy pierwsze. Pozostałe szkoły podstawowe mają je zredukowane do dwóch.
Teraz muszą czekać na decyzję urzędników. - Napisałam wniosek do prezydenta o przyznanie nam dodatkowej klasy w związku z dużym zainteresowaniem rodziców - mówi dyrektorka szkoły Dorota Czajkowska. - Mamy czekać na decyzję. Dostaliśmy na razie zapewnienie, że zostanie utworzony w szkole oddział "zerówki", którego wcześniej u nas nie było.
O tym, że trzeba czekać, przekonuje też Tadeusz Spendowski, dyrektor Wydziału Oświaty i Sportu legnickiego ratusza.
- Na razie rozważamy i analizujemy, czy trzecia klasa spowoduje, że zmniejszy się liczba oddziałów w innej szkole - przyznaje Spendowski. - Na razie nic na to nie wskazuje.
A właśnie taki warunek stawia miasto: jeśli w SP 10 mają być trzy oddziały, to tylko pod warunkiem, że w innej szkole będzie o jedną klasę pierwszą mniej.
Powodem jest niż demograficzny i rekordowo niska liczba dzieci. Zamiast około tysiąca, na co przygotowane są legnickie szkoły, do pierwszej klasy pójdzie zaledwie 817 pierwszaków. Dopiero w 2015 roku liczba dzieci rozpoczynających naukę w podstawówce znowu przekroczy tysiąc.
Tymczasem dzieci spoza rejonu, które chcą chodzić do SP 10, mieszkają w różnych dzielnicach Legnicy. Po kilkoro z różnych obwodów chce chodzić do tej szkoły. Prawdopodobnie żadnej podstawówce nie ubyłoby aż tylu dzieci, by musiała likwidować zaplanowaną klasę. O co więc chodzi? O pieniądze, bo na każdy oddział urząd wydaje 150 tys. zł rocznie.
- Dostaliśmy mniejszą o mniej więcej milion złotych subwencję oświatową i nie możemy sobie pozwolić na tworzenie sztucznie nowej klasy - dodaje Spendowski.
Oburzony kolejną próbą redukcji klas w SP 10 jest radny Zbigniew Dudek z Komisji Oświaty i Sportu, który rok temu walczył o zachowanie trzech klas w placówce. - Będziemy interweniować - zapewnia Dudek. - Nigdzie w Polsce nie ma sytuacji, że tworzy się klasy tam, gdzie chcą urzędnicy, a nie rodzice. Już rok temu zachowano się tak, jakby robiono im wielką łaskę. Teraz znów rodzice stają się zakładnikami urzędniczej decyzji.
O dwa-trzy oddziały planuje zmniejszyć też liczbę klas pierwszych w szkołach także lubiński magistrat. Do 28 kwietnia będzie znana nowa organizacja szkół. Na razie nie wiadomo, które placówki w Lubinie dotknie redukcja. - W miejsce likwidowanych klas powstaną w tych szkołach klasy pierwsze już dla sześciolatków - zapewnia Krzysztof Maj, rzecznik prezydenta Lubina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?