Okazało się, że to 60-letnia mieszkanka Wrocławia. Policjanci zatrzymali też 40-letniego mężczyznę, który z nią mieszkał. Trafił do aresztu na trzy miesiące.
Sprawa od początku była zagadkowa. W połowie kwietnia jeden z wędkarzy zobaczył w rzece walizkę, z której wystawało ludzkie ciało. Walizka zaczepiła się o gałęzie wystające z wody, kilkanaście metrów od brzegu. Gdy strażacy ją wyłowili na brzeg, w środku odkryli ciało starszej kobiety.
Była drobnej postury, dlatego zmieściła się w torbie. Na ciele zmarłej nie było widać żadnych obrażeń.
Lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej AM po przeprowadzeniu sekcji zwłok stwierdzili - ku zaskoczeniu wszystkich - że kobieta zmarła śmiercią naturalną.
Policjanci sprawdzali więc, czy ktoś na Dolnym Śląsku nie zgłaszał zaginięcia osoby o zbliżonym rysopisie. Przyjęli kilka hipotez. Jedna z nich zakładała, że kobieta pochodziła zza wschodniej granicy i nielegalnie gdzieś pracowała. Albo że była bezdomna i mieszkała u przypadkowych ludzi.
Policyjni spece dokonali komputerowej rekonstrukcji twarzy zmarłej, a zdjęcia rozesłali po całym kraju.
Niedawno nastąpił przełom w sprawie - okazało się, że ktoś zgłosił zaginięcie 60-letniej wrocławianki. Mężczyzna, z którym mieszkała kobieta, mętnie się tłumaczył co do okoliczności zniknięcia partnerki (a później jej śmierci), więc został zatrzymany. W czasie śledztwa usłyszał zarzut znieważenia zwłok i narażenia na utratę życia poprzez nieudzielenie jej pomocy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?