Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityka nie była całym światem Szmajdzińskiego

Robert Migdał
fot. marcin obara
Jerzy Szmajdziński, legnicko-jeleniogórski poseł SLD. Miał wielkie plany na przyszłość: chciał walczyć o fotel prezydenta Polski. Nie zdążył...

- Uważam się za spełnionego w tym, co robię - Jerzy Szmajdziński mówił w czerwcu ubiegłego roku dziennikarzom naszej gazety.
Były minister obrony narodowej, poseł jeleniogórsko-legnicki, wicemarszałek Sejmu, wiceprzewodniczący SLD i kandydat tej partii w tegorocznych wyborach prezydenckich, zginął w Smoleńsku dzień po swoich urodzinach. 9 kwietnia skończył 58 lat.

***

Zrównoważony, ważył każde słowo. Siła spokoju. Rzadko można było zobaczyć, jak ponoszą go nerwy. Nawet w mocno podbramkowych sytuacjach, atakowany niewygodnymi pytaniami, zawsze uśmiechał się tak, jakby go nic nie ruszało.

Z równowagi wyprowadzała go jedynie niekompetencja innych, brak wyobraźni i krótka pamięć. Sam te ważniejsze sprawy zapisywał na żółtych karteczkach, które przylepiał dosłownie wszędzie.
Ludzi zjednywał poczuciem humoru. Znany był ciętego języka ("Komisja śledcza ds. Orlenu doprowadzi do tego, że będa przesłuchiwani klienci stacji benzynowych") i szybkich i trafnych ripost ("Kto miał media, ten przegrywał wybory, więc życzymy PiS-owi na tej drodze wszystkiego dobrego").

Był wytrawnym politykiem. Wielu przeciwników z prawej strony bało się konfrontacji z nim, czy to w TV, czy w Sejmie.
Prywatnie - był bardzo ciepły, rodzinny. Domator.
- Potrafię być wrażliwy. Tak zostałem wychowany przez mamę i tatę. Mówiąc szczerze, w domu nam się nigdy nie przelewało, w związku z czym to budowało moją wrażliwość. Wychowywałem się w trudnych czasach - dodawał.
***
Urodził się we Wrocławiu. W latach 50., czasie dzieciństwa, uwielbiał się bawić w wojnę w zagruzowanym jeszcze mieście.

- Do 13. roku życia mieszkałem na ul. Konopnickiej, potem przeprowadziliśmy się na Grabiszynek - w okolice pl. Pereca i ul. Grabiszyńskiej. Mieszkaliśmy 700-800 metrów od Wyższej Szkoły Wojsk Zmechanizowanych, więc siłą rzeczy wojna była jedną z naszych ulubionych zabaw - mówił wspominając dzieciństwo.

Ukończył Akademię Ekonomiczną we Wrocławiu (w 1975 roku). Od początku lat 70. do 1990 roku był członkiem PZPR (jeszcze na studiach działał w Socjalistycznym Związku Studentów Polskich), a w latach 80. zasiadał w Komitecie Centralnym. Od 1999 r. działał w Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Powoli piął się po szczeblach kariery: był m.in. szefem Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, ministrem obrony narodowej (w rządach Leszka Millera i Marka Belki).

Popularny, szanowany, zdobywał tysiące głosów - w ostatnich wyborach dostał ich aż 42 724

***

Ale polityka nie była jego całym światem. Lubił teatr. Nie było premiery w Wałbrzychu, Legnicy czy Wrocławiu, którą by opuścił.
- Dla mnie rozwój człowieka to nie tylko ćwiczenie ciała, to także rozwój duchowy. Teatr, który rozwija wyobraźnię - opowiadał z przejęciem.
No i sport. Jego wielka pasja (w latach 1983-1991 był działaczem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a nawet przez dwa lata jego wiceprezesem). Ale nie interesowało go tylko "rządzenie w sporcie". Grał w piłkę ręczną, nożną, w koszykówkę.
Ostatnio - tenis (uwielbiał rozgrywać mecze, szczególnie ze swoim przyjecielem Aleksandrem Kwaśniewskim, byłym prezydentem RP).
- Sport ukształtował mój charakter - opowiadał w wywiadach. - Sporty ekstremalne? Nie dla mnie. Ja lubię gry zespołowe, drużynowe.

***

Miał swoje słabości. Zmagał się z nadwagą. Sam stosował kapuścianą "dietę Kwaśniewskiego", którą... wymyślił. - Nazwaliśmy ją "dieta Kwaśniewskiego", bo to lepiej brzmiało niż "dieta Szmajdzińskiego" - opowiadał.
Ale stosował ją krótko. Jeść zupę z kapusty dał radę tylko kilka dni. Uległ łakomstwu. Uwielbiał bowiem słodycze (zwłaszcza blok: połamane wafelki z chałwą). Starał się jednak ciągle dbać o linię. Pilnował się. - Bo styl mojego życia nie jest dobry - opowiadał. - Samochód, samolot, do tego dochodzi stres. Na razie jednak nie mam problemów z przyciasną marynarką, kołnierzykiem - zapewniał.

Jego znajomi twierdzą, że był prawdziwym facetem, ale czułym, o wielkim sercu. Miał wielkie - i dla ludzi, i dla zwierząt. Przed laty zaangażował się w obronę fok kanadyjskich.
- Nie można dawać zgody, żeby kilkumiesięczne zwierzątka tak traktować, tak bestialsko zabijać. I to tylko po to, żeby ktoś mógł sobie nosić ładną torebeczkę z foczej skóry - opowiadał z przejęciem pytany, czemu tak zaciekle bronił tych zwierząt. Ale dopiął swego. Parlament Europejski przyjął stosowne rozporządzenie w tej sprawie; Polska nie może sprowadzać futer fok, które są zabijane w okrutny sposób.

***

Wrocław, kariera w Warszawie, ale i tak jego serce cały czas mocno biło w Sudetach.
- Moi rodzice poznali się w Sobieszowie koło Jeleniej Góry, tam zawarli związek małżeński i wszystko wskazuje, że tam zostałem poczęty - wspominał i dodawał: - Góry kocham. Jak mijam Dobromierz i widzę Sudety, to czuję się naprawdę dobrze. To taki mój (...) wyjazd do innego, spokojniejszego świata - mówił.
Od kilku kadencji był posłem legnicko-jeleniogórskim. Popularny, szanowany, zawsze zdobywał wiele głosów (w ostatnich wyborach dostał ich 42 724).

Wrocław, kariera w Warszawie, ale i tak jego serce cały czas mocno biło w Sudetach.

***

Cały czas w ruchu, cały czas działał. - Bo mnie rozpiera energia - śmiał się. Snuł plany na przyszłość. W tym roku chciał zawalczyć o fotel prezydenta RP, a potem... - Niewykluczone, że koniec mojej kariery politycznej to byłaby prezydentura Jeleniej Góry - mówił całkiem poważnie.
Ale jego świat to nie tylko polityka: ta duża i ta mała. Zawsze starał się znaleźć czas dla rodziny: dwójki dzieci (Agnieszki i Andrzeja), żony (Małgorzaty)... - Dogadujemy się. Lubimy ze sobą być. I chociaż to jest taki czas, kiedy dzieci niechętnie jeżdżą z rodzicami, to my jesteśmy wyjątkiem - opowiadał. - Rodzina to dla mnie port. Oaza (...). Kiedy przyjeżdżam do domu, mam ochotę włożyć spodnie od dresu, bluzę i się wyłączyć - dodawał.
Nie zdążył zrobić z wielu zaplanowanych rzeczy...
- Ciągle mi brakuje czasu, żeby w wielu sprawach być lepszym - zwierzał się. RSM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska