18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nic wbrew swojej naturze

Krzysztof Kucharski
Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska
Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska Mikołaj Nowacki
Z Małgorzatą Sekułą-Szmajdzińską - adwokatem, absolwentką Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego, warszawianką z urodzenia, ale wrocławianką z wyboru, żoną Jerzego Szmajdzińskiego - wicemarszałka Sejmu i kandydata SLD na prezydenta Polski, rozmawia Krzysztof Kucharski

Czy ktoś już z Panią rozmawiał jako z kandydatką na pierwszą damę?
Chciał pan być pierwszy? Przykro mi, uprzedziła pana telewizja - "Dzień dobry, TVN".

To się nie liczy, bo nikt normalny nie wstaje o szóstej rano, żeby telewizję oglądać. Właściwie chciałem zacząć od pretensji do Pani, bo zdradziła Pani Wrocław i wybrała najgorsze miejsce, jakie można wybrać - stolycę. Lokalni szowiniści tego nie wybaczają.
Przepraszam bardzo, jestem rodowitą warszawianką.

To jeszcze gorzej...
Ale urodziłam się na Pradze, po tej gorszej stronie Wisły.

To trochę lepiej...
Jestem warszawianką z urodzenia, ale z Wrocławiem jestem związana od dziecka. Do dzisiaj. Od kilkunastu lat, jako prawnik, pracuję we wrocławskiej firmie Creator, która zresztą działa w całej Polsce. We Wrocławiu i na Dolnym Śląsku mam wielu przyjaciół. Uważam, że to są piękne i magiczne miejsca.

W takim razie skąd się Pani wzięła we Wrocławiu?
Moi rodzice dostali tu pracę i przenieśliśmy się z Warszawy do Wrocławia. Byłam wtedy małą dziewczynką.

To we Wrocławiu rozpoczynała Pani całą edukację?
Tu skończyłam wszystkie szkoły i studia prawnicze na Uniwersytecie Wrocławskim. Zaczęłam od Szkoły Podstawowej nr 83 na ul. Boya-Żeleńskiego. To niezwykle zasłużona szkoła. Uprawiałam najróżniejsze dyscypliny sportu, żeby wszystkiego dotknąć. To zostaje na całe życie. Teraz właśnie z moimi wrocławskimi przyjaciółmi byłam na nartach. Moje dzieci też są wysportowane. Syn chodził do sportowej szkoły i grał w piłkę ręczną, a córka już dzisiaj od czasu do czasu tatusiowi w tenisa dokłada. A Jurek jest dobrym tenisistą.

Kiedy chodziłam do X Liceum Ogólnokształcącego, które wtedy mieściło się w starym budynku przy ul. Kasprowicza 28 na moich ukochanych Karłowicach, w szkole było nas czworo Sekułów - z domu jestem Sekuła. Trzech chłopaków i ja. Wszyscy chcieli nam koniecznie wmówić, że jesteśmy rodzeństwem, ale się nie udało.

Największą, bo światową karierę zrobił Andrzej Sekuła, który dziś jest znakomitym operatorem filmowym.

Ja słyszałem, że taki nieżyjący polityk Ireneusz Sekuła był Pani wujkiem albo stryjkiem?
Ja też to słyszałam. Rozczaruję pana, nie jestem skoligacona także z tą gałęzią rodową Sekułów. Jeśli chciałabym z kimś znaleźć wspólne rodzinne korzenie, to na pewno ze wspomnianym moim szkolnym kolegą Andrzejem Sekułą, współpracownikiem Quentina Tarantino, autorem zdjęć do takich głośnych filmów, jak "Wściekłe psy", czy "Pulp fiction". Andrzej jest rodowitym wrocławianinem, a dziś mieszkańcem Hollywood.

A słyszał pan, że buduję prom kosmiczny, by wystrzelić na Księżyc zazdrosnych?

O sztuce porozmawiamy może później. Teraz poudaję dziennikarza śledczego. Wiem, że kiedy Jerzy Szmajdziński był ministrem obrony narodowej, "warszawka" kipiała z emocji, że nie tylko handluje Pani polską bronią na Bliskim Wschodzie, ale też ziemią na Wzgórzach Golan i zarabia miliony dolarów. Mówili: patrzcie, jaka obrotna prawniczka. A przyjechała z jakiegoś Wrocławia...
A słyszał pan, że teraz za te miliony buduję pod Wrocławiem prom kosmiczny, żeby wystrzelić na Księżyc wszystkich zazdrośników?

Nie słyszałem. To najlepszy dowód, że nie wszystko przecieka do prasy.
Opowiem panu lepszą historię. Jadę z mężem przez Jelenią Górę, Jurek zwalnia w pewnym momencie i pyta: - Widzisz ten piękny pałac, który teraz jest hotelem? To jest Paulinum i podobno należy do nas. Tak wszyscy tutaj mówią...

Tylko to Paulinum wmawiają Pani i panu marszałkowi? Ja wiem jeszcze o dwóch innych pałacach czy zameczkach na Dolnym Śląsku.
Niech pan mi powie, skąd się biorą takie plotki? Jak dziś można wierzyć w takie piramidalne brednie?
Umówmy się, nie może Pani wszystkiemu zaprzeczać, nawet jak to są kosmiczne plotki. Dobra, nie będę już tym śledczym... Wrocław zmieniał się na Pani oczach?
Pamiętam czasy, kiedy Wrocław był miastem niechcianym. Ciągle był polski i niepolski. Władze go nie kochały. Pokutowało irracjonalne przekonanie, że wcześniej czy później przyjdą Niemcy i nam ten Wrocław zabiorą.

Jeszcze w latach sześćdziesiątych w samym centrum Wrocławia, na całym Starym Mieście, było mnóstwo gruzów.
Niestety, był bardzo zaniedbany przez całe dziesięciolecia. Z tym się wiąże taka moja rodzinna opowieść. Już wtedy ponownie mieszkałam w Warszawie, przyjechałam do Wrocławia i teść podjechał po mnie na dworzec swoim maluchem. Byłam w dziewiątym miesiącu ciąży.

Z dworca do domu tak mnie wytrzęsło na tych wrocławskich dziurach i kocich łbach, że na drugi dzień urodziłam córkę. Dokładnie tego samego dnia i miesiąca, co wcześniej syna - 18 października. Radość była wielka, a potem jeszcze duża oszczędność na urodzinowych przyjęciach. Zawdzięczamy to teściowi, czyli dziadkowi Heniowi. Syn, tak samo jak ja, urodził się w Warszawie, a córka, jak tatuś, we Wrocławiu.

Nawierzchnia ulic specjalnie się nie zmieniła, ale coś jednak drgnęło przed Euro 2012.
Najważniejsze, żebyśmy przy Euro nie poprzestali tylko na nowym stadionie.

To ma być demonstracja miejskiej siły.
Smutno mi, że tereny Stadionu Olimpijskiego są tak bardzo zaniedbane. To piękny kompleks i wspaniale położony. Zawsze bardzo lubiłam tam chodzić. Pamiętam, że jako dziecko stałam przy bramie wjazdowej na Stadion Olimpijski, na którym kończył się etap Wyścigu Pokoju i śmignął mi przed oczami Ryszard Szurkowski.

Dzisiaj, a znam go już od wielu lat, bo to uroczy człowiek, kiedy tylko go spotkam, kłaniam się w pas i mówię: "Mistrzu, czy mogę mistrzowi kawę albo herbatę przynieść?". Na początku Rysiek trochę się krygował, ale mu wytłumaczyłam, że gdyby mi ktoś powiedział wtedy, kiedy wygrywał wyścigi i zdobywał mistrzostwo świata, że będę mogła takiemu sportowcowi podać coś do picia i z nim porozmawiać, to bym nie uwierzyła.

Przyjechała Pani do Wrocławia pociągiem?
Wiem, do czego pan zmierza. Rzeczywiście widoki z tego pociągu są przykre. Te odrapane kamienice, brud wszędzie, jakieś rozpadające się szopy, garaże. Potem wysiadamy na Dworcu Głównym i wychodzimy na brzydką ulicę Piłsudskiego. Tego się nie da zmienić przez dwa lata.

Nie mówmy więcej źle o Wrocławiu, bo straci tu Pani sympatię jako kandydatka na prezydentową.
Nie dał mi pan myśli skończyć, bo obiektywnie patrząc, jednak przez ostatnie dziesięciolecie Wrocław wypiękniał. Teraz, jak się patrzy na odnowione secesyjne kamienice, to serce rośnie... Jestem dumna z Wrocławia.

Myśląc o najbliższej przyszłości, już fryzjerów Pani zaangażowała? Ktoś Panią szkoli w dyplomatycznych niuansach? Uczy się Pani obcych języków? Przyszła prezydentowa powinna znać cztery.
Czterech nie znam, ale dwoma posługuję się przyzwoicie. Na razie nikogo nie angażowałam. Oficjalnie kampania prezydencka nie została jeszcze rozpoczęta.

Teraz nie towarzyszę mężowi, on ma swoją pracę, a ja swoją, ale gdy się zacznie kampania, nie wykluczam, że oddam głowę w ręce fryzjera. Stanę przed lustrem, popatrzę i powiem: "Małgośka, musisz jakoś wyglądać". Jestem na to gotowa, ale nie będę nic robić wbrew naturze. Chciałabym pomóc mężowi, bo uważam, że się świetnie nadaje do pełnienia godności prezydenta RP.

No właśnie, kampania się jeszcze nie zaczęła, a Pani już agituje.
Nie agituję. Jak się zacznie kampania, to wtedy możemy dopiero pogadać o prezydenturze, o Polsce, o tym, co trzeba zmienić, o...

W takim razie jesteśmy umówieni, ale rezerwuję czas przed telewizją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska