18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanąć oko w oko z owadem

Małgorzata Moczulska
Tu obiektyw aparatu był tylko kilka milimetrów od polnej ważki. Dzięki temu tak wyraźnie widać jej głowę i oczy
Tu obiektyw aparatu był tylko kilka milimetrów od polnej ważki. Dzięki temu tak wyraźnie widać jej głowę i oczy Mirosław Świętek
Zawodowo rehabilituje dzieci z porażeniem mózgowym, z pasji fotografuje owady. Wstaje o trzeciej rano, jedzie do lasu, kiedy świta, a owady śpią skąpane w rosie. Jego zdjęcia zapierają dech w piersiach. Oto Mirosław Świętek, artysta z Jaroszowa pod Strzegomiem

Oglądając jego zdjęcia czuję się, jakbym była w bajkowym świecie. Wcześniej nigdy nie myślałam, że owady, których na co dzień się brzydzimy lub unikamy ich, bo gryzą, mogą być tak piękne i tak kolorowe. Skąpane w kroplach porannej rosy wyglądają jak żywa reklama kryształów Svarovsky'ego. Trudno oderwać od nich wzrok i ukryć podziw.

- Z wielu nie jestem do końca zadowolony - przerywa zadumę autor zdjęć Mirosław Świętek. Mieszka w Jaroszowie, niewielkiej miejscowości w gminie Strzegom. Ma 37 lat i błyszczące oczy pełne pasji. Pracuje jako rehabilitant w jednej z przychodni zdrowia w Świdnicy. Opiekuje się głównie chorymi, niepełnosprawnymi dziećmi.

- Ja wśród tych kilku tysięcy zdjęć lubię zupełnie inne. To osa walcząca z dużym pająkiem. Nabiegałem się za nimi po łące jak szalony - śmieje się Świętek. - Trzeba przyznać, że nie były to łatwe modele. Ale udało mi się po kilku godzinach. Zdjęcie może nie jest idealne, ale mam do niego sentyment - dodaje z satysfakcją.

Początkowo swoje zdjęcia robił do szuflady. Potem postanowił zamieścić je na portalu fotograficznym. Jak mówi, głównie dlatego, że ciekaw był opinii innych. Zdjęcia wzbudziły ogrom-ne zainteresowanie. Na forum rozgorzała dyskusja: fotki są bajkowe, robaki całe w brylantach, cudne i piękne, jakim sprzętem to robisz? Też tak chcę!

- Te opinie były miłe - przyznaje fotograf i dodaje, że zrobienie takich zdjęć to nic trudnego. - To rosa i odbicie światła w jej kroplach czyni cuda. Trzeba też wiele cierpliwości, bo czasem szuka się owada lub czeka na odpowiedni jego ruch godzinami. A aparat? To kilkuletni, zwykły kompakt, żadna wysoka półka - śmieje się. - Obecnie fotografuję na zmianę tymże kompaktem oraz canonem 40 d.

Trzeba wiele cierpliwości, bo czasem szuka się owada lub czeka na odpowiedni jego ruch godzinami.

Rozgłos zyskał dzięki agencji fotograficznej z Wielkiej Brytanii, której pracownicy znaleźli jego zdjęcia na jednym z portali fotograficznych. Kupili je od niego i opublikowali. W ciągu kilku tygodni w Wielkiej Brytanii o zdjęciach pisały poczytne gazety i prestiżowe wydawnictwa. Zaproponowano mu nawet wystawę w Londynie. - To miłe, choć dla mnie całe to zamieszanie wokół mojej osoby jest zaskakujące - mówi skromnie.

Owady fascynowały go od zawsze. Jako dziecko przynosił do domu przeróżne robaki, z którymi najczęściej mama wyrzucała go do ogrodu. Potem oglądał filmy przyrodnicze, dużo czytał. Pewnie dlatego przygodę z fotografią też zaczął od przyrody.
- To był przypadek - wspomina. - Kupiłem aparat pod koniec 2007 roku, przed wyprawą w Alpy. Chciałem mieć fajne zdjęcia na pamiątkę. Nauczony jednak doświadczeniem, że nie każdy od razu umie robić zdjęcia -z kilku filmów podczas rowerowej wycieczki po Skandynawii nie wyszło mi ani jedno zdjęcie - postanowiłem się podszkolić - mówi.

Kilka miesięcy później poszedł pierwszy raz na łąkę. Udało mu się zrobić zdjęcia kilku owadom. Nie były udane. - Ale ja się łatwo nie poddaję - podkreśla. I zaczął przeglądać w internecie strony poświęcone fotografowaniu przyrody, czytać o technice robienia takich zdjęć. I jeździł w weekendy na łąki.

- Tak mi zostało do dziś - mówi z uśmiechem. - Czasem wyjeżdżam z domu o świcie, o 3 rano, i po 10 godzinach dzwoni żona i pyta, czy przyjadę na jakąś południową kawę - śmieje się Mirosław Świętek. I przyznaje, że oglądanie o świcie, jak larwy przekształcają się w motyle, mrówki znoszą do mrowiska pokarm, pająki polują, a biedronka wygrzewa na liściu w słońcu, to niezwykłe doświadczenia.

Potrafię pracować po 14 godzin, żeby tylko móc zrealizować swoje marzenie.

- W lesie czas się zatrzymuje, tu odpoczywam i o niczym nie myślę - mówi. - Ale nie planuję na razie dalekich wyjazdów w poszukiwaniu egzotycznego, konkretnego gatunku. Dziś fotografuję, co się trafi, ale może kiedyś będzie mnie stać na taki luksus - głośno myśli Mirosław Świętek. Na razie lekarz z Jaroszowa urlop spędza na rowerze, najchętniej w górach. To jego druga - obok fotografowania przyrody - pasja.

- Zresztą, jak mówi moja mama, jak ja już się za coś wezmę, to na całego. Potrafię pracować po 14 godzin, żeby tylko móc zrealizować swoje marzenie. Wiem, że nic łatwo nie przychodzi i niczego nie ma od razu, ale wiem też, że zawsze warto się starać - podkreśla Mirosław Świętek.
Więcej zdjęć na www. gazetawroclawska.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska