Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oczywiście, że radość wraca

Marek Twaróg
Janusz Wójtowicz
Po raz pierwszy pomyślałem o tym na poważnie pięć lat temu pod Koloseum, gdy poprosiłem fotoreportera, z którym pracowałem, by zwrócił uwagę na postać papieża na telebimie.

Ojciec Święty siedział zmęczony i przygarbiony w swojej kaplicy w Pałacu Apostolskim i tylko dzięki sygnałowi telewizyjnemu tysiące ludzi uczestniczących w słynnej rzymskiej drodze krzyżowej mogło go zobaczyć. Zawsze był z nami, ale tym razem nie miał już sił osobiście poprowadzić Via Crucis. Chyba nie tylko ja miałem chwilę zwątpienia: czy to nie jakiś znak? Potem, dzień po dniu, papież coraz bardziej przyzwyczajał nas do myśli, że może umrzeć. Wreszcie Wadowice, Rynek, informacja z telewizji, że to już. Biją dzwony, tysiące ludzi wchodzi do kościoła, gdzie był chrzczony.

Jestem reporterem, więc godzinę później jadę do Krakowa. Tam, pod oknem Franciszkańskiej 3, znowu tłumy, kardynał Macharski jest między ludźmi, rozkazuje - jak to on - nie płakać. I dwa tygodnie później znowu Rzym: pogrzeb, latynoska dziennikarka płacze, choć ma nadawać na żywo dla swojej telewizji. Kilka setek korespondentów robi swoją robotę, ale nie widać na ich twarzach tej zwykłej hardości, a w słowach brak zwykłego cynizmu. To są obrazy, które będę miał zawsze w pamięci. Wyświetlają mi się automatycznie, gdy wspominam marzec i kwiecień 2005 roku. Na szczęście zostało mi po tych wydarzeniach nie tylko to. Widzę też solidarność obcych sobie ludzi zgromadzonych na różnych placach, widzę przebaczających sobie polityków, widzę twarze ludzi, którzy w tych dniach chcieli się rozumieć i sobie ufać. Widzę wreszcie tę nadzieję, że wszystko się ułoży, że trudne dni miną i jakoś sobie poradzimy.

Dziś, w Wielki Piątek, obrazy sprzed pięciu lat wracają w szczególny sposób. Obok smutku i refleksji była jednak nadzieja, że wszystko się ułoży

Dziś, w Wielki Piątek, obrazy te wracają w szczególny sposób. Ci, którzy tej nadziei wtedy zaufali, otrząsnęli się po żałobie i czerpią garściami ze słów i życia Jana Pawła II. A Wielkanoc, która nas czeka już za dwa dni, pozwala żyć wiarą w to, że każda trudna chwila w końcu mija i że z cierpienia może zrodzić się dobro. Już dziś życzę wszystkim Czytelnikom, by te święta potraktowali jako dowód na takie przemiany. Cieszmy się nimi, cieszmy się rodzinami, które są wokół nas, i ludźmi, którzy nas wspierają. Nie dajmy się kłopotom.

Serdeczności od całego zespołu "Polski-Gazety Wrocławskiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska