Wśród oskarżonych jest dzisiejszy piłkarz Śląska Wrocław Marek G., były zawodnik Górnika Polkowice.
Z ustaleń śledztwa wynika, że od jesieni 2003 r. do wiosny 2005 r. działacze i trenerzy klubu oferowali łapówki sędziom, obserwatorom, a czasem piłkarzom w 37 ligowych spotkaniach!
Kwoty korupcyjnych obietnic sięgały 100 tysięcy złotych za pomoc sędziego w wygraniu meczu. Gdy Górnik - mimo układu - mecz przegrywał - sędzia gotówki nie dostawał.
W taki właśnie sposób - jeśli wierzyć ustaleniom śledztwa - pieniędzy nie dostał znany polski arbiter Jacek G. We wrześniu 2003 roku - za pośrednictwem legendarnego Ryszarda F. "Fryzjera" - sędziemu G. zaoferowano 40 tys. zł. łapówki. Ten ofertę miał przyjąć, jednak pieniędzy nie dostał, bo wynik nie był korzystny dla Polkowic.
Identyczna kwota miała być zaproponowana innemu eks-portowemu arbitrowi Grzegorzowi G. Było to w październiku 2003 roku. Również sędzia G. łapówki nie dostał, bo mecz nie zakończył się wynikiem korzystnym dla Polkowic.
Prokuratura podkreśla w akcie oskarżenia, że Górnik Pol-kowice był finansowany m.in. z publicznej kasy - z budżetu miasta Polkowice. A pieniądze na łapówki pochodziły z premii wypłacanych piłkarzom za wygrane mecze.
Przez całe lata obowiązywała we wspomnianym zespole zasada, że piłkarze część premii przeznaczali na łapówki. Najczęściej podpisywali dokumenty potwierdzające odbiór wyższej sumy, niż dostawali w rzeczywistości.
Marek G. powiedział, że do zarzutów przyznał się pod wpływem presji na przesłuchaniu w prokuraturze
Na ławie oskarżonych zasiąść mają znani przed laty piłkarze, m.in. Daniel D., były piłkarz Górnika Polkowice, a później Wisły Kraków, inni byli zawodnicy Wisły: Grzegorz P. oraz Łukasz N., który do dziś gra w jednym z klubów najwyższej klasy rozgrywkowej. Oskarżony jest też Sławomir M., kiedyś grający w Lidze Mistrzów z Widzewem!
Razem z nimi na ławie oskarżonych zasiądzie Marek G., dziś zawodnik Śląska Wrocław. Zawodnik sam zgłosił się do prokuratury i początkowo przyznał do udziału w korupcji. Później to odwołał. Marek G. powiedział wczoraj "Polsce-Gazecie Wrocławskiej", że do zarzutów przyznał się pod wpływem presji na przesłuchaniu w prokuraturze. Potem doszedł do wniosku, że winny nie jest. Przekonywał, że nie dostawał mniejszych premii, niż wynikało z dokumentów.
Władze wrocławskiego klubu w specjalnym komunikacie zapowiadają, że Marek G. nie zostanie zwolniony z klubu. Decyzja, czy przedłużyć - wygasający za trzy miesiące - kontrakt, "zostanie podjęta na podstawie przebiegu tej sprawy".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?