Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech - lokomotywa dla Śląska

Paweł Pluta
W Poznaniu jest już moda na Lecha. KIbice z tego klubu tworzą niesamowitą oprawę meczów i dopingują zespół przez cały mecz
W Poznaniu jest już moda na Lecha. KIbice z tego klubu tworzą niesamowitą oprawę meczów i dopingują zespół przez cały mecz fot. Andrzej Szozda
Kiedyś działacze Lecha uczyli się od Śląska. Dziś Kolejorz ma największą frekwencję w ekstraklasie

Tydzień temu, przy okazji trwającej na naszych łamach debaty pt. Moda na piłkarski Śląsk, przedstawiliśmy, jak wizerunek klubu budują wielkie kluby z Mediolanu (AC Milan, Inter) i Glasgow (Celtic, Rangers) oraz, jak pozyskują kibiców. Dziś sięgamy bliżej, do polskich realiów, pokazując przykład poznańskiego Lecha, który od kilku już sezonów ma największą frekwencję w ekstraklasie (w sezonie 2008/09 - średnia 16 234 widzów/mecz - przy pojemności przebudowywanego stadionu od 17 500 do 24 000 miejsc). Poza tym Poznań to miasto, z którym Wrocław jest bardzo często porównywany, a obie aglomeracje rywalizują między sobą w najróżniejszych dziedzinach.
Co ciekawe, przed niespełna 10 laty to działacze poznańskiego klubu przyjeżdżali po naukę do wrocławskiego Śląska, kierowanego wówczas przez Janusza Cymanka, np. w kwestii działania zrzeszającego sponsorów Partner Klubu. Ale po kolei.

Mało kto uwierzyłby dziś, że podczas jednego z ligowych spotkań w 1996 roku, na stadionie przy ul. Bułgarskiej w Poznaniu, mogącym wówczas pomieścić ok. 23 000 widzów, w meczu przeciwko Siarce Tarnobrzeg zasiadło zaledwie 100 kibiców Lecha (dodajmy, że na Oporowską przychodziło wówczas po 11 000 widzów). Popularny Kolejorz staczał się wtedy powoli po równi pochyłej, by w 2000 roku spaść do II ligi. Jednak już wówczas, na ostatni występ Lecha w ekstraklasie przyszło 16 000 fanów. Jeszcze w tym samym roku w nowym zarządzie klubu znaleźli się ludzie wywodzący się grup najbardziej zagorzałych kibiców.

Lipczyński: Zaczęliśmy od zapewnienia bezpieczeństwa na stadionie, tak aby stał się on przyjazny dla wszystkich ludzi

- Zaczęliśmy od zapewnienia bezpieczeństwa na stadionie, tak aby stał się on przyjazny dla wszystkich ludzi - mówi Michał Lipczyński, dyrektor marketingu w Lechu, który od 2000 roku zasiada we władzach klubu. - Oczywiście łatwiej było nam nawiązać nić porozumienia z fanami. Rozmawialiśmy w tej kwestii z tymi, co trzeba. Niektórych udało się przeprofilować, a ci którzy nadal chcieli tylko urządzać burdy, zostali ze stadionu wyeliminowani - dodaje.
Wszystko zaczęło dobrze funkcjonować, z wyjątkiem wyników sportowych, bo w 2001 roku Kolejorz o mało nie spadł do III ligi.

Kolejnym elementem działania było poszerzenie zaniedbanej współpracy z mediami. Lech miał własne strony w gazetach, audycje w lokalnych stacjach radiowych, a także własny program w Wielkopolskiej Telewizji Kablowej.

- Zaczęły się wizyty w szkołach. Musieliśmy przypomnieć o Lechu całej Wielkopolsce. Robiliśmy akcje promocyjne, np.: na 2-3 mecze kibice weszli za darmo albo na jeden bilet mogły wejść dwie osoby. To pomogło zapełniać powoli stadion - wspomina Michał Lipczyński. Rok później Lech powrócił do ekstraklasy, mając najlepszą frekwencję w II lidze (np. na mecz z Orlenem Płock przyszło 20 000 widzów, a z Tłokami Gorzyce 16 000).

- Sukces sportowy był wtedy bardzo ważny. Dał kopa - mówi szef marketingu w Lechu. W tym czasie klub nawiązał współpracę z samorządem lokalnym. W 2001 udało się go przekonać do rozbudowy stadionu. - Nowoczesny obiekt to także magnes dla kibiców. O Lechu zrobiło się głośno, a to przyciągnęło sponsorów. Zaczęliśmy organizować Lech Biznes Club, wzorując się na Partner Klubie w Śląsku Wrocław - dodaje Michał Lipczyński.

W 2006 klub przejął nowy inwestor. Nowy właściciel Lecha Jacek Rutkowski postawił na marketing. W szczytowym okresie w tym dziale pracowało w Lechu 18 osób. W 2007 roku Lech był pierwszym klubem w Polsce, który uruchomił własną telewizję klubową. Dziś wydaje też 60-stronicowy miesięcznik "Magazyn Kolejorz". W największym sklepie klubowym w Polsce (pod IV trybuną stadionu) dostępnych jest ponad 100 produktów Pumy i 700 produktów Lecha. Na półkach kibice znajdą niemal wszystko z herbem Lecha, od odzieży, przez pamiątki, biżuterię, po artykuły papiernicze. Obok mieści się klubowa kawiarnia (z telebimami). Od niedawna przy klubie działa też biuro podróży Lech Travel.

W 2006 klub przejął nowy inwestor. Nowy właściciel Lecha Jacek Rutkowski postawił na marketing. W szczytowym okresie w tym dziale pracowało w Lechu 18 osób.

Bardzo ważnym ogniwem jest Stowarzyszenie Wiary Lecha, zrzeszające 950 fanów z Poznania i całej Wielkopolski. Jego przedstawiciel pracuje w dziale marketingu Lecha, a klub prowadzi sieć sprzedaży biletów, gadżetów i pamiątek na terenie całej Wielkopolski. Stowarzyszenie pozyskuje środki na efektowne oprawy meczowe, dzięki możliwości sprzedaży biletów parkingowych przed stadionem. Klub zapewnia też pomoc stowarzyszeniu w pozyskiwaniu środków od sponsorów.
Obecnie Lech już drugi sezon z rzędu walczy o mistrzostwo Polski. - Turbodoładowaniem był start w pucharze UEFA, a wcześniej decyzja o organizacji Euro 2012 - mówi Michał Lipczyński. Przebudowywany stadion Lecha może teraz pomieścić 11 100 widzów. - Sprzedaliśmy 9500 karnetów w cenie 320 i 250 zł (normalne), więc przed ostatnim meczem z Jagiellonią bilety rozeszły się przed meczem - dodaje.

Jak jednak wypełnić obiekt przy ul. Bułgarskiej, gdy będzie on mieścił ponad 43 864 widzów? - Będziemy mieli konkurencję: koncerty, multipleksy czy inne miejsca rozrywki. Mamy już jednak opracowaną strategię "Pełny Stadion 2011", lecz wszystkich szczegółów nie mogę ujawnić. Na pewno bardzo rozbudujemy strukturę cenową biletów (dziś po 50 i 40 zł, ale już np. na mecz z Legią 3 kwietnia 110 i 90 zł - przyp. red.) i gdy stadion pomieści blisko 43 tys. widzów, wtedy wejściówki będą o 50 proc. tańsze. Pojawią się bilety i sektory rodzinne (dwoje rodziców + dziecko; ojciec + dzieci itp.) - uchyla rąbka tajemnicy dyrektor marketingu Lecha. Powstanie też darmowy sektor dla przedszkolaków (10 dzieci z 1 osobą dorosłą), sektory dla studentów, bo już dziś na poznańskich wyższych uczelniach działają kluby kibica, organizujące m.in. Dzień Lecha. Oczywiście swój sektor będą mieli też niepełnosprawni.

- Dużo zależy też od atmosfery na stadionie. Już wcześniej organizowaliśmy w przerwach meczów wiele pokazów, np. młotem rzucał u nas Szymon Ziółkowski - mistrz świata i olimpijski. Oczywiście najważniejszy będzie wynik sportowy Lecha. Patrzymy jednak na wszystko z optymizmem, przez pryzmat Euro 2012. Chcemy sprzedawać ok. 30 tys. karnetów i ok. 12 tys. biletów wśród kibiców, którzy okazjonalnie pojawiają się na stadionie - kończy Michał Lipczyński.

Podobne wielkością miasta i kluby z wielkimi tradycjami oraz aspiracjami. Skoro poznaniacy przyjeżdżali kiedyś po naukę do Śląska, może dziś warto podpatrzyć coś z tego, co zdziałano już lub planuje się zrobić w klubie przy ul. Bułgarskiej. W końcu i Poznań, i Wrocław mają ten sam problem. Zapełnić wkrótce kibicami stadiony, które będą mogły pomieścić ponad 40 tys. widzów.

Tym, którym zależało tylko na burdach zostali wyelimionowani ze stadionu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska