18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd kazał legniczaninowi podać adres nieznanej kobiety

Tomasz Woźniak
Piotr Krzyżanowski
Mieszkaniec Legnicy zmienił się w detektywa. Sąd zażądał, by podał adres nieznanej kobiety

Legniczanin Maciej Juniszewski otrzymał pismo z sądu. I oniemiał. Sąd Rejonowy Wydział VII Cywilny zobowiązał go, aby "w terminie 7 dni wskazał adres zamieszkania Kazimiery Winnik". Juniszewski był zaskoczony, bo nazwisko kobiety nic mu nie mówiło. - Skoro sąd mnie zobowiązał, nie chciałem, by mnie ukarał za niewykonanie zadania - opowiada pan Maciej. - Z sądami lepiej nie walczyć. Wie, co mówi, bo jako znany działacz Solidarności dobrze poznał mechanizm działania machiny sądowniczej w PRL-u.

Jako że wszystko robi skrupulatnie, Juniszewski zaczął od ustalenia, ile osób o nazwisku Winnik mieszka jest w Polsce. I ustalił, że według powszechnie dostępnego spisu z 1997 roku - ponad 700. - Jeśli będę sprawdzał po dwie osoby dziennie, to rok powinien mi wystarczyć na uporanie się z zadaniem - uznał legniczanin. I z takim wnioskiem udał się do prezesa legnickiego sądu. W sekretariacie zapytał jeszcze, dlaczego dostał wezwania do szukania nieznanej kobiety.
- Jak sąd każe, to proszę szukać - usłyszał od sekretarki.

Więc sporządził na miejscu też drugie pismo do prezesa. Prośbę, by sąd zapłacił mu 20 zł za czas już poświęcony na badanie sprawy. - Na poczcie i w sądzie spędziłem dwie godziny. Biorąc 10 zł jako przeciętną stawkę godzinową, to nie jest wygórowana kwota. Ponieważ nie chciano wyjaśnić panu Maciejowi, dlaczego ma się wcielić w rolę prywatnego detektywa, więc zwróciliśmy się podanie przyczyny do rzecznika Sądu Okręgowego w Legnicy.

Okazuje się, Kazimiera Winnik wysłała do sądu pocztą prośbę o zbadanie, czy przysługuje jej spadek po zmarłej dwa lata temu żonie Macieja Juniszewskiego. Do wniosku dołączyła akt zgonu. Nie podała jednak własnego adresu. Jak widać, w sądzie uznano, że adres może być znany mężowi zmarłej. - Rzeczywiście, być może niefortunnie i lakonicznie napisano pismo do pana Juniszewskiego, szukając jakiegokolwiek sposobu na ustalenie adresu wnioskodawczyni - przyznaje sędzia Paweł Pratkowiecki, rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy.

Co ma zrobić Juniszewski, skoro nie zna tego adresu? - Zapewniam, że w takiej sytuacji wystarczy poinformować o tym sąd, najlepiej pisemnie - mówi Paweł Pratkowiecki. - Nadal nie wiem, o co chodzi - komentuje Juniszewski. - Nikt w rodzinie nie słyszał o tej pani. Nawet moje dzieci nie wnosiły o spadek. Żadnego majątku nie mamy.

Sędzia poważnie potraktował wniosek o spadek. Mimo że nie było na nim adresu

Nie wie, na jakiej podstawie nieznajoma domaga się udziału w spadku. W legnickim Urzędzie Stanu Cywilnego dowiedzieliśmy się, że nie trzeba skomplikowanych zabiegów, by dostać odpis aktu zgonu dowolnej osoby. Czasem wystarczy napisać, że staramy się o spadek. Co w tej sprawie zrobi sąd? Teoretycznie może do poszukiwań wnioskodawczyni wykorzystać policję lub urzędy stanu cywilnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska