18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy i Niemcy mogą się uczyć wspólnej historii z tej samej książki

Janusz Pawul
- Braliśmy udział w tym projekcie, bo uważamy, że jest potrzebny - mówi Dorota Tyniec
- Braliśmy udział w tym projekcie, bo uważamy, że jest potrzebny - mówi Dorota Tyniec Janusz Pawul
Dzięki staraniom Kingi Hartmann z Saksońskiej Agencji Oświaty, z udziałem naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego i Centrum Willy'ego Brandta, powstała pierwsza polsko-niemiecka książka o historii w latach 1933-1949

- Chciałabym, żeby służyła jako materiał pomocniczy na lekcjach w szkołach średnich - tłumaczy Hartmann.

Książka "Zrozumieć historię - kształtować przyszłość. Wybrane aspekty stosunków polsko-niemieckich w latach 1933-1949" została ostatnio wyróżniona przez Federalne Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Urbanistyki w Berlinie jako jeden z tych projektów, które przyczyniają się do lepszego poznania się i zrozumienia Niemców i Polaków.

Jak mówi autorka, pomysł na jej napisanie zrodził się kilka lat temu, gdy podjęła pracę w saksońskim kuratorium.

- Przyglądając się szkołom i programom nauczania, zastanawiałam się, co trzeba zmienić, żeby zwalczyć wzajemne niezrozumienie - wspomina. - Co szósty mieszkaniec Görlitz jest wypędzonym lub są nimi jego rodzice bądź dziadkowie. Ci ludzie powinni wiedzieć, jakie wydarzenia historyczne wywarły piętno na tym regionie. To trudny temat, o który wszyscy się kłócą, ale nam się udało - podkreśla.

Udało się to, co dla polityków jest wciąż niemożliwe

Gdy książka została wydana, emocji nie zabrakło także w Polsce. W sprawie podręcznika pytanie do ministra edukacji złożyła poseł Maria Nowak. - Idea stworzenia ujednoliconego podręcznika jest godna poparcia - mówi posłanka. - Ale wizja historii przedstawiona w tej publikacji powinna budzić sprzeciw strony polskiej - uważa.

Tymczasem według dr. hab. Krzysztofa Ruchniewicza, historyka z Uniwersytetu Wrocławskiego, który jest jednym ze współautorów książki, jest ona kompromisem nie tyle co do zawartości, ale liczby poruszonych tematów. Przy książce pracowali, oprócz naukowców, także nauczyciele. Między innymi ze Zgorzelca i niemieckiej Hoyerswerdy. Wśród nich Dorota Tyniec.

- My uczymy o historii Niemiec od Ottonów aż po lata 90. Dla Niemców historia Polski praktycznie nie istnieje. Dlatego ta książka to krok we właściwym kierunku - uważa. Zwłaszcza że - jak dodaje - przy pracach nad nią można było odnieść wrażenie, że nie wszystkim zależało na tym, by poszerzyć nauczanie historii ponad to, co już jest w podręcznikach.

Niemcy sami mają problem ze swoją własną historią
Z prof. Leonem Miodońskim z Uniwersytetu Wrocławskiego rozmawia Janusz Pawul

Jest Pan autorem wielu naukowych książek o historii Polski i Niemiec. Czy Pana zdaniem opracowanie wspólnego, polsko-niemieckiego podręcznika do historii jest w ogóle możliwe?
Nie będzie proste. Mamy do czynienia z różnymi historiami. Samo pojęcie "Niemcy" jest wieloznaczne. To, co my rozumiemy pod pojęciem Niemcy, to tak naprawdę suma rozmaitych kultur i regionów. Inną świadomość historyczną mają przecież Bawarczycy, a inną Prusacy. Już z punktu widzenia niemieckiego mamy komplikację.

Napisanie wspólnego podręcznika wydaje się więc trudne. Czy to znaczy, że już zawsze będziemy rozumowali stereotypami: źli Niemcy na nas napadli?
To też nie do końca prawda. Warto pamiętać, że kiedy jedne państwa niemieckie na nas napadały, z innymi łączyły nas bardzo dobre relacje. I tak np. z Prusami mieliśmy problemy, a władcy saksońscy bywali polskimi królami.

A najnowsza historia, XX-wieczna?
Według mnie, historia dwudziestowieczna zaczyna się już w wieku XIX i tu widziałbym problem, który zantagonizował Polaków i Niemców. To powstanie II Rzeszy Niemieckiej, gdy bardzo dużą rolę odgrywała propaganda i ideologia propaństwowa, której przejawem była m.in. germanizacja, tak źle oceniana przez Polaków.

A historia III Rzeszy? W ocenie tego okresu nie powinno być różnic...
Chyba tak, ale bardzo trudno przekroczyć pewne zaszłości, które wynikają jeszcze z polityki II Rzeszy. To wtedy pojawiła się antypolska propaganda, która okazała się na tyle żywotna, że funkcjonuje do dziś. Tej propagandy nie było nigdy wcześniej. Przeciwnie, gdy powstańcy polscy po powstaniu listopadowym uchodzili przez Niemcy, byli tam przyjmowani jak bohaterowie.

Dopiero później narodziły się stereotypy, które funkcjonowały przez lata. Ale miejmy nadzieję, że powoli i one ulegną zatarciu. Co zaś się tyczy powstania wspólnego podręcznika, który byłby zaakceptowany tak przez Polaków, jak i Niemców, jestem raczej sceptyczny. To długi i skomplikowany proces. Jesteśmy na jego początku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska