Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłosny strzał olimpijczyka w operze Mozarta

Zygmunt Mułek
Jacek Proć - Amor przed olimpiadą
Jacek Proć - Amor przed olimpiadą Piotr Krzyżanowski
Legniczanin, Jacek Proć zagra w sobotę najważniejszą w swoim życiu rolę dramatyczną.

Wcieli się w Herubinka w operze "Wesele Figara" Amadeusza Wolfganga Mozarta, w reżyserii znakomitego aktora Jana Peszka.
Wybitny polski łucznik, jak przystało na mistrza, wystrzeli strzałę miłosną. I tak rozpocznie się spektakl w świdnickim Kościele Pokoju.

Ta niezwykła muzyczna opowieść toczy się wokół namiętnej miłości.
- W operze jest postać Herubina Amora - opowiada reżyser. - Idealnie więc byłoby, gdyby uwerturę rozpoczął Amor wysyłający strzałę miłosną. Ale to musi być bezpieczne. Dlatego potrzebowaliśmy do tej króciutkiej, ale ważnej roli doświadczonego łucznika.

Producenci poszukiwali takiego mistrza w klubach łuczniczych i znaleźli Jacka Procia, olimpijczyka, mistrza Europy, medalistę mistrzostw świata. A do tego Jacek jest jeszcze inżynierem projektującym maszyny górnicze dla Polskiej Miedzi. To absolutnie nietuzinkowa osobowość.

Reżyser zdradził nam, że przed rozpoczęciem opery na dziedzińcu przed świątynią pokażą się herubini, którzy trochę porozrabiają. A Jacek kilkakrotnie wystrzeli z łuku.
- Dla nas to wielkie szczęście, że pozyskaliśmy takiego mistrza - cieszy się Jan Peszek.
Jacek akurat wrócił ze zgrupowania, gdzie przygotowywał się do igrzysk olimpijskich w Pekinie.
- Występ w operze to niecodzienna rzecz - zwierza się olimpijczyk. - Ale jestem zawsze otwarty na niekonwencjonalne przedsięwzięcia. I powiem szczerze, mój trener rozkazał mi, bym przez pewien czas zapomniał o treningach i odpoczął. Czyż można marzyć o lepszym relaksie?

Cztery lata temu na olimpiadzie w Atenach Jacek wiele nie zwojował. Skarżył się wówczas, że przeszkadzał mu silny wiatr. Teraz zapewnia, że forma rośnie i w Pekinie powalczy o medal. Ale wcześniej zmierzy się z wielką sztuką.
- Wiem, kto to jest Mozart - mówi łucznik. - Słyszałem o operze "Wesele Figara", ale nigdy jej nie widziałem, bo wyczynowi sportowcy mają niewiele czasu na rozrywki. Teraz to nadrobię. I wracam do treningów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska