Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jason Wrocław - pasja, co rozpala lód (ZOBACZ FILM)

Michał Sałkowski
Janusz Wójtowicz
Jason Wrocław. Amatorska ekipa miłośników hokeja. Zaczął treningi niespełna dwa lata temu. Na początku we wrocławskiej drużynie pasjonatów hokeja zebrało się... pięciu, więc nie można było nawet zagrać na dwie drużyny. Potem ta liczba urosła do dziesięciu, dziś jest już w tej ekipie dwudziestu aktywnych fanatyków hokeja

- Pochodzę z Sanoka. Tam, na Podkarpaciu, tradycje hokejowe Stali sięgają 1958 roku. Po przeprowadzce do Wrocławia pomyślałem, że warto tutaj wrócić do tradycji uprawiania tej widowiskowej dyscypliny (w latach 70. i 80. w lidze polskiej występował Dolmel Wrocław - red.). A przede wszystkim chciałem sobie tutaj zwyczajnie pograć. Poprzez fora internetowe zaczęliśmy rozpuszczać informacje, że poszukujemy amatorów tego sportu - opowiada menedżer, a zarazem bramkarz Jason's, czyli Olek Twardowski.

Trenować mogą dzięki uprzejmości i współpracy z Zespołem Szkół nr 14 przy ul. Brücknera we Wrocławiu. Dodajmy, że słuszna część graczy w "czternastce" właśnie się uczy. - Jestem tu praktycznie z marszu, dziś spędziłem już 5 godzin na lodzie. A to WF, a to SKS-y, a to treningi, teraz pykamy tu sobie z drużyną. W szkole trenujemy pod okiem Macieja Ożoga z WTH Wrocław (grają w półzawodowej Lidze Open, dopuszczającej grę zawodników z przeszłością w profesjonalnej lidze - red.). Maciej to gość, który profesjonalnie uprawiał hokej, więc zna się na rzeczy. Karuzela się kręci wokół krążka - mówi jeden z młodych gniewnych Kajetan Niewczas.

Jak to się stało, że hokej nim zawładnął? - Niestety, zacząłem za późno trenować, by móc myśleć o karierze zawodowca. Tak naprawdę przycisnąłem na treningach bodaj rok temu. Choć muszę powiedzieć, że pierwszy raz na łyżwach śmigałem prawie czternaście lat temu, miałem cztery lata. Potem, z braku czasu, miałem dziesięć lat przerwy i gra w hokeja na rolkach piłeczką. Myślę jednak, że to szkolne zajęcia ostatecznie mnie do hokeja przekonały. Choć początki bywały bolesne. Pierwsze odciski od nowych łyżew. Frycowe trzeba było zapłacić - uśmiecha się Niewczas.

Olek Twardowski: Hokej to jest kontaktowy sport. Mój ostatni uraz? Taki drobiazg z kręgami

Warunki treningu Jason Wrocław ma spartańskie, choć może to nie do końca celne określenie. W hali Orbita na Wejherowskiej się już nie trenuje. Z większych tafli pozostaje więc lodowisko Spartan przy Spiskiej. No i podług modnego sloganu Spartan porusza miasto. W tym przypadku cenami. Godzinę amatorskiego treningu wyceniono tam na 700 zł. Horrendum!

- Obrazowo podsumuję to tak: najnowocześniejszą halę tego typu w kraju wybudowano w Sanoku, ze trzy lata temu. Tam za godzinę zapłacimy 100 zł. W takim Opolu to koszt około 300 zł. Ot, różnica - nie stroni od ironii menedżer Twardowski.

Trenują po pracy, po zajęciach. Dwa razy w tygodniu. Poniedziałek, piątek. Co najmniej dwie godziny. W kwietniu sezon na grę na lodzie się skończy, więc - siłą rzeczy - przyjdzie im przerzucić się na rolki. Poszukiwania adekwatnego obiektu rozpoczęto.

Prócz sportu mają też życie zawodowe, które toczy się głównym torem. Twardowski jest dyrektorem w firmie z branży telekomunikacyjnej , drugi z inicjatorów projektu Jason Wrocław, Marcin Pietrzak pracuje w firmie transportowej , jest grupa uczniów ze wspomnianej "czternastki", jest dobry duch drużyny - Robert "Robson" Sobalak, jest przyszły guru palestry - Tomasz Helemejko, i koniec końców jest też niekoronowany gwiazdor tego składu - Kanadyjczyk Etienne Biram.

- Zebrała się mieszanka wybuchowa. Uprzedzę pytanie o Etienne'a: znalazł się u nas dzięki... kobiecie. W ogóle, co innego go w Polsce mogło usidlić? Przyjechał tu w ramach programu Erasmus, na imprezie poznał dziewczynę Karolinę. I stało się. Teraz pracuje jako nauczyciel biznesowego angielskiego, w szkole też młodzież na wyższy poziom wprowadza - tłumaczy Twardowski.

A hokej to dla każdego Kanadyjczyka narodowa powinność, więc na inne pole do popisu niż tafla pewnie paść nie mogło.

- On już wcześniej grał w hokeja. Karolina znalazła informację o tworzeniu zespołu na hokejowym forum internetowym i tak oto Etienne znalazł się u nas - mówi Twardowski.

Przełomowym momentem dla drużyny był listopad 2009 roku. Dostali wtedy zaproszenie na towarzyski turniej drużyn z miast partnerskich do Drezna. Zajęli tam świetne drugie miejsce. - Wygrali ten turniej strażacy z Berlina. Byli zdecydowanie o jedną półkę wyżej niż wszyscy. I jeśli chodzi o poziom, i jeśli chodzi o gabaryty. O głowę wyżsi od wielu z nas. Taki Marcin Pietrzak, choć bardzo dobry technicznie, nie pograł sobie wcale. Parli na nas jak czołg. Dostał parę bloków i nie poszaleliśmy - mówi otwarcie Twardowski. Jest i inna strona medalu, bardziej wyrazista. Otóż, wspomniany Etienne otrzymał tytuł MVP (najbardziej wartościowy gracz) tych zawodów. - Bo nie dość, że był morderczo skuteczny, to jeszcze dobijał rywali z wielką gracją - śmieje się Twardowski.

Okazuje się, że w drużynie jest też spec od efektownych hokejowych młócek. Taki, co to porządek zaprowadza szybko w try miga - czy to sierpa pośle, kijem podcinkę rzuci, czy choćby pieczątkę na bandzie przeciwnikiem zrobi. To Łukasz Miśków. Twardziel , który grał zawodowo w hokeja, on nie przebierał w środkach. To rywale przebierali nogami... ze strachu przed nim.

A dlaczego akurat pozycja bramkarza, pytamy Olka Twardowskiego? - Już jako młody chłopak, jak grało się na osiedlu, w piłkę czy w hokeja, to stałem na bramce. Grało się między samochodami o prymat w dzielnicy. Kochanowskiego kontra Jana Pawła. I z innych osiedli po mnie przychodzili, by mnie do swoich drużyn zwerbować. Miałem furę szczęścia i dobry refleks. A drugi powód jest prozaiczny: ja nieco słabiej jeżdżę na łyżwach. Wirtuozem nie jestem i podejrzewam, że jeśli przyszłoby do kontaktowej walki, to ci Niemcy przy moich 170 centymetrach tak by mnie wbili w lód, żebym kwiczał - śmieje się Twardowski. Po chwili dodaje: ale jedno jest ważne, braki w jeździe na łyżwach potrafimy nadrobić olbrzymią ambicją. Takiego Robsona to wszędzie pełno. Nawet wślizgi robi - opowiada.

Turniej w Dreźnie odsłonił też inną ważną kwestię. Zainteresowanie miasta. Podczas wyprawy do Niemiec pomocny był Piotr Mazur z biura sportu Urzędu Miasta. Zawodnikom współfundowano komplety strojów. Choć to wierzchołek góry podstawowych potrzeb, bo na turniej miast patronackich panowie wybrali się na własny koszt. Zrzuta po stówie i w drogę. Bolączką jest też brak miejsca dla treningów. Bardziej doświadczeni koledzy z WTH trenować muszą w Świdnicy...

Kij - najtańszy drewniany to 70 zł, ale można kupić i taki za 1200. Ale że często się łamią...

Mimo paru szlabanów plany są jednak poważne. - Chcielibyśmy wystartować w Pucharze Polski Amatorów. W sierpniu jest zamknięcie obecnego sezonu PP i ustalenie terminarza nowych rozgrywek. Jestem umówiony na rozmowę z organizatorami. Natomiast w czerwcu swoisty test nastawienia magistratu do nas. Chcemy zorganizować w Hali Ludowej wielki turniej hokeja na rolkach. Jest zainteresowanie i administracji obiektu i jestem po rozmowach z administratorką Hali, która się do tego pomysłu zapaliła. Jest też zainteresowanie biura sportu - mówi Twardowski.

Sympatyczny menedżer widzi też inne efekty. - Na początku moja żona była sceptyczna. Blisko 30-letni facet, roczny synek Franek w domu, a gość ugania się za krążkiem, a tu naderwania więzadeł, kontuzje kolan, naciągnięte plecy. Ale jak zobaczyła, że dzięki temu człowiek się odstresuje i do tego zeszło mi parę kilo, to sama została naszą wierną fanką. Zresztą, mamy kobiecy "fan-klub" złożony z dziewczyn zawodników - mówi z rozbrajającą szczerością. W nowym sezonie chcą stworzyć grupę dla mniej zaawansowanych graczy. Mały Franek już dostał koszulkę w wersji mini.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska