Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na stadionie tym razem spór o kable

Marcin Rybak
Budowa stadionu na Maślicach została wznowiona, ale nie opuszczają jej kolejne problemy
Budowa stadionu na Maślicach została wznowiona, ale nie opuszczają jej kolejne problemy fot. paweł relikowski
Kolejne zamieszanie na budowie wrocławskiego stadionu. Ogłoszony niedawno przetarg na dostawę kabli został oprotestowany. Zainteresowane kontraktem firmy twierdzą, że jego warunki preferują jednego dostawcę - szwajcarską spółkę Reichle &De-Massari.

Na dodatek w warunkach przetargu znalazł się wymóg, by kable miały napis "stadion Wrocław". - 15 lat jestem w branży i nikt nie chciał kabli z napisem - mówi Paweł Migda z krakowskiej firmy Lanster.

Z wymogu napisu na kablach spółka Wrocław 2012, nadzorująca budowę stadionu, wycofała się, ale z tego, żeby przewody dostarczyła forma Reichle & De-Massari - nie.

Dlatego firma Lanster złożyła odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej przy Urzędzie Zamówień Publicznych. Jej zdaniem w warunkach przetargu należało powołać się na techniczne wymagania, wynikające z Polskiej Normy, a nie na nazwę konkretnej firmy.

Spółka Wrocław 2012 tłumaczy, że kable mają być częścią całego systemu informatycznego na stadionie. A projektujący go inżynier wybrał system szwajcarskiej firmy. - Kable są częścią systemu teleinformatycznego. Muszą spełniać wymagania firmy Reichle, bo inaczej nie dostaniemy 20-letniej gwarancji - mówi prezes Wrocławia 2012, Sławomir Wojtas.

Migda: 15 lat jestem w branży i nikt nie chciał kabli z napisem

Prezes przyznaje, że jeśli Lanster wygra w KIO, to może to oznaczać konieczność zmiany projektu i przetarg się przeciągnie. Jest jednak pewien, że Izba uzna argumenty spółki Wrocław 2012. - Protesty na warunki przetargu złożyły trzy firmy, a po naszych wyjaśnieniach tylko jedna zdecydowała się na skargę do KIO - mówi Wojtas.
Migda przekonuje, że nie potrzeba zmieniać projektu. - Przecież każdy system musi być zgodny z obowiązującymi normami. Ja mogę zaoferować system z 25-letnią gwarancją.

Problem wziął się stąd, że system Reichle nie został wybrany w przetargu. Znalazł się w projekcie wykonawczym, który przygotowuje firma budująca stadion. Jej nie obowiązują przepisy o zamówieniach publicznych. - Były rozmowy z różnymi dostawcami i wybrano naszą firmę - mówi Maciej Krajewski z firmy Reichle.

Jednak kable do tak wybranego systemu kupuje miejska spółka w publicznym przetargu.
- Przedmiot zamówienia powinien być opisany ogólnie, bez wskazywania producenta - mówi rzeczniczka Urzędu Zamówień Publicznych, Anita Wichniak-Olczak. Dodaje też, że w wyjątkowych przypadkach można określić nazwę firmy, której sprzęt chcemy kupić. Trzeba jednak dać szansę na złożenie oferty innego producenta spełniającego te same techniczne wymagania. - Z oceną wrocławskiego przetargu poczekajmy do wyroku Izby - mówi rzeczniczka.

Stare konflikty

Budowa wrocławskiego stadionu jeszcze się nie zaczęła, a już mieliśmy spór o interpretację przepisów ustawy o zamówieniach publicznych. Kilkumiesięczny spór o kontrakt stoczyło konsorcjum Mostostalu Warszawa z firmą Max Bögl. Zaangażowane były i Krajowa Izba Odwoławcza, i sąd. Ostatecznie wygrał Mostostal, ale pod koniec roku został wyrzucony z placu budowy, bo prace były bardzo opóźnione. Po kilku tygodniach tarć i sporów nowym wykonawca została niemiecka firma Max Bögl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska