Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator bada, czy był pogrom gołębi

Grzegorz Chmielowski
Gołąb pocztowy może być wart nawet 15 tysięcy złotych
Gołąb pocztowy może być wart nawet 15 tysięcy złotych Marzena Bugała
Prokuratura Rejonowa w Chorzowie prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia dużej liczby gołębi pocztowych podczas ich przelotu z Niemiec na Górny Śląsk w czerwcu 2009 roku. Jak wówczas szacowano, spośród 70 tysięcy wypuszczonych koło Magdeburga ptaków, aż 30 tysięcy nie doleciało do celu, czyli do Katowic

Konkurs organizował katowicki oddział Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych i to jego działacze zdecydowali, by mimo ostrzeżeń o nadciągających burzach, gołębie wyleciały w trasę. Media poinformowały wówczas, że ptaki zaginęły nad Dolnym Śląskiem podczas potężnych burz z gradobiciem.

Sprawę zgłosił prokuraturze w Chorzowie poszkodowany hodowca. Od miesięcy trwają przesłuchania, ale chorzowski prokurator rejonowy Andrzej Sikora zapowiada, że dopiero w maju lub czerwcu podjęta zostanie decyzja, czy komuś zostaną postawione zarzuty.

Co dotąd ustalono? - Przesłuchaliśmy 348 hodowców, spośród których 336 to osoby pokrzywdzone. Straciły one w sumie ponad 3600 ptaków o łącznej wartości 552 tysięcy złotych - mówi prokurator Sikora. W kolejce do przesłuchania czeka jeszcze prawie 1600 poszkodowanych gołębiarzy. Część z nich straciła spory majątek, bo niektóre gołębie pocztowe kosztują od 500 aż do 15 tys. zł.

Jednemu ze Ślązaków udało się od łapacza odkupić cennego ptaka za... 10 zł

Wiadomo też, że liczba zaginionych ptaków nie wyniesie 30 tys. sztuk, jak pierwotnie sądzono, choć wiadomo, że zginęły ich tysiące. I tu pojawia się kolejna niewiadoma: gdzie to się stało? Bo odnotowano tylko nielicznie przypadki znalezienia tych ptaków na Dolnym Śląsku. Górnośląscy hodowcy twierdzą wręcz, że zmęczone gołębie mogły paść ofiarą tzw. łapaczy, którzy je ukradli. Opowiadają też przypadek z wrocławskiego targowiska, gdzie jednemu ze Ślązaków udało się od łapacza odkupić cennego ptaka za... 10 zł.

Być może burze rozproszyły przelatujące gołębie nad większym obszarem. Janusz Wierzbicki, hodowca z Siekierczyna pod Lubaniem, uważa, że tak właśnie mogło być. - Hodowcy z naszej okolicy zauważyli, że do gołębników przyleciały wtedy ptaki pochodzące z Górnego Śląska. Ale nie było ich ani więcej, ani mniej niż z innych rejonów. To normalne, że w gołębnikach pokazują się obce ptaki, ale po paru dniach odlatują - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska