Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Afera z wyłudzaniem pieniędzy za lekarstwa

Marcin Rybak
Sądowy finał akcji badań medycznych. NFZ zapłacił za leki, a pacjenci ich nie dostali
Sądowy finał akcji badań medycznych. NFZ zapłacił za leki, a pacjenci ich nie dostali Piotr Krzyżanowski
Pensjonariusze dolnośląskich domów pomocy społecznej i kasa Narodowego Funduszu Zdrowia ofiarami przekrętu z bezpłatnymi badaniami na poziom cholesterolu, gęstość kości i wydolność płuc

Przed wrocławskim sądem rozpoczął się właśnie proces czternastu osób oskarżonych o oszustwo i fałszowanie dokumentów.

Dolnośląski NFZ zapłacił przeszło 260 tysięcy złotych za leki przepisane mieszkańcom domów pomocy społecznej, które nie trafiły do pacjentów. Przykład: mieszkańcom domu z ul. Grunwaldzkiej we Wrocławiu - przy okazji bezpłatnych badań zorganizowanych w 2006 roku - przepisano lekarstwa, których nie zażyli.

Tymczasem recepty z nazwiskami pacjentów z Grunwaldzkiej zostały zrealizowane w aptece przy ul. Dworcowej. NFZ z publicznych pieniędzy zapłacił przeszło 30 tysięcy złotych za wykup tych leków. Za pacjentów domu z Bystrzycy Kłodzkiej NFZ zapłacił 25 tys. zł. Dostali leki tylko za 10 tysięcy. Tak przynajmniej wynika z ustaleń Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim, która wpadła na trop afery.

Główni oskarżeni to Aleksandra J. i Agnieszka L. z warszawskiej firmy, do której należy apteka przy Dworcowej. A także wrocławianin Krzysztof S., handlowiec pracujący dla koncernów farmaceutycznych. Z ustaleń śledztwa wynika, że to oni wpadli na pomysł z serią badań w domach pomocy społecznej. Założyli specjalną firmę. Jeździli do domów pomocy społecznej na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce.

Mieszkańcy przechodzili bezpłatne badania. Przywieziony przez ich organizatorów lekarz wypisywał recepty na leki produkowane przez firmy sponsorujące akcję. Ale pacjenci nie dostawali recept do ręki. Trafiały one do apteki we Wrocławiu przy ul. Dworcowej. Stąd wysyłane były do NFZ, który refundował ceny lekarstw.

Teoretycznie z apteki przy Dworcowej specyfiki powinny być wysłane do domów pomocy społecznej. Niektóre były wysyłane, a inne nie. Dlaczego? Tego śledczy nie ustalili. Tak samo, jak nie wykryli, co się stało z lekarstwami niewysłanymi do pacjentów.

Aleksandra J. i Agnieszka L. nie przyznają się do winy. Przekonują, że nie miały pojęcia, iż leki nie trafiają do pacjentów. Mówiły prokuratorom, że ich wysyłką miał się zajmować handlowiec Krzysztof S. On z kolei tłumaczy, że nie on, tylko apteki miały wysyłać lekarstwa.

W Domu Pomocy Społecznej przy Grunwaldzkiej nie znaleźliśmy nikogo, kto pamiętałby badania z 2006 r. Akcję i jej efekty pamięta za to Anna Szarota, pielęgniarka oddziałowa z Bystrzycy Kłodzkiej. Pamięta, że po serii badań przysłano pudełko z lekarstwami.

NFZ zapłacił za leki, a pacjenci ich nie dostali

Ale zaraz potem policja przysyłała pisma z prośbą o informacje o akcji, a dyrekcja zakazała przyjmowania firm organizujących bezpłatne badania.

Współpraca: Szymon Turek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska