Jeżeli jednak na przykład tak zwanemu kibolowi, który ma wytatuowany herb Śląska na sercu i niby tak bardzo kocha swój klub, szkoda wydać 10 złotych na bilet, bo mu nie starczy później na piwo, to o jakiej my tu miłości mówimy.
Za granicą kibice sami z własnej woli płacą składki na klub, aby później móc wykupić karnet na mecze swojej kochanej drużyny. I tu jest też druga strona problemu. Kibice bowiem będą chętniej płacić za bilety, kupować karnety i będą przychodzili na stadion, kiedy będą czuli więź emocjonalną z klubem. A taka więź będzie wtedy, kiedy oni będą wiedzieli, że mają pewien wpływ na to, co się dzieje w ich klubie. Dla mnie to jest podstawa, aby kibic był z klubem na dobre i na złe - wytworzenie poczucia wspólnoty, pewnej jedności. Klub ma należeć do wszystkich, a nie tylko do grupy oligarchów.
Dla mnie sprawa jest oczywista, że pierwsi powinni być kibice
Oczywiście bez ich pomocy nic się nie zbuduje, ale nie mogą oni zapominać o kibicach. Tak wygląda sytuacja z Barceloną, która jest dumą całej Katalonii, bo mieszkańcy czują z nią więź i mają wpływ na to, co się dzieje w ich klubie. U nas mówi się, że jak będzie sukces, będą kibice. Ale rodzi się pytanie - co było pierwsze: jajko czy kura? Czy najpierw powinni być kibice, czy sukces?
Dla mnie sprawa jest oczywista, że pierwsi powinni być kibice. Jeżeli stadion się wypełni, to sukces prędzej czy później sam przyjdzie. Na razie jednak buduje się stadion, galerię i mówi o wielkich planach. Tak jakby sam stadion miał sprawić, że kibice będą zapełniać jego trybuny. Jeżeli dalej tak będzie, to idę o zakład, że stadion będzie świecił pustkami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?