"Spoko luz" i "szacuneczek" - prawdopodobieństwo, że usłyszysz któreś z tych dwóch powiedzonek, gdy na korytarzu radiowym przy Karkonoskiej minie cię Kroton, było niemal stuprocentowe.
Wiecznie roześmianej gęby, pozytywnej energii, zapału i wielkiej pasji zazdrościł mu każdy, kto go znał. Od wtorku, który przyniósł wiadomość o jego nagłej śmierci, tysiące słuchaczy oswajają się ze słowem "był" wypowiadanym w jego kontekście.
"Panie i panowie, dziewczęta i chłopcy" - mawiał na antenie Paweł Krotoski, prezentując swoje ukochane kawałki reggae. Publiczność uwielbiała jego aksamitny, kojący głos, niewymuszony żart i nieprzeciętną - jak podkreślają fani w licznych wpisach na stronie internetowej radia - inteligencję.
- Był typem świrusa totalnego. Potrafił zadzwonić do mnie z Londynu i gadać przez dwie godziny, a później pożyczać pieniądze, bo mu zabrakło - wspomina Piotr Bartyś, szef muzyczny Radia RAM. - Delikatny, wrażliwy, nietuzinkowy - dodaje szybko.
Kroton nie znosił tracić czasu na kłótnie, unikał agresji. Gdy awantura wisiała w powietrzu, z jego ust padało charakterystyczne: "biorę to na klatę".
Był ciągle w ruchu, wszystkiego chciał dotknąć, wszystkiego posmakować. Jakby przeczuwał, że do przeżycia ma tylko 36 lat...
Wspomnienie Pawła Krotoskiego w jutrzejszym "Wieczorze Wrocławia"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?