Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tusk wypuścił z butelki dżiny. Głównie te złe

Bogdan Rymanowski
red
Gra Sikorskiego jest czytelna aż do bólu: Jeśli nie mogę liczyć na aparat, muszę zawalczyć o doły. A one nie cierpią Kaczyńskiego jak ja - pisze Rymanowski

Kiedy Donald Tusk decydował się na prawybory, nie wiedział do końca, co robi. Zapewne nie zdawał sobie sprawy, że wypuszcza dżina z butelki. A dżiny - według wierzeń muzułmańskich - dzielą się na dobre i złe. Pierwsze przybierają postać ducha, który pomaga. Drugie to demony, które szkodzą. Mają jednak wspólną cechę: posiadają niewyobrażalną moc. Moc, która może wiele zbudować, ale i wszystko zniszczyć.

Najpierw o demonach. Wyszły ze strefy cienia i uderzyły wraz z bydgoską szarżą Radosława Sikorskiego. Szef dyplomacji zaatakował prezydenta, czym zirytował Janusza Palikota. O pośle z Lublina można powiedzieć dużo, ale nie to, że nie potrafi czytać gry. A gra, którą rozpoczął Sikorski, jest czytelna aż do bólu. "Jeśli nie mogę liczyć na aparat, muszę zawalczyć o doły. A te nie cierpią Kaczyńskiego równie mocno jak ja" - wykalkulował minister i przystąpił do boju.

Palikot, prawa ręka Komorowskiego, wyczuł, że ten manewr może się powieść, przystąpił więc do kontrataku. Oskarżył ministra, że jest piątą kolumną PiS w PO. I zaczęła się jazda. Grzegorz Schetyna zagroził Pali-kotowi, że może wylecieć z partii. Ten zarzucił szefowi klubu, że traktuje Platformę jak własny folwark. Radząc mu przy okazji, żeby lepiej zajął się golfistą z Florydy.

Niezależnie od tego, czy Palikota spotka kara, czy nie, spełnia się jego przepowiednia. W swoim (a)feralnym wpisie na blogu prognozował, że dojdzie do rozbicia w partii. Z dnia na dzień widać, że jest ono silniejsze. Warto wsłuchać się również w to, co mówi Bronisław Komorowski, który przypomina, że flirt Sikorskiego z PiS to fakt, a nie kampania negatywna. To nie teatr, to walka o urząd.

Najpierw o demonach. Wyszły ze strefy cienia i uderzyły wraz z bydgoską szarżą Radosława Sikorskiego.

W marcu w PO będzie jak w garncu. Podgrzeją go sondaże, takie jak ten ostatni CBOS, który daje Sikorskiemu większe poparcie niż Komorowskiemu. Ptakiem, który swoje gniazdo pokala, może być też operacja "Szpak". Wojskowe Służby Informacyjne prowadziły ją przeciw Sikorskiemu od 1992 r., zakładając pluskwy na jego telefonach. Komorowski był wówczas wiceministrem obrony. Ironizował nawet na łamach "Gazety Wyborczej", że "to śmieszne chwalić się przed zachodnim czytelnikiem, że było się podsłuchiwanym przez podwładnych".

A co z dobrym dżinem? Najlepiej scharakteryzował go Ludwik Dorn, który zauważył, że decyzja o prawyborach to wpuszczenie świeżego powietrza do zatęchłej polskiej polityki. Działacze zasmakują w podejmowaniu kluczowych decyzji i będą domagali się powtórek. Prawyborcza zaraza przerzuci się na innych, co sprawi, że partie zaczną przypominać partie, a nie karne kompanie.

Nie wiem, czy "Baśnie tysiąca i jednej nocy" były ulubioną lekturą Donalda Tuska. Wiem, że nawet gdyby do nich teraz zajrzał, nie znajdzie tam zaklęcia, które sprawi, że demony wrócą na swoje miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska