Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzyki w parku Południowym

Leszek Niedzielski
Leszek Niedzielski
Leszek Niedzielski Tomasz Hołod
Już od pewnego czasu mało mówi się o końcu świata. Może końca świata nie będzie?

Co prawda, tu i ówdzie spotyka się jakichś fałszywych proroków, którzy o jakimś końcu przebąkują, ale im nie wierzcie. Ogólnie, mało mówi się o końcu świata. Częściej mówi się o masakrze. "Masakra" to modne słowo. W każdej rozmowie można wtrącić co parę zdań okrzyk "masakra!". To jest mocniejsze niż "koniec świata!". Dokładnie! A różne katastrofy, trzęsienia ziemi, trąby powietrzne, wybuchy wulkanów, huragany i burze to jeszcze nie koniec świata. Poza tym, skądinąd wiadomo, że świat będzie istniał dopóty, dopóki będą istnieć banki. Dopóki będą istnieć banki, mimo że podczas ostatniej ulewy parę banków zostało zalanych. "Zalany" to też mocne słowo.

Nie martwmy się jednak na zapas, kiedy będzie koniec świata. Nie martwmy się, że możemy go przegapić. I tak pokażą to w telewizji. A jeżeli nawet nie zobaczymy tego w telewizji za pierwszym razem, to na pewno będą powtórki. Powtórki w telewizji, bo prawdziwy koniec świata będzie tylko raz. Tak więc świat będzie istniał dopóty, dopóki będą istnieć banki. A wiadomo, kto ma banki. Banki z pieniędzmi. Dłużnicy będą musieli się pospieszyć, żeby spłacić wszystkie kredyty przed końcem świata. Ale zostawmy te pieniądze. Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. A u nas każdy mówi o pieniądzach. U nas każdy mówi o pieniądzach, z wyjątkiem tych, którzy rozmawiają o muzyce. O pieniądzach mówią też wyjątkowo ci dżentelmeni, którzy wrócili do nas z Anglii.

W Anglii mówi się o pieniądzach tylko w Izbie Gmin, a dżentelmeni w tym czasie siedzą w Izbie Lordów. Żeby nie było nieporozumień: ich gmin mówi w izbie o pieniądzach, nasz gmin też mówi w izbie o pieniądzach, nawet w dwóch izbach, z tą jednak różnicą, że nasz gmin nie mówi po angielsku. Ale flegmę już ma. Nabytą. Anglicy mają flegmę od urodzenia. My od urodzenia mamy najczęściej gronkowca. Chyba że ktoś się urodzi nie w szpitalu, a na przykład przy bramce, na płatnej autostradzie. Taka wysoka opłata za przejazd autostradą może strasznie zdenerwować każdą kobietę, więc tym bardziej może zdenerwować kobietę w ciąży.

Jedyna pociecha, oprócz dziecka, to ta, że na autostradzie nie ma gronkowców, ponieważ wszystkie gronkowce, nawet te złociste, już dawno zostały rozjechane przez pijanych kierowców. Przynajmniej taki z nich pożytek. Nie z gronkowców, a z tych zalanych kierowców. Z drugiej strony, trzeba jednak przyznać, że nie każda kobieta rodzi na autostradzie. Nie każda. Po pierwsze, taka kobieta musi być w ciąży. Po drugie... zresztą, wystarczy po pierwsze. A czy kobieta w ciąży może urodzić dziecko podczas oglądania w naszej telewizji, na przykład, jakiegoś programu rozrywkowego? Chyba może urodzić, ale pod warunkiem, że jest w towarzystwie akuszerki, bo w takim programie rozrywkowym występujący strasznie głośno krzyczą, głośniej niż rodzący, przepraszam, niż rodzące, dlatego koniecznie musi być akuszerka...

No, chyba że akuszerka też jest w ciąży, wtedy ta akuszerka powinna przyjść z siostrą, a siostra z ciotką. Przepraszam. Przepraszam, nie przesadzajmy, przecież nie ma aż tak śmiesznych programów telewizyjnych, żeby kobieta ze śmiechu urodziła dziecko. Potrzeba nam tylko więcej autostrad. Więcej autostrad, zanim nastąpi koniec świata. Bo telewizyjne programy rozrywkowe już na ten apokaliptyczny czas odpowiedni poziom osiągnęły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska