Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Półtora miliona ludzi odwiedziło Wrocław w sto dni

Cezary Kaszewski
Jedna z gazet napisała w sierpniu: "Każdy pracownikwe Wrocławiu może zwolnić się z pracy, aby obejrzeć wystawę"
Jedna z gazet napisała w sierpniu: "Każdy pracownikwe Wrocławiu może zwolnić się z pracy, aby obejrzeć wystawę" Zbiory Zakładu Narodowego im. Ossolińskich
60 lat temu, po trzech latach odbudowy, potwornie okaleczone miasto wracało do życia. Wystawa Ziem Odzyskanych we Wrocławiu była przedsięwzięciem bez precedensu. Przyjechał na nią nawet Pablo Picasso.

- Pamiętam kontrasty: wagon kolejowy nieopodal Hali Ludowej, a po drugiej stronie ul. Wróblewskiego, w sektorze obok zoo, pokazy zwierząt gospodarskich - przypomina prof. Ryszard Badura, pionier Wrocławia, wieloletni rektor Akademii Rolniczej. Hodowcy z Dolnego Śląska chlubili się swoimi krowami, owcami, kozami. Pokazywano co bardziej dorodne świnie. Studenci sprzedawali papierosy, które nosili na tackach przywieszonych u szyi. Pojawia się egzotyczne w owym czasie kakao.
- Mało kto pamięta, że w Hali Ludowej Opera Bytomska wystawiała "Aidę"- uzupełnia profesor.

Alicja Zahaczewska, przyszła żona profesora, pracowała na stoisku z kryształami. Miała wtedy 22 lata, studiowała na Akademii Medycznej i sprzedawała wyroby huty Julia ze Szklarskiej Poręby. Pisze w liście do Ryszarda Badury, narzeczonego: "Mój pawilon łatwo znaleźć. Ma szklaną wieżyczkę, fontannę z żabami i numer 11".
- Za pierwsze w życiu zarobione pieniądze kupiłam sobie torebkę - wspomina.

"Istnieją wystawy, które są kłamstwem. Czyta się to wtedy w oczach ludzi. Tutaj, ludzie i wystawa tworzą krąg prawdy" - taką opinię Pierre'a Seghersa, francuskiego literata i wydawcy, uczestnika Światowego Kongresu Intelektualistów, odnotowano we wrześniowym numerze informatora WZO.
Wrocławscy strażacy Jan Popławski i Stanisław Włosek przez cały czas trwania wystawy, w samo południe, z wieży wrocławskiego ratusza grają "Rotę". Słuchacze w myśli dopowiadają: "Nie rzucim ziemi skąd nasz ród". Niejedna wtedy łza spłynęła. Na samych terenach wystawowych wokół Hali Ludowej przetaczają się od rana do wieczora tłumy. Drugiego dnia zwiedza ją ponad 55 tysięcy osób.

Na czas wystawy nie obowiązywały dni bez mięsa i bez ciastek.

Po trzech latach odbudowy, w domach się nie przelewa, produkty żywnościowe racjonowane są na kartki. Ale... przez ponad trzy miesiące, od 21 lipca 1948 roku do końca października w stolicy Dolnego Śląska nie obowiązują dni bezmięsne i bezciastkowe. "Dozwolony jest obrót mięsem i wyrobami cukierniczymi bez ograniczeń" - donosi "Słowo Polskie" 3 lipca 1948 r.
Biuro wystawy liczy pięć osób i mieści się przy ul. Kościuszki. Na odbudowę i uporządkowanie Wrocławia przed wystawą, wyasygnowano z budżetu centralnego 113 mln zł.

Jesienią 1947 roku przygotowania do WZO ruszają pełną parą. Pawilon Przemysłowy powstaje w tak niewiarygodnym tempie, że pod koniec budowy obserwują go tłumy wrocławian. Przypomina to seans filmowy. "Pojęcie czasu jest jednak bardzo rozciągliwe. Jadąc rano do pracy, obserwowaliśmy jakąś mizerną dłubaninę w ziemi, wieczorem zarysowywały się już śmiało fundamenty. I oto, jak grzyby po deszczu, zaczęło wyrastać miasto domów i wież o najdziwniejszych kształtach. Romby, trapezy, kule, obeliski, elipsy, sześciany; fantastyczny ogród księżycowy szybko nabierał wyrazu i treści. Praca trwa 24 godziny na dobę. Ludzie chwieją się ze zmęczenia, oczy mają czerwone z bezsenności" - relacjonuje Kazimierz Mierzeja na łamach "Słowa Polskiego" (21 lipca 1948).
Naprawiono w tym czasie 147 km chodników i 209 km nawierzchni ulic, zasadzono 20 tys. drzew i krzewów. Od wiosny 1948 roku w całym mieście panowało niezwykłe ożywienie, a na terenach wokół Hali Ludowej ruch nadzwyczajny. Dzień przed oficjalnym otwarciem Alicja Zahaczewska pisze w swoim liście: "wczoraj pracowałam bez przerwy 30 godzin. Dzień, noc, i dzisiaj do godz. 14".
W maju 1948 r. już do Rynku dochodzi prowizoryczna linia kolejowa, którą wywożono gruz z centrum miasta.

Prasa ogłasza, że sekcja kwaterunkowa WZO dysponuje już 30 tysiącami kwater dla gości wystawy. Ustalono również maksymalne ceny posiłków dla gości WZO. Za śniadanie "składające się z trzech bułek, 3 dkg masła i marmelady lub sera oraz pół litra białej słodkiej kawy płacić się będzie 70 zł. Obiad z trzech dań z mięsem będzie kosztować 150 zł"- informuje miejscowa prasa.
W urzędach pocztowych pojawiają się znaczki pocztowe, wydane z okazji WZO. Seria składa się z 4 znaczków o nominałach 6, 15, 18 i 35 zł.

Prasa krytykuje wysokie ceny kwiatów, jedna róża kosztuje 200 zł. Gani także fakt, że niektóre spółdzielnie pakują cukierki w niemieckie opakowania, co gorszy kupujących. Tenisówki w hali targowej kosztują 1000 zł, a miały kosztować w sklepie o połowę taniej. Bilet tramwajowy 200 zł, ulgowy 50 zł. Za dwuosobowy pokój płaci się w kwaterze prywatnej 500 zł, w kwaterach zbiorowych łóżko kosztuje 200 zł, siennik - 80 zł. Zarabia się przeciętnie 15 tys. złotych.

Picasso: Mam wiele podziwu dla waszych inżynierów i artystów, którzy stworzyli to wielkie dzieło

Trzy lata odbudowy symbolizowały trzy drewniane łuki, z daleka widoczne. Wystawę podzielono na trzy sektory. Trójkowe układy akcentowano na różne sposoby. Po lewej stronie od łuków umieszczono tryptyki: Jana Cybisa i Jerzego Wolfa. Sztukę eksponowano z namaszczeniem: przed samym wejściem do Pawilonu Czterech Kopuł ustawiono rzeźby Xawerego Dunikowskiego. Oglądał je później, w czasie Światowego Kongresu Intelektualistów, Pablo Picasso.
- Mam wiele podziwu dla waszych inżynierów i artystów, którzy stworzyli to wielkie dzieło - skomplementował po obejrzeniu wystawy najsławniejszy artysta XX wieku.

W drewnianym pawilonie pokazywano "Panoramę bitwy na Psim Polu" - dzieło Leona Rozpendowskiego i Karola Stobieckiego. W najbardziej eksponowanym sektorze A - w samej Hali Ludowej, także w Pawilonie Czterech Kopuł i wokół - prezentowano materiały historyczne (zniszczenia, ludność, dochód społeczny, jedność Śląska, węgiel, Odra i komunikacja, eksport, wyżywienie i rolnictwo). W sektorze B (wzdłuż Odry, południowa strona ul. Wróblewskiego, na terenach zoo) pokazywano gospodarczy dorobek ziem przyłączonych do Polski. Częścią wystawy było także samo miasto - zwłaszcza restaurowane obiekty zabytkowe, takie jak katedra czy Rynek.

Prologiem WZO było otwarcie części C, z hasłem "Wrocław - Twoje miasto". Fragment ustawiono przy placu Młodzieżowym, nieopodal Rynku, przy Świdnickiej.
- Na dużych planszach rysowaliśmy wykresy, obrazujące rozwój Wrocławia - opowiada Tadeusz Ciałowicz, nestor wrocławskich grafików, autor pierwszego powojennego plakatu, który ukazał się w stolicy Dolnego Śląska.
- Plac Młodzieżowy powstał po wyburzeniu okolicznych ruin, a w mało zniszczonym budynku przy Świdnickiej uruchomiono kawiarnię - relacjonuje Ciałowicz. W kolportowanym przewodniku po WZO akcentowano: "byliśmy tu, jesteśmy, budujemy i pozostaniemy".
Przed Halą Ludową dorośli podziwiają wagony Pafawagu oraz 30-metrową wieżę z wiader. Dzieciarnia puszcza balony i zajada cukrową watę na patyku.
Wystawę ochraniają strażacy. W przygotowanej wcześniej garażowej wiacie stoi w pełnej gotowości samochód bojowy Błyskawica. Wyposażono go w doczepny dwuosiowy agregat śniegowy z 240 kg dwutlenku węgla.

Dwa telefony przez cały czas trwania wystawy zapewniają łączność z miastem. Na wszelki wypadek, specjalną linią, także z macierzystą jednostką przy ul. Ołbińskiej.
Powojenną chlubę tych ziem - eksponaty przemysłu ciężkiego- umieszczono przed Halą Ludową. Przeszklone obiekty robią wrażenie. Do montowania stalowych konstrukcji hal sprowadzono specjalne dźwigi portowe.

Do prac przygotowawczych zaangażowano tysiące osób. Do prac projektowych przystępują studenci architektury. Jeden z nich zapisuje: "W maju i czerwcu robiłem dokumentację projektową Pawilonu Kinematografii Polskiej. Prace kreślarskie zajęły mi kilka tygodni czasu. Prawie nie chodziłem na wykłady, rysowałem również nocami. Moje rysunki wprost z deski zabierane były na budowę. Na dzień przed otwarciem wystawy obiekt był gotowy. Zupełnie dramatyczna była ostatnia noc. Około północy zgasło oświetlenie. Na szczęście przerwa trwała niewiele ponad godzinę. Do szóstej rano wszystko było zapięte na ostatni guzik".

Nieocenieni są harcerze. W namiotach i budynkach uruchamiają 1500 miejsc noclegowych. Prowadzą także przechowalnię bagaży oraz natryski w Zameczku nad Odrą. Harcerki opiekują się dziećmi, które zgubiły rodziców. "Przechowalnia" ma pełne ręce roboty. Dla dzieci największą atrakcją jest zoo i sprzedawana w różnych punktach wata cukrowa na patyku.

Janusz Rumiński, pionier Wrocławia, wspomina ojca, który przy ul. Ostrej otworzył zakład mechaniczny Konstruktor i został współudziałowcem Fabryki Kas Pancernych.
- To stamtąd pochodziła duża i mocna kasa pancerna dla rękopisu i pierwszego wydania "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza, pokazywanego w trakcie wystawy - relacjonuje po latach.

Całego montażu Iglicy dokonano na ziemi, na leżąco.

Szlagierem wystawy staje się Iglica. Strzelista konstrukcja, dzieło polskiego inżyniera Stanisława Hempla, ma przyćmić ogromną poniemiecką Halę Ludową. "Iglica to niejako maszt okrętu Rzeczpospolita"- zachłystuje się jeden z przewodników po Wystawie Ziem Odzyskanych. Staje się nie tylko symbolem wystawy, ale po latach niemal symbolem miasta.

Całego montażu konstrukcji(44 tony) dokonano na ziemi, na leżąco. Czubek sięgał poza kolumnadę głównego wejścia na tereny wystawowe. Podniesienie trwało kilkanaście godzin przy użyciu wielu stalowych lin, nawijanych powoli na specjalne kołowroty, umieszczone (zakotwiczone) przed i w samej hali.

Na szczycie zamontowano dużą aluminiową tarczę o średnicy ok. czterech metrów. Tarcza miała być wprawiona w szybki ruch obrotowy. Ten wirujący, świetlny dysk stanowić miał główną atrakcję wystawy.
"100-metrowa Iglica będzie w nocy oświetlona. Na wysokości 96 metrów umieszczono 8 luster poruszanych motorkiem elektrycznym. Na owe lustra będą kierowane światła dwunastu reflektorów rozstawionych wokół terenów wystawy. Dzięki wirującym lustrom 96 snopów wielobarwnych promieni oświetli Iglicę, tworząc rodzaj "parasola świetlnego". Będzie to niezwykle efektowna codzienna iluminacja. Ponad miastem wzniesie się niby-płomienista pochodnia 96 snopów świetlnych"- pisze dziennikarz wrocławskiej gazety na początku lipca 1948 roku.
Skończyło się na marzeniach. Burza, która przechodzi nad stolicą Dolnego Śląska tuż po postawieniu Iglicy, nie tylko okalecza lustra, ale czyni je niebezpiecznymi. Część polerowanych aluminiowych zwierciadeł spada z hukiem na ziemię. Ocalałe, pogięte fragmenty u szczytu, poważnie zagrażają życiu przechodniów. Sam czubek Iglicy jest uszkodzony. Rozważane są różne warianty: zaangażowania snajperów do zestrzelenia resztek zwierciadeł, demontaż z użyciem balonu, bo żadne drabiny strażackie tak wysoko nie sięgają.

Pojawiają się dwaj śmiałkowie, którzy decydują się na stumetrową pionową wspinaczkę. Drogę na szczyt Iglicy krakowskich alpinistów Wojciecha Niedziałka i Zbigniewa Jaworowskiego ogląda około 30.000 ludzi.
- Obserwowałem ten wyczyn - wspomina prof. Olgierd Czerner, wówczas student I roku Politechniki Wrocławskiej. Wspólnie z Tadeuszem Zipserem, wówczas 18-latkiem, a później profesorem Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej, komentowali z dołu wielogodzinną akcję. - Podziwialiśmy, ale byliśmy krytyczni, wydawało się nam, że rasowi alpiniści powinni wspinać się po górach, a nie na metalową Iglicę - relacjonuje Czerner.

Wspinaczka i cięcie konstrukcji "kapelusza" Iglicy trwało dwie doby (15-16 października). Tłumy gapiów zebrały się na ul. Wróblewskiego, zwłaszcza w rejonie torowiska tramwajowego. Nocą trasę taterników oświetlało kilka reflektorów lotniczych. Po usunięciu uszkodzonych luster, krakowscy studenci stają się bohaterami Wrocławia.

"Pijcie piwo, płynny chleb, pijcie wino, płynny owoc!" - zachęcał Państwowy Przemysł Fermentacyjny

Rzemieślnicy budują pawilony, kioski, wieże z wiader i wiaty z bali. "Przemysł miejscowy" reklamuje się: "Pijcie piwo, płynny chleb, pijcie wino, płynny owoc!" - zachęcał Państwowy Przemysł Fermentacyjny, a wytwórca pasty do butów przekonywał, że "lustrzany połysk daje pasta Neon!". Odwiedzano ją tłumnie. Z listu (5 sierpnia 1948 r.) Alicji Zahaczewskiej do Ryszarda Badury: "Dzisiaj było kilku cudzoziemców na wystawie. Przeważnie Francuzi i Czesi. Są zachwyceni wszystkim, zwłaszcza kryształami, które u nich są bardzo drogie. Jeden Belg zakupił towar za 30 tysięcy. Gdy mu zabrakło polskich złotych, wymienił dolary".

Jedna z gazet pisze w sierpniu: "każdy pracownik we Wrocławiu może zwolnić się z pracy, aby obejrzeć wystawę". Są na niej nadzwyczajne okazje. "Wczoraj pracowałam do godz. 4 rano, bo robiliśmy remanent w związku z rewelacyjną zniżką cen kryształów. Jest to tzw. akcja "w" - wystawowa. Talerzyk, który kosztował początkowo 200 zł, teraz kosztuje 150 zł" - pisze w liście do Ryszarda Badury Alicja Zahaczewska.

Dzięki wystawie poprawiło się zaopatrzenie (choć w połowie sierpnia zaczęło w mieście brakować masła). Miasto dostało pieniądze na bieżące remonty, malowano fasady, porządkowano place i parki. Na samej wystawie pojawiały się towary nigdy przedtem niewidziane - sierpniowe upały spowodowały, iż prawdziwym przebojem stały się tropikalne hełmy! Przebojem był też ogród zoologiczny, otwarty na dzień przed otwarciem WZO.
2000 lampę gazową uroczyście zapalono na pl. Solnym 4 dni przed inauguracją. Tego samego dnia otwarto zoo. Inżynier architekt Tadeusz Ptaszycki nazywany "inżynierem Wrocław" projektuje na terenach zoo pawilon o powierzchni 140 metrów kwadratowych, z charakterystyczną wieżą. Wewnątrz znajduje się sala lustrzana, która dzięki zastosowaniu odbić lustrzanych wydaje się znacznie większa.

Na terenie zoo, pod koniec wojny, produkowano w barakach radary. Przed wystawą zostały rozebrane i powstaje w tym miejscu całe miasteczko z licznymi obiektami gastronomicznymi, z własnymi ulicami, placami, kwietnikami i fontannami.
Na 15 wrocławskich liniach kursuje w 1948 roku 257 wozów tramwajowych. Przewożą prawie 138 mln pasażerów. Średnio dziennie ok. 365 tys. Tabor autobusów liczy 22 stare wozy.

W Pawilonie Kinematografii jest duża sala projekcyjna, w której wyświetla się non stop kroniki i różne filmy, głównie krótkometrażowe.
Na terenach wystawy sprzedaje się baloniki napełnione wodorem z inicjałami WZO. Pamiątki z wystawy wylatują w niebo i sławią wystawę po całej Polsce.
Andrzej Panufnik występuje z koncertem we Wrocławiu. Prasa cytuje jego wypowiedź: "Lepiej jest grać w Hali Ludowej niż w londyńskiej filharmonii". Koncert w hali daje także murzyński śpiewak Paul Robeson.

Panufnik: Lepiej jest grać w Hali Ludowej niż w londyńskiej filharmonii.

Pafawag produkuje pierwszy luksusowy wagon pasażerski. Zanim wyruszy w pierwszą podróż, jest eksponowany na WZO. Kiosk - pijalnię odwiedza minister Szyr. W urządzonym przez Centralę Spółdzielni Mleczarsko-Jajczarskiej "Społem" punkcie pokrzepia się doskonałym mlekiem. (SP z 21 lipca 1948). Korespondencję wrzucaną do skrzynek pocztowych stempluje się specjalnym, okolicznościowym datownikiem. W dziale rzeczy znalezionych przeważają marynarki, kapelusze i portfele. Zdarzają się i cenniejsze przedmioty. Anglik przy odbieraniu aparatu fotograficznego jest zupełnie nie po angielsku zdziwiony.

Komisarzami wystawy, którzy kierują wszystkimi pracami przygotowawczymi, są: prof. arch. Jerzy Hryniewiecki z Warszawy dla strefy "A" wokół Hali Ludowej i inż. arch. Tadeusz Ptaszycki z Wrocławia (późniejszy generalny projektant Nowej Huty) dla strefy "B" usytuowanej na południe od ul. Wróblewskiego.

Trwającą sto dni wystawę odwiedziło ponad 1,5 mln osób. Jednym z nich był Pablo Picasso, wielka postać Światowego Kongresu Intelektualistów. Najsławniejszy artysta XX wieku podróż do Wrocławia zapamiętał dobrze. Po raz pierwszy w życiu leciał samolotem! Miał wtedy prawie siedemdziesiątkę na karku. Oglądając ziemię z wysokości, krzyknął radośnie:
- Przecież to kubizm w czystej postaci!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska