Dyrektor centrum onkologii oszukał?

Marek P., zatrzymany w poniedziałek dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii we Wrocławiu, jest podejrzany o oszustwo na szkodę firmy farmaceutycznej - ujawniła w środę radomska prokuratura prowadząca śledztwo w tej sprawie.
Według prokuratorów, firma miała stracić przez wrocławskiego lekarza 240 tysięcy złotych. Na czym konkretnie miało polegać oszustwo, śledczy nie chcą jeszcze zdradzić. Marek P. nie przyznaje się do winy.
Po przesłuchaniu, wczoraj rano, onkologa zwolniono do domu. Po południu był już w pracy. Musiał jednak wpłacić 150 tysięcy złotych kaucji. Nie może też opuszczać kraju.

Przypomnijmy, że zaraz po zatrzymaniu dyrektora Centrum pojawiły się nieoficjalne spekulacje, że ma mu zostać przedstawiony zarzut przyjęcia łapówki od firmy, która startowała w przetargach na dostawę sprzętu do DCO.
Radomskie śledztwo dotyczy bowiem korupcji i takie zarzuty (wśród 112 innych osób objętych śledztwem) usłyszało już trzech pracowników DCO.

Dyrektor Marek P. przyznał nam, że zarzuty, które usłyszał, dotyczą umów na opracowania naukowe i szkolenia, jakie zawierał z firmą farmaceutyczną w latach 2002 - 2005. Ta sama firma startowała w przetargach w DCO.
- Nigdy nie była w żaden sposób preferowana - przekonuje Marek P. - Jedne przetargi wygrywała, inne nie. Nie ingerowałem w ich przebieg. Gdyby było inaczej, usłyszałbym zarzut korupcji - mówi.

Marek P. spotkał się w środę z wicemarszałkiem Dolnego Śląska Piotrem Borysem. Powiedział, że prokuratura podejrzewa go o "wprowadzenie w błąd". Nie ujawnił, że chodzi o kontrakt z firmą, która startowała w przetargach.
- Zawieranie takich umów pewnie nie jest niezgodne z prawem, ale od strony etycznej powinno się unikać podobnych sytuacji - przyznał Borys.
Zapowiedział, że zwróci się do Sejmu, by objąć dyrektorów szpitali obowiązkiem składania oświadczeń majątkowych. Chce ich też przestrzec, by unikali zawierania umów, które mogą powodować konflikt interesów.