W czwartek podczas wiercenia otworu w przodku eksplodował materiał wybuchowy. Jeden górnik zginął, a trzech odniosło ciężkie obrażenia ciała.
- Ktoś nie dopełnił swoich obowiązków - mówi Grzegorz Wowczuk, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego we Wrocławiu.
Trwają przesłuchania. Ze wstępnych ustaleń komisji wynika, że do tragedii doszło podczas równoczesnego wiercenia otworów w przodku i ładowania materiału wybuchowego, co jest niedopuszczalne.
Wyjaśnienie przyczyn wypadku potrwa prawdopodobnie około miesiąca. W tej sprawie postępowanie wszczęła prokuratura w Lubinie.
Wykonawcą robót w kopalni Lubin było Przedsiębiorstwo Usług Górniczych i Budowlanych Częstochowa. Kontrolę w firmie wszczął Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach. - Sprawdzimy wszystkie umowy z pracownikami, ich kwalifikacje i plany robót górniczych - wyjaśnia Jolanta Talarczyk, rzecznik WUG.
- Do czasu zakończenia postępowania nie komentujemy sprawy - mówi Andrzej Popa z częstochowskiej firmy.
W KGHM czekają na ostateczne wyniki. - Za wcześnie mówić o konsekwencjach - twierdzi Anna Osadczuk, rzecznik miedziowej spółki.
Popełniono karygodne błędy w prowadzeniu robót strzałowych w kopalni Lubin
Stan zdrowia trzech ciężko rannych górników lekarze oceniają jako średni. Wszyscy przebywają na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Jeden we wrocławskim szpitalu specjalistycznym, zaś dwóch w szpitalu powiatowym w Lubinie.
Z wypadku bez obrażeń wyszedł tylko operator wiertnicy, bo w czasie eksplozji był w kabinie.
- Rzucił się na ratunek kolegom i wszystkich wyniósł - mówi Jolanta Talarczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?