Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław kocha Chopina

Hanna Wieczorek
Pomnik Fryderyka Chopina w parku Południowym
Pomnik Fryderyka Chopina w parku Południowym Tomasz Hołod
Rok Chopinowski spowodował, że różne miasta nerwowo szukają związków z tym kompozytorem. We Wrocławiu nie potrzeba przekopywać historii. Doskonale wiemy, że Fryderyk Chopin był cztery razy w naszym mieście

Bo w 1836 roku jego utwory wykonywała Klara Wieck, która cztery lata później została żoną Roberta Schumanna. W 1843 roku wrocławianie usłyszeli muzykę Chopina w wykonaniu Franciszka Liszta.

W tym samym roku kompozycje Chopina i Liszta grał czternastoletni wówczas Antoni Rubinstein. Zresztą i później (w latach 1868-83) Rubinstein, koncertując we Wrocławiu, chętnie umieszczał w programie utwory Fryderyka Chopina. Jak obliczyła profesor Maria Zduniak, do pierwszej wojny światowej we Wrocławiu 1390 razy wykonywano publicznie - na koncertach - muzykę Chopina.
Antoni Buchner odkrył natomiast, że nawet w 1937 roku można było przeczytać entuzjastyczne recenzje recitalu fortepianowego Josefa Wagnera - mowa jest o natchnionej grze tego pianisty, wykonawcy muzyki "wielkiego Polaka" Fryderyka Chopina.

Rodzinne strony nauczyciela

Może w ten sposób XIX- i XX- wieczni breslauerzy odpłacali Chopinowi za sympatię, którą kompozytor obdarzył ich miasto. Na dowód można przytoczyć fragment listu wysłanego do rodziny z Drezna w listopadzie 1830 roku. Chopin napisał w nim: "Z Wrocławia nie chciało nam się bardzo wyjeżdżać ...".

Po raz pierwszy Chopin zawitał do naszego miasta latem 1826 roku. Był to jego 12. przystanek w drodze z Warszawy do Dusznik (zwanych wówczas Reinertz), gdzie Fryderyk leczył się od 4 sierpnia do 11 września. O wrocławskim epizodzie tej podróży wiemy m.in. z listu, który kompozytor wysłał do przyjaciela Wilhelma Kolberga.

W podróży do wód Fryderykowi towarzyszyła matka i najmłodsza siostra Emilia, w trójkę dołączyli do odpoczywającej w okolicy hrabiny Ludwiki Skarbkowej (właścicielki dóbr w Żelazowej Woli).
Rodzina Chopinów w wojaże udała się zaraz po ukończeniu przez Fryderyka nauki w warszawskim liceum. Być może uzdrowisko to polecił nauczyciel Chopina - Józef Elsner, który leczył się w tym kurorcie.

Profesor Elsner był zresztą mocno związany ze stolicą Dolnego Śląska. Bo choć urodził się na Opolszczyźnie, w Grodkowie, to uczył się i studiował we Wrocławiu. W 1781 roku zaczął chodzić do szkoły przy klasztorze dominikanów w naszym mieście, a potem do jezuickiego gimnazjum św. Macieja. W 1782 r. w kościele św. Wojciecha we Wrocławiu wykonano nawet jego motet "Ave Maria gratiae plena" na dwa głosy solowe z towarzyszeniem instrumentów.

Co prawda, Elsner rzucił studia teologiczne dla medycyny i wyjechał z Wrocławia do Wiednia, ale długo jeszcze pozostawał w kontakcie z kilkoma mieszkańcami naszego miasta.

"Z Wrocławia nie chciało nam się bardzo wyjeżdżać ..." - pisał Chopin w listach do rodziny

W 1826 roku profesor Elsner powierzył swemu uczniowi listy do wrocławskich przyjaciół. Wiadomo, że w drodze do Dusznik, podczas postoju i noclegu we Wrocławiu, Chopinowi udało się z jednym z adresatów spotkać.

Jak pisał później, "p. Latzel bardzo się z listu cieszył". Natomiast w drodze powrotnej z kurortu odwiedził dwóch kolejnych adresatów - organistę w kościele św. Elżbiety - Friedricha W. Bernera oraz kapelmistrza z wrocławskiej katedry: Josepha I. Schnabla.

Z późniejszych wydarzeń można wysnuć wniosek, że przy okazji spotkania z oboma muzykami Chopin zademonstrował swoje pianistyczne umiejętności. Trudno powiedzieć, czy Fryderyk zwiedził Wrocław. Wiadomo jedynie, że na pewno obejrzał dwa wrocławskie kościoły: katedrę i świątynię pod wezwaniem św. Elżbiety.
Sława wiedeńskich koncertów

Po raz trzeci Chopin zawitał do Wrocławia w 1829 roku. kiedy razem z przyjaciółmi wracał z Wiednia do Warszawy. Wracał do domu po wiedeńskich koncertach, opromieniony już międzynarodową sławą. Droga ze stolicy Austro-Węgier wiodła przez Pragę, Cieplice Czeskie, Drezno oraz Wrocław.
W gazetach z tamtego okresu w rubryce "Angekommende Fremde" (przybyli obcy) zachowała się informacja, że Chopin wraz z Ignacym Maciejowskim i Alfonsem Brandtem zatrzymał się 5 września 1829 r. w zajeździe Rauten Kranz (Ruciany wianek) przy dzisiejszej ulicy Oławskiej.

Niestety, właściwie do tej informacji ogranicza się nasza wiedza na temat tego pobytu Chopina w naszym mieście.

Pożegnanie z Wrocławiem

Po raz czwarty i ostatni Fryderyk Chopin przyjechał do Wrocławia 9 listopada 1830 roku. Wraz z przyjacielem, z którym podróżował, Tytusem Woyciechowskim, zatrzymali się w zajeździe "Zur Goldenen Gans" (Pod Złotą Gęsią) przy Junkernstrasse (obecnie ulica Ofiar Oświęcimskich). Niestety, budynek zajazdu nie przetrwał do naszych czasów. Prawdopodobnie stał u zbiegu z dzisiejszą ulicą Szewską.

Dwudziestoletni Chopin widocznie nie zmęczył się długą drogą dyliżansem pocztowym, wieczorem po przyjeździe i zakwaterowaniu się wybrał się do... teatru. Z listu do rodziców dowiadujemy się, że Chopin obejrzał przed-stawienie "Król alpejski" w Teatrze Miejskim, który stał przy ulicy Taschenstrasse (czyli u zbiegu dzisiejszych ulic Oławskiej i Piotra Skargi).

Wrocławskie przedstawienie niezbyt przypadło mu do gustu, bowiem wyliczał w liście do domu:
Muzykę Fryderyka Chopina można było usłyszeć we Wrocławiu jeszcze za życia kompozytora. I to w wykonaniu największych pianistycznych sław tamtych czasów. "Nietęgich mają śpiewaków, teatr zresztą bardzo tani". Prof. Maria Zduniak tłumaczyła na łamach naszej gazety: "Dyrekcja Teatru Wrocławskiego, podobnie jak dyrekcje wielu innych teatrów, borykała się z trudnościami finansowymi. Jednakże ten teatr był na odpowiednim poziomie, sko-ro wystawiał dzieła sceniczne Wolfganga Amadeusza Mozar-ta, i to już od roku 1787. Nie było łatwo zatrzymać we Wrocławiu wybitnych solistów czy odpowiednio wynagradzać zarówno śpiewaków, jak i aktorów".

Niespodziewany koncert

Chopin nie zapomniał o starych znajomych swojego profesora Józefa Elsnera. W czasie ostatniego pobytu spotkał się z Josephem Schnablem. W niedzielę, 7 listopada, wybrał się do katedry, ponieważ wiedział, że na pewno zastanie tam kapelmistrza. Ten zaprosił go na poniedziałkową próbę koncertu abonamentowego. Tak we Wrocławiu nazywano koncerty odbywające się trzy razy w tygodniu w Wielkiej Sali Redutowej Hotelu Polskiego (Hôtel de Pologne) przy ulicy Biskupiej, na które abonament wykupywała elita stolicy Dolnego Śląska.

Chopin niechętnie koncertował, wystąpił nie więcej niż 30 razy, w tym jeden raz we Wrocławiu

Fryderyk przyjął zaproszenie i pojawił się na próbie. Jak później relacjonował rodzicom, orkiestra nie była zbyt liczna. Na fortepianie miał grać "referendarius" Helwig. Referendarius uciekł jednak, gdy usłyszał, jak Chopin gra kilka wariacji, nakłoniony do "spróbowania fortepianu" przez Schnabla. Zachwycony kapelmistrz i publiczność zgromadzona na próbie ubłagali Chopina, by ten zagrał na koncercie. Kompozytor uprzedzał, że od pewnego czasu nie ćwiczył gry, ale odmówić przyjacielowi Elsnera nie mógł. Wieczorem zgromadzona publiczność usłyszała m.in. Rondo z Koncertu fortepianowego e-moll. Po koncercie odbyły się tańce, które Fryderyk opisał jako "niezgrabne skoki niemieckie". Chopin niechętnie koncertował, prawdopodobnie wystąpił na koncertach nie więcej niż 30 razy! W tym raz we Wrocławiu.

Kompozytor wywiózł dobre wrażenie z naszego miasta dzię-ki kupcowi nazwiskiem Scharff, którego poznał w zajeździe. Scharff wynajął dorożkę i obwiózł Chopina po Wrocławiu. Wiemy, że pojechali na Ostrów Tumski.

Być może to właśnie temu uprzejmemu kupcowi zawdzięczamy pasus z drezdeńskiego listu: "Z Wrocławia nie chciało nam się bardzo wyjeżdżać...".

W tekście wykorzystałam publikacje prof. Marii Zduniak oraz rozmowę
z prof. Zduniak przeprowadzoną dla "WW" przez Magdalenę Talik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska