Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sierżant skazany za gwałt na kobiecie

Rafał Święcki
Fotografia ilustracyjna
Fotografia ilustracyjna Tomasz Hołod
Sierżant jeleniogórskiej policji Marek S. został skazany za gwałt na 2 lata i 10 miesięcy więzienia. Wyrok jest nieprawomocny

Policjant z komisariatu w Cieplicach w kwietniu 2008 roku wywiózł 35-letnią jeleniogórzankę Ewę W. do lasu w okolicach Sobieszowa. Tam zmusił kobietę do uległości i zgwałcił.

Rozprawa odbywała się bez udziału publiczności i mediów. Skazany policjant jest zawieszony w wykonywaniu obowiązków. Komendant jeleniogórskiej policji rozpoczął procedurę wydalenia go ze służby. - Potrwa ona kilka miesięcy - mówi podinsp. Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji.

O sprawie gwałciciela w mundurze szeroko informowaliśmy na naszych łamach, gdy jego ofiara zwróciła się o pomoc do naszej redakcji. Po zgłoszeniu przestępstwa była bowiem zastraszana przez kolegów policjanta.

Feralnej kwietniowej nocy Ewa W. wracała autem od koleżanki. Na jednej z ulic w Cieplicach zatrzymał ją patrol. Policjanci twierdzili, że kobieta piła alkohol, wymusiła pierwszeństwo, a jej auto ma niesprawne światła.

O sprawie pisaliśmy jako pierwsi 11 czerwca 2008 r.

- To nieprawda. Jechałam nocą, pustymi ulicami. Światła miałam sprawne. Wypiłam jedno piwo wiele godzin wcześniej - wyjaśniała Ewa W.

Według jej relacji, kontrolujący policjant był opryskliwy i miał pretensję, że niewłaściwie dmucha w alkomat. Groził jej skuciem kajdankami i przewiezieniem do policyjnego aresztu.

Wtedy zjawił się sierżant Marek S. Uspokoił swego kolegę po fachu i zaoferował pomoc. Miał zawieźć Ewę W. do szpitala na badanie krwi. Nigdy tam jednak nie dojechali, bo policjant pojechał w odwrotnym kierunku. Gdy Ewa W. zapytała, dlaczego nie jadą do szpitala, usłyszała, że musi się jakoś odwdzięczyć za przysługę. Zatrzymał samochód i zmusił kobietę do seksu.

Później Marek S. twierdził, że do stosunku nie doszło. Na sali sądowej zmienił zdanie i bronił się, że był to seks za obopólną zgodą. Jego ofiara tego nie potwierdziła.

Policjant, który zatrzymał do kontroli drogowej ofiarę Marka S., nie poniósł żadnych konsekwencji. Sąd uznał, że funkcjonariusz nie miał żadnego związku ze zdarzeniem, które nastąpiło później.

Zeznający podczas procesu policjanci twierdzili, że zatrzymana kobieta jechała bez włączonych świateł i wyprzedzała na podwójnej, ciągłej linii. Ale nie dostarczyli dowodów, świadczących o tym, że zgwałcona kobieta prowadziła pod wpływem alkoholu.

Sierżant Marek S. służył w referacie patrolowo-interwencyjnym. W policji pracował przez 10 lat. Jest żonaty, ma dwoje dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska