Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jelenia Góra: Coraz więcej młodych przestępców

Katarzyna Wilk
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Janusz Wójtowicz
W Jeleniej Górze przybywa małych przestępców. Są agresywni. Kradną, napadają i wymuszają.

Przykłady ze stycznia są alarmujące. Gimnazjalista z Jeleniej Góry zaatakował nauczyciela. 13-letni uczniowie jeleniogórskiego gimnazjum okradali szkolne szafki kolegów. 16-latek grasował na osiedlu Zabobrze. Chciał włamać się do sklepu, a gdy mu nie wyszło, ukradł kołpaki z kół samochodu. O rok od niego starszy chłopak włamywał się do zaparkowanych aut. Dwóch innych agresywnych nastolatków biło rówieśników i wymuszało od nich pieniądze na papierosy.

Mieszkańcy Jeleniej Góry są przerażeni. - Młodzież jest agresywna. Wieczorem aż strach wyjść na ulicę - mówi Wanda Skolimowska, mieszkanka jeleniogórskiego Zabobrza.

Wzrost liczby małych kryminalistów potwierdzają statystyki. Tylko w styczniu w Jeleniej Górze nieletni popełnili 104 przestępstwa. To o 100 procent więcej niż rok wcześniej.

- Co się dzieje?! - pytają zdenerwowani rodzice, nauczyciele i zwykli mieszkańcy.

Policja tonuje nastroje. Podinspektor Mariusz Makowski, naczelnik sekcji do spraw nieletnich i patologii Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, wyjaśnia, że niepokojące statystyki są efektem lepszej wykrywalności sprawców. Zapewnia też, że policja robi wiele, by zapobiegać demoralizacji nastolatków.

- Podstawą są spotkania w szkołach - mówi Makowski. - Uczniowie dowiadują się na nich, że młody wiek nie uchroni ich od kary za kradzieże czy rozboje. Przekonują się również, że w razie problemów nie zostaną sami. Mogą zwrócić się o pomoc do funkcjonariuszy i nikt się o tym nie dowie.

Tylko w styczniu w Jeleniej Górze nieletni popełnili 104 przestępstwa

Aby zapobiegać popełnianiu przestępstw przez młodych ludzi, policjanci współpracują z jeleniogórskim ośrodkiem pomocy kryzysowej i Monarem.

- Chodzi o to, żeby skutecznie pomagać. I o to, żeby dzieci nie wchodziły ponownie na drogę przestępstwa - wyjaśniają mundurowi. Z ich spostrzeżeń wynika, że najczęściej nieletni złodzieje czy wandale pochodzą z rodzin patologicznych. Trudna sytuacja materialna popycha ich do zdobywania pieniędzy przez kradzieże i rozboje. Do najbardziej wstrząsającego zdarzenia doszło w ubiegłym roku w jednej z jeleniogórskich szkół, gdzie 14-latek groził koledze śmiercią, przykładając mu nóż do brzucha.

Większość młodocianych przestępców wpada w ręce policji. Zdaniem mundurowych, to powinno odstraszyć młodych od kradzieży czy rozbojów.
Młodym brakuje dobrych wzorców
Z psychologiem Markiem Gawroniem rozmawia Katarzyna Wilk

Jakie mogą być powody popełniania przez młodzież tak wielu przestępstw?
Powodów może być tysiąc. Jednym z nich może być rozwarstwienie społeczne. Rośnie liczba osób żyjących dostatnio, ale też gwałtownie wzrasta liczba tych, którzy żyją na marginesie, od wypłaty do wypłaty. To widać zwłaszcza w mniejszych miastach. Porównanie prowadzi do tego, że chce się osiągnąć to, co mają inni. Dziś sfera materialna mocno oddziaływuje, zwłaszcza na dzieci i młodzież.

I to skłania ich do kradzieży, wymuszeń pieniędzy i napadów?
To najprostsza motywacja i silny impuls. Kiedy rodzina nie ma pieniędzy, to idą na skróty i np.

Dzieci żyją w moralnej próżni, bo nie mają wzorca pozytywnych wartości

kradną lub prostytuują się. Obrazuje to m.in. głośne ostatnio zjawisko "galerianek", które pokazuje, że młode dziewczęta szybko chcą mieć więcej niż inni. To efekt konsumpcyjnego modelu życia. Chcemy mieć jak najwięcej, tu i teraz. I najczęściej działamy impulsywnie. Grupa chłopaków zbierze się wieczorem i postanawia zrobić włamanie, bo nie mają pieniędzy na dyskotekę.

Czy można zapobiegać temu zjawisku?
Bardzo ważna jest rola rodziny, to podstawa wychowania. Ale coraz więcej dzieci żyje w moralnej próżni, bo nie mają wzorca pozytywnych wartości. To trzeba w młodych ludziach wypracować.
Niestety, rodzice bardzo często tego nie potrafią. Później przychodzą do poradni, bo dziecko jest niegrzeczne, chcą pomocy specjalistów, ale nie szukają winy w sobie. Natomiast szkoła najczęściej działa jak straż pożarna - gasi pożary, ale potem nie rozwiązuje problemu, tylko zamiata wszystko pod dywan. Nie winię za to nauczycieli. Taki mamy system oświaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska