Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: PGE Turów w finale Pucharu Polski!

Grzegorz Bereziuk
Justin Gray (z prawej) uprzykrzył życie Krzysztofowi Szubardze
Justin Gray (z prawej) uprzykrzył życie Krzysztofowi Szubardze fot. Grzegorz Bereziuk
W obecnym sezonie obie drużyny spotkały się w pierwszej części sezonu zasadniczego Polskiej Ligi Koszykówki. Na własnym parkiecie wygrał Anwil, ale zaledwie różnicą 3 punktów (76:73).

Dodajmy, że w tym spotkaniu na ławce trenerskiej PGE Turowa debiutował Andrej Urlep. Smaczkiem spotkania PGE Turowa z Anwilem był fakt, że włocławianie od czasu powrotu "czarno-zielonych" do ekstraklasy (6 lat) w Zgorzelcu jeszcze nie przegrali.

Nic dziwnego, że na parkiecie kibice spodziewali się twardej walki. Nie zmieniał tego fakt, że Asseco Prokom Gdynia zdaniem fachowców odpuścił mecz z AZS Koszalin, aby lepiej przygotować się do meczu w TOP 16 Euroligi. W Zgorzelcu nie zamierzali kombinować. - Nie ma mowy o żadnej kalkulacji, zarówno jeśli chodzi o rozgrywki ligowe, jak również pucharowe. Do każdego meczu zespół podchodzi w pełni skoncentrowany i każde kolejne chce wygrać - podkreślił prezes Jan Michalski.
Początek meczu należał do gospodarzy, którzy za sprawą szybkich akcji i świetnej defensywie prowadzili 8:2. Kapitalne zawody rozgrywał tradycyjnie Michael Wright (w sumie 28 pkt!), efektownymi wsadami oraz blokami popisywał się Brandon Wallace, a z dystansu w pierwszej połowie regularnie trafiał Michał Chyliński.

Chyliński: Kluczem do sukcesu była twarda obrona

Mimo że włocławianie w dalszej części pierwszej połowy zdołali wrócić do gry, to tuż przed przerwą PGE Turów zaatakował na całym parkiecie i do przerwy schodził na prowadzeniu 45:35. Po zmianie stron wojownicy trenera Andreja Urlepa zdołali odskoczyć na dystans 17 oczek, ale w końcówce trzeciej kwarty przestali trafiać i przed ostatnią ćwiartką prowadzili tylko 62:57. Po trzech minutach ostatniej odsłony Anwil miał już na swoim koncie 5 fauli, z linii rzutów wolnych nie mylił się głównie Wright (12/14) i PGE Turów ostatecznie zwyciężył 83:74.

W barwach zgorzelczan zadebiutowali Jarryd Loyd i Nejc Glavas. Pierwszy bardzo pożyteczny w defensywie. Glavas spędził na parkiecie ledwie 11 sekund. - Kluczem do sukcesu była twarda obrona. Udało nam się powstrzymać kluczowych strzelców rywali, a więc Andrzeja Plutę i Kamila Chanasa, i to my zagramy w finale. Wierzymy, że przywieziemy puchar do Zgorzelca i sprawimy radość zarówno sobie, jak i naszym kibicom - przyznał Michał Chyliński. W finale zgorzelczanie zmierzą się z AZS Koszalin, który pokonał Asseco Prokom Gdynia 103:97. - W lidze przegraliśmy w Koszalinie w kiepskim stylu. Będzie teraz znakomita okazja do rewanżu - skończył Bartosz Bochno. Na zwycięzców imprezy czeka trofeum oraz 70000 zł, przegrani dostaną 30000 zł.

PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 83:74
(20:18, 25:17, 17:22, 21:17)

PGE Turów: Wright 28, Chyliński 15 (3), Gray 8 (1), Wysocki 8 (1), Wallace 8, Johnson 8, Witka 5 (1), Bochno 3 (1), Glavas 0, Loyd 0, Roszyk 0.
Anwil: Winkelman 16 (1), Szubarga 14, Jovanović 11 (2), Dunn 8, Tuljković 6 (1), Pluta 6, Wołoszyn 5 (1), Sullivan 4, Joyce 4, Chanas 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska