Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukaszenko rozumie tylko język siły, a bać może się sankcji

Bogdan Rymanowski
Bogdan Rymanowski, publicysta TVN24
Bogdan Rymanowski, publicysta TVN24
Białoruska Federacja Szachów poprosiła światową federację, aby ta wprowadziła do gry nową figurę. Miałaby się nazywać prezydent. Chodziłaby, jak chce i biłaby, kogo chce. Ten dowcip o Aleksandrze Łukaszence, Białorusini opowiadali sobie już rok temu.

Zapewne śmiali się z niego także mieszkający tam Polacy. Niestety, dzisiaj nie jest im do śmiechu. A to, jak zachowuje się ta żałosna figura, doświadczają na własnej skórze.

Nie ma praktycznie dnia, żeby Andżelika Borys nie była zatrzymywana i przewożona na komisariat białoruskiej milicji. Każdy pretekst jest dobry. Wczoraj zatrzymano samochód, którym jechała, żeby zbadać, czy nie jest czasem kradziony. Wszystko po to, aby uniemożliwić jej dotarcie na rozprawę w sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu. Tym razem swoje zrobiła drogówka. Ale taki to już urok reżimu, i nie ma chyba służby, która nie byłyby na jego usługach. Z pogotowiem wodociągowym włącznie.
Polaków na Białorusi dowcipy już nie śmieszą, za to Łukaszenko bawi się znakomicie.

Łukaszenko bawi się znakomicie. Może nawet śmieje się do rozpuku, patrząc jak Unia Europejska pokazuje swoją bezradność

Być może nawet śmieje się do rozpuku, patrząc jak Unia Europejska pokazuje swoją bezradność. Mam wrażenie, że to właśnie białoruski dyktator, a nie Janusz Palikot, był najbardziej wnikliwym czytelnikiem tekstu Anny Applebaum w "Washington Post". Nie tylko uważnie go przeczytał, ale i wyciągnął z niego wnioski.

Żona Radka Sikorskiego napisała, że Barack Obama miał rację, ignorując majowy szczyt Unii, który będzie jedynie spotkaniem przy wspaniałym jedzeniu, ale bez rezultatów. Publicystka wyznała, że ma już dość tego, iż Europa nie jest zdolna wypracować wspólnego frontu w kontaktach w Rosją czy w polityce energetycznej. To samo można powiedzieć o polityce Brukseli wobec Mińska. Można mieć jej dość!

Aleksander Łukaszenko nie jest w ciemię bity. Dobrze wie o słabości Unii Europejskiej i dlatego z jej rachitycznych reakcji może sobie bimbać. Oświadczenia Catherine Ashton, szefowej (?)unijnej dyplomacji, że jest "rozczarowana zatrzymaniami Polaków", na Łukaszence wrażenia nie zrobią. On zrozumie tylko język siły i zapowiedź sankcji.

A to - niestety - szybko nie nastąpi, bo szefowie dyplomacji Unii, spotkają się dopiero w przyszłym tygodniu. Do tego czasu będzie już pozamiatane. Tak jak sprawnie pozamiatano sprawę Domu Polskiego, który sąd przekazał w ręce grupy Stanisława Siemaszki, kontrolowanej przez reżim. Szkoda, że Unia nie słuchała białoruskich opozycjonistów, którzy ostrzegali, że Europa zbyt szybko otworzyła przed Łukaszenką swoje salony. Takie gesty tylko go rozzuchwaliły.

Łukaszenko bawi się znakomicie. Może nawet śmieje się do rozpuku, patrząc jak Unia Europejska pokazuje swoją bezradność

Na koniec jeszcze jeden dowcip, który opisał w "Gazecie Wyborczej" Andrzej Poczobutt. Łukaszenka leci helikopterem z dwójką synów. Jeden z nich mówi: - Tato, wyrzućmy sto dolarów, ktoś je znajdzie i będzie bardzo szczęśliwy. Drugi ma jeszcze lepszy pomysł: - Lepiej wyrzućmy sto takich banknotów, wtedy aż stu ludzi będzie szczęśliwych ! Nagle odzywa się pilot: - Chłopcy, wyrzućcie tatusia. Cały kraj się ucieszy.

Sęk w tym, że z "całym krajem" to przesada. Łukaszenka nadal się cieszy sporym poparciem Białorusinów. Ale jak ma być inaczej, skoro ich batiuszka może liczyć na europejskich przyjaciół. Choćby takich jak Silvio Berlusconi, który całkiem niedawno, gratulował mu "miłości, jaką darzy go naród"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska