Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łudziński wrócił do Śląska i docenia, to co ma

Mariusz Wiśniewski
Przemysław Łudziński
Przemysław Łudziński fot. Paweł Relikowski
- Konkurencja w zespole musi być zawsze i może ona wyjść tylko na dobre, bo podnosi się poziom gry zespołu. A to, co było jesienią? Było, minęło i nie ma co wracać do tego i gdybać - mówi w rozmowie z Mariuszem Wiśniewskim Przemysław Łudziński.

Z Przemysławem Łudzińskim, napastnikiem Śląska, rozmawia Mariusz Wiśniewski

Rundę jesienną spędził Pan na wypożyczeniu w Piaście Gliwice. Jak Pan ocenia ten czas?
Z jednej strony nie był to zbyt udany okres, bo miałem w tym czasie dwa urazy. Ale z drugiej - zacząłem doceniać to, co miałem w Śląsku, i pod tym względem na pewno to był dobry krok.
Przez te pół roku niewiele się zmieniło w Śląsku i chyba nie było problemu z wejściem do szatni.
Nie, problemu nie było. W końcu tylko pół roku nie było mnie w szatni Śląska i wszyscy, którzy byli, gdy odchodziłem do Piasta, nadal są. Nie miałem żadnych oporów i obaw, aby znów wejść do szatni Śląska.

Po powrocie do Wrocławia koledzy pytali, jak wygląda organizacja w Piaście?
Pytali, ale niewiele miałem do opowiedzenia. Jedno, co im mówiłem, to żeby doceniali to, co mają, bo naprawdę mają doskonałe warunki do gry w piłkę nożną i nie mają prawa narzekać.

To, że wróci Pan zimą do Śląska, było wiadomo w momencie, jak odchodził Pan do Piasta, czy wyszło później?
W trakcie rundy, chyba gdzieś pod koniec rozgrywek, przeczytałem w prasie czy internecie, że trener Ryszard Tarasiewicz chce, abym wrócił do Śląska. Później skontaktowałem się z trenerem, porozmawialiśmy sobie w cztery oczy i było jasne, że wracam. Poinformowałem o tym działaczy Piasta i wszystko było jasne.

Czyli trener Ryszard Tarasiewicz widzi miejsce dla Pana w drużynie?
Porozmawialiśmy sobie z trenerem szczerze, zresztą jak zawsze, i powiedział mi, jaką widzi dla mnie rolę. Przyjąłem to do wiadomości i jestem do jego dyspozycji. Mam jeszcze roczny kontrakt ze Śląskiem i chcę powalczyć.

Nie żałuję tego, że poszedłem do Piasta


Nie obawia się Pan, że będzie mimo wszystko teraz trudniej o miejsce w drużynie niż jesienią, kiedy notorycznie kontuzjowany był Vuk Sotirović? Kamil Biliński był w słabszej formie i pozostawał tylko Tomasz Szewczuk. Teraz Sotirović jest zdrowy, a Szewczuk strzela gole w sparingach.

Konkurencja w zespole musi być zawsze i może ona wyjść tylko na dobre, bo podnosi się poziom gry zespołu. A to, co było jesienią? Było, minęło i nie ma co wracać do tego i gdybać. Na pewno nie żałuję tego, że poszedłem do Piasta. Trener latem dał mi wolną rękę w poszukiwaniu klubu, znalazłem, poszedłem i nie ma co do tego wracać. Teraz jestem w Śląsku i chcę jak najlepiej przygotować się do rundy.

Myśli Pan, że te pół roku będzie decydujące dla Pana przyszłości w Śląsku?
Tak można powiedzieć. Albo, albo. Chcę grać w Śląsku jak najdłużej, ale życie pokaże, co będzie dalej. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem na dzisiaj pierwszym napastnikiem, ale będę starał się wykorzystać każdą okazję, jaką dostanę od trenera, aby moja pozycja się zmieniła.

W sparingu z RAD-em Belgrad nie pokazał się Pan na boisku.
W pierwszym sparingu, tutaj na Cyprze, doznałem naciągnięcia mięśnia dwugłowego i była konieczna krótka przerwa w grze i treningach. Ale teraz czas wrócić do ćwiczeń.

Do Śląska zimą dołączył Piotr Ćwielong, z którym dobrze się Panu współpracowało w Ruchu Chorzów. Teraz będzie podobnie?
Znamy się z Piotrkiem z okresu, kiedy obaj graliśmy w Ruchu i rzeczywiście nieźle nam się współpracowało na boisku. Chciałbym, aby tak było teraz, ale nie wiem, czy będzie okazja zagrać razem. Na pewno Piotrek będzie wzmocnieniem zespołu.

Chciałbym, aby moja rola była znacząca

O co będzie wiosną grał Śląsk i jaką rolę w zespole będzie Pan pełnił?
Chciałbym, aby moja rola była znacząca i chciałbym jakąś cegiełkę dorzucić do wyników zespołu. Nie spinamy się, że coś musimy. Chcemy przede wszystkim nie przegrywać.

Rozmawiał Mariusz Wiśniewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska