- Lekarka spytała, skąd jesteśmy, a jak się dowiedziała, że spod Jawora, kazała nam jechać do innego szpitala - wspomina Aleksandra Czechowska z Mierczyc pod Jaworem. - Na Jasia nawet nie spojrzała, mimo że mdlał z bólu na rękach swego taty. Kiedy próbowaliśmy tłumaczyć, złapała mnie za bluzkę i mówiła tylko: "Proszę wyjść, proszę wyjść!".
Synek Aleksandry Czechowskiej od urodzenia leczył się w przychodni legnickiego szpitala. Do Jawora i do Legnicy dojeżdża się z Mierczyc w tym samym czasie, a legnicka placówka ma wśród pacjentów lepszą opinię. Kilka dni wcześniej w tym samym szpitalu wykryto u Jasia grypę jelitową.
- Na szczęście, na korytarzu zobaczyła Jasia pielęgniarka z chirurgii i zabrała go na badania. Później trafił na pediatrię - dodaje matka. - Nic mu już nie grozi, ale spędzi tydzień w szpitalu.
Lekarka uważa, że zareagowała prawidłowo. - Dziecko nie było w stanie zagrażającym życiu, a kobieta powiedziała, że jest z Jawora - twierdzi pediatra Lidia Beger. - Nie mówiła, że chłopczyk leczy się w naszej przychodni, za to wspomniała, że zajmuje się zwierzętami, a ja jestem gorsza niż zwierzę. Wezwałam więc następnego pacjenta.
Lekarka przyznaje, że coraz częściej zdarzają się agresywni pacjenci. Przed jednym musiała uciekać z gabinetu i wzywać ochronę. Do innych lekarzy na nocnym dyżurze pacjenci wzywali policjantów z alkomatem. To dlatego, że wielu jest przemęczonych nocnymi dyżurami, na których mają nawet ponad stu pacjentów.
Dariusz Dębicki, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy, tłumaczy, że bez pisemnej skargi pacjentki nie może wszcząć postępowania wyjaśniającego.
- Ta lekarka pracuje na umowę-zlecenie, dlatego jedyne, co mogę zrobić, to rozwiązać z nią umowę o pracę, jeśli skarg będzie więcej - tłumaczy.
Przyznaje, że coraz częściej są skargi pacjentów na lekarzy z dyżurów weekendowych i świątecznych, bo coraz więcej pacjentów trafia w tym czasie na izbę przyjęć. Głównie są to przypadki kierowane przez macierzyste przychodnie, które mają umowy ze szpitalem, a nie nagłe przypadki.
- Rzadko się zdarza, że lekarz odmawia zbadania dziecka, z którym przychodzą rodzice, bez względu na to, gdzie są zapisani. Przecież składali lekarską przysięgę niesienia pomocy - mówi Małgorzata Sadowy-Piątek, dolnośląski rzecznik praw pacjenta przy Narodowym Funduszu Zdrowia.
Każdy lekarz składał przysięgę i nie powinien odmawiać pomocy dziecku.
- Musimy zbadać sprawę, bo rzeczywiście, w nagłych przypadkach rodzice powinni się udać do najbliższej placówki, czyli w tym przypadku do jaworskiego szpitala. Czekam na skargę tych państwa, wtedy rozpocznę badanie sprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?