Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legnica: Lekarka odmówiła przyjęcia chorego dziecka

Tomasz Woźniak
Aleksandra Czechowska i Jaś długo nie zapomną tej sprawy
Aleksandra Czechowska i Jaś długo nie zapomną tej sprawy Piotr Krzyżanowski
Lekarka z nocnego dyżuru nie chciała zbadać trzyletniego Jasia, mimo że miał ostry ból brzucha i wysoką gorączkę. Rodziców wyrzuciła na korytarz, gdzie zobaczyli ich inni pracownicy szpitala i udzielili pomocy. Mały Jasio spędzi w szpitalu tydzień, choć nie trafił tam przez ambulatorium w izbie przyjęć

- Lekarka spytała, skąd jesteśmy, a jak się dowiedziała, że spod Jawora, kazała nam jechać do innego szpitala - wspomina Aleksandra Czechowska z Mierczyc pod Jaworem. - Na Jasia nawet nie spojrzała, mimo że mdlał z bólu na rękach swego taty. Kiedy próbowaliśmy tłumaczyć, złapała mnie za bluzkę i mówiła tylko: "Proszę wyjść, proszę wyjść!".

Synek Aleksandry Czechowskiej od urodzenia leczył się w przychodni legnickiego szpitala. Do Jawora i do Legnicy dojeżdża się z Mierczyc w tym samym czasie, a legnicka placówka ma wśród pacjentów lepszą opinię. Kilka dni wcześniej w tym samym szpitalu wykryto u Jasia grypę jelitową.

- Na szczęście, na korytarzu zobaczyła Jasia pielęgniarka z chirurgii i zabrała go na badania. Później trafił na pediatrię - dodaje matka. - Nic mu już nie grozi, ale spędzi tydzień w szpitalu.

Lekarka uważa, że zareagowała prawidłowo. - Dziecko nie było w stanie zagrażającym życiu, a kobieta powiedziała, że jest z Jawora - twierdzi pediatra Lidia Beger. - Nie mówiła, że chłopczyk leczy się w naszej przychodni, za to wspomniała, że zajmuje się zwierzętami, a ja jestem gorsza niż zwierzę. Wezwałam więc następnego pacjenta.

Lekarka przyznaje, że coraz częściej zdarzają się agresywni pacjenci. Przed jednym musiała uciekać z gabinetu i wzywać ochronę. Do innych lekarzy na nocnym dyżurze pacjenci wzywali policjantów z alkomatem. To dlatego, że wielu jest przemęczonych nocnymi dyżurami, na których mają nawet ponad stu pacjentów.

Dariusz Dębicki, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy, tłumaczy, że bez pisemnej skargi pacjentki nie może wszcząć postępowania wyjaśniającego.

- Ta lekarka pracuje na umowę-zlecenie, dlatego jedyne, co mogę zrobić, to rozwiązać z nią umowę o pracę, jeśli skarg będzie więcej - tłumaczy.

Przyznaje, że coraz częściej są skargi pacjentów na lekarzy z dyżurów weekendowych i świątecznych, bo coraz więcej pacjentów trafia w tym czasie na izbę przyjęć. Głównie są to przypadki kierowane przez macierzyste przychodnie, które mają umowy ze szpitalem, a nie nagłe przypadki.

- Rzadko się zdarza, że lekarz odmawia zbadania dziecka, z którym przychodzą rodzice, bez względu na to, gdzie są zapisani. Przecież składali lekarską przysięgę niesienia pomocy - mówi Małgorzata Sadowy-Piątek, dolnośląski rzecznik praw pacjenta przy Narodowym Funduszu Zdrowia.

Każdy lekarz składał przysięgę i nie powinien odmawiać pomocy dziecku.

- Musimy zbadać sprawę, bo rzeczywiście, w nagłych przypadkach rodzice powinni się udać do najbliższej placówki, czyli w tym przypadku do jaworskiego szpitala. Czekam na skargę tych państwa, wtedy rozpocznę badanie sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska